Ponad tysiąc osób uczestniczy w niedzielę wieczorem w Apelu Jasnogórskim przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Wśród zgromadzonych pod pałacem jest prezes PiS Jarosław Kaczyński. W niedzielę minęło pół roku od katastrofy smoleńskiej.
Wieczorem po zakończeniu Mszy świętej w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej w archikatedrze św. Jana Chrzciciela pod Pałac Prezydencki wyruszył "marsz pamięci". Pochód uformował się około godz. 20.30 na Placu Zamkowym.
- Chodzi nam przecież przede wszystkim o to elementarne prawo, prawo do wolnego narodu, prawo do prawdy - mówił Kaczyński do zgromadzonych pod pałacem. Dodał, że "przychodzimy po to prawo, bo jesteśmy wolnymi Polakami i chcemy być wolnymi Polakami".
- Chcemy, by ten kraj był rzeczywiście nasz, by nikt nam nie narzucał obyczajów, by nikt nie ośmielał się uczynić tego, co czyniono w tym miejscu tak niedawno temu, by nikt nie ośmielił się znieważać krzyża, który jest znakiem naszej wiary i jest także związany z historią naszego narodu - powiedział prezes PiS.
Już wcześniej osoby modlące się zapaliły znicze, które ułożono na chodniku w kształcie krzyża. Dziedziniec pałacu oddzielają od chodnika barierki.
Pod Pałacem Prezedenckim prezes PiS powiedział, że zgromadzeni domagają się "prawa do tego, by móc czcić tych, których czcić chcemy, tych, którzy weszli do naszej historii, dobrze służyli ojczyźnie i którzy tak nagle zginęli". - Mamy do tego prawo jako obywatele, jako Polacy, jako w większości katolicy i to prawo jest nam dzisiaj odbierane - powiedział Kaczyński.
- Nie chcemy rządów złych ludzi - mówił Jarosław Kaczyński. Zgromadzeni odpowiedzieli skandowaniem: "nie chcemy, nie chcemy".
W połowie września krzyż, ustawiony 15 kwietnia przed Pałacem Prezydenckim w czasie żałoby po ofiarach katastrofy smoleńskiej, został przeniesiony do pałacowej kaplicy.
Skomentuj artykuł