Będą projekty A. Dudy i PiS ws. frankowiczów
Prezydent Andrzej Duda po zaprzysiężeniu złoży projekt ws. tzw. frankowiczów; analogiczny projekt złoży klub PiS po jesiennych wyborach - zapowiedziała w środę wiceprezes PiS Beata Szydło.
Szydło podkreśliła, że obecnie są trzy propozycje, nad którymi pracują eksperci: propozycja Andrzeja Dudy z kampanii prezydenckiej, propozycja środowisk skupiających osoby pokrzywdzone przez banki i projekty ustawy PiS składane w Sejmie, ale odrzucone w głosowaniach.
- Trzeba teraz spośród tych trzech przygotować tę jedną, która będzie konsensusem, która wyjdzie na przeciw frankowiczom - powiedziała Szydło na środowej konferencji prasowej.
- Jesteśmy przygotowani. Od razu po wyborach składamy nasz projekt. Natomiast wcześniej będzie projekt prezydenta Andrzeja Dudy. Mam nadzieję, że zostanie przyjęty. Czekam też na reakcję premier Ewy Kopacz. Pamiętam, że Platforma Obywatelska zapowiadała, że problem frankowiczów rozwiąże - dodała.
Podkreśliła, że nie można doprowadzić do zachwiania systemu bankowego w Polsce.
- Nie chodzi o to, że system bankowy się załamie. Być może bankowcy będą mieli mniejsze zyski niż sobie zakładają. Ten problem wyniknął z tego, że ludzie, którzy zaciągali kredyty we frankach nie mieli jasnej uczciwej i rzetelnej informacji, jakie mogą ich spotkać rzeczy i trzeba teraz tę odpowiedzialnością się podzielić. Muszą wziąć ją na siebie przede wszystkim banki - stwierdziła Szydło.
Po tym, gdy nie doszło do porozumienia Grecji z jej wierzycielami, a grecki rząd zapowiedział na 5 lipca referendum ws. porozumienia z kredytodawcami i wezwał Greków, by zagłosowali przeciwko propozycjom Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego (EBC) i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), nastąpiło osłabienie euro względem dolara i franka szwajcarskiego, co może przełożyć się na raty kredytów zaciągniętych w tych walutach.
Problem kredytów hipotecznych we frankach pojawił się po gwałtownym wzroście kursu franka 15 stycznia br., gdy szwajcarski bank centralny (SNB) ogłosił uwolnienie kursu własnej waluty wobec euro. W efekcie oprocentowanie kredytów frankowych znacząco wzrosło i niektóre z kredytów zaczęły przewyższać wartość nieruchomości, na które zostały zaciągnięte (tzw. wskaźnik LtV powyżej 100 proc.).
3 lutego br. szef KNF Andrzej Jakubiak przedstawił propozycję rozwiązania problemu podczas posiedzenia komisji sejmowej. Zaproponował, by dotychczasowy kredyt frankowy mógł zostać zamieniony na złotówki po obecnym kursie i podzielony na dwie części: kredyt zabezpieczony hipotecznie wyrażony w złotych oraz kredyt niezabezpieczony hipotecznie, który odzwierciedlać ma konsekwencje osłabienia złotego. Stan zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie odpowiadać ma wartości, jaką posiadałby kredyt w złotych udzielony w tym samym momencie co kredyt we franku.
Wartość kredytu niezabezpieczonego hipotecznie odpowiadałaby zaś różnicy pomiędzy łącznym stanem zadłużenia w dniu przewalutowania, a stanem zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie. Kredyt niezabezpieczony hipotecznie miałby być w połowie spłacony przez kredytobiorcę (z oprocentowaniem w wysokości 1 proc.), a w połowie umorzony.
Pomysł ten nie spodobał się jednak środowisku bankowemu, które 11 marca br., podczas Forum Bankowego, zaprezentowało własną propozycję.
Bankowcy zgłosili trzy pomysły dla frankowiczów. Pierwszy to utworzenie funduszu wspierania restrukturyzacji kredytów hipotecznych. Byłby on adresowany do wszystkich klientów, mających problemy ze spłatą kredytów - czy złotowych, czy walutowych. Z funduszu mogłyby skorzystać osoby, które utraciły pracę, są dotknięte chorobą lub padły ofiarą klęski żywiołowej. Było to nawiązanie do pomysłu prezydenta Komorowskiego z 5 lutego br.
Drugie rozwiązanie zakładałoby wprowadzenie możliwości zamiany zabezpieczenia kredytów hipotecznych na inne adekwatne zabezpieczenie, oczywiście na wniosek kredytobiorcy.
Trzecia koncepcja to utworzenie kolejnego funduszu - tzw. sektorowego funduszu stabilizacyjnego. Byłby on adresowany do posiadaczy kredytów we frankach, a jego celem byłoby stabilizowanie wysokości rat kredytu - byłaby możliwość skorzystania z niego, gdyby kurs franka gwałtownie wzrósł i zarazem wzrosłaby rata kredytu.
Jednak skorzystanie z funduszu łączyłoby się ze zobowiązaniem kredytobiorcy, że przewalutuje swój kredyt na złotówki w momencie, gdy kurs franka spadnie do wcześniej zadeklarowanego poziomu. Kredytobiorca miałby wskazać, przy jakim kursie franka dokonano by przewalutowania. Oczywiście - jak mówił prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz - nie mógłby to być "absurdalnie niski kurs".
Ta koncepcja nie spodobała się z kolei szefowi KNF. Andrzej Jakubiak mówił, że czeka na kolejną propozycję banków w tej sprawie. Banki przedstawiły ją w końcu maja. W myśl tej propozycji banki zdecydowały się m.in. współfinansować zaproponowany przez przedstawicieli władz Fundusz Wsparcia Restrukturyzacji Kredytów Hipotecznych. Zadeklarowały zasilenie tego funduszu kwotą w łącznej wysokości 125 mln zł.
Zdecydowały również o stworzeniu wewnętrznych bankowych funduszy stabilizacyjnych skierowanych wyłącznie do kredytobiorców posiadających kredyt we frankach szwajcarskich. Zapowiedziały przeznaczenie na to rozwiązanie łącznie od 300 do 600 mln zł. W ramach tych funduszy system dopłat byłby dostępny po przekroczeniu określonego poziomu granicznego kursu szwajcarskiej waluty. Poziom ten banki będą ustalały samodzielnie.
Prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz poinformował, że w ciągu 10 lat suma dopłat banków z tytułu funduszów stabilizacyjnych wynieść może 3,5 mld zł. Zgodnie z podpisaną przez banki deklaracją dopłata do kredytów we franku szwajcarskim będzie realizowana, gdy kurs franka szwajcarskiego przekroczy poziom 5 zł, a sama wysokość dopłaty nie przekroczy 33 gr na 1 franka szwajcarskiego.
Andrzej Duda podczas kampanii prezydenckiej deklarował, że uważa, że należy przewalutować kredyty we frankach, tak, aby były spłacane po kursie z dnia ich zaciągnięcia.
Skomentuj artykuł