Będzie śledztwo ws. wycieku zeznań Sobiesiaka
Prokuratura wszczyna śledztwo ws. wycieku zeznań Ryszarda Sobiesiaka, jednego z bohaterów tzw. afery hazardowej - poinformował prokurator krajowy Edward Zalewski. Prokuratura sprawdza też, czy podsłuchiwany był ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki.
Sobotnia "Rzeczpospolita" opublikowała fragmenty zeznań, które Sobiesiak złożył 6 stycznia. Gazeta zwróciła uwagę, że w kilku miejscach jego wyjaśnienia różnią się od zeznań złożonych przez polityków PO przed komisją śledczą ds. afery hazardowej.
Według Zalewskiego, zeznania wyciekły z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga lub z komisji śledczej. - Wszczynamy śledztwo, będziemy wyjaśniać wszystkie okoliczności, elementy. Na dzień dobry nie możemy wykluczyć żadnej z tych dwóch wersji - powiedział Zalewski, który był gościem "Kontrwywiadu" w RMF FM.
- Z całą energią i determinacją będzie prowadzone śledztwo w sprawie przecieku, śledztwo to zostało objęte zwierzchnim nadzorem służbowym przez Prokuraturę Krajową - zapowiedział Zalewski. Sprawą zajmie się prawdopodobnie Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zapowiedział rano w Polskim Radiu, że we wtorek odbędzie się spotkanie w Prokuraturze Krajowej na temat materiałów ze śledztwa, których fragmenty opublikowała "Rz".
Zalewski powiedział też we wtorek, że prokuratura sprawdza, czy CBA podsłuchiwało ministra sportu Mirosława Drzewieckiego.
- Rozpoczęliśmy czynności sprawdzające, które prawdopodobnie zakończą się lada moment wszczęciem postępowania karnego w tej sprawie (...). Chcemy dokładnie wiedzieć, jaki był mechanizm tego podsłuchu i czy on w ogóle był - powiedział Zalewski.
- Nigdy nie twierdziliśmy, że już na początku śledztwa dostaliśmy komplet materiałów. Nie. Te podsłuchiwane rozmowy są aktualnie na bieżąco odsłuchiwane przez funkcjonariuszy CBA i na bieżąco materiały z tych odsłuchów są przesyłane do prokuratury - dodał.
W czasie swoich zeznań przed komisją śledczą Drzewiecki zarzucił byłemu szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu, że wykorzystał Biuro do "przeprowadzenia przemyślanej i zrealizowanej z bezwzględną konsekwencją prowokacji politycznej". Dowodem tego - zdaniem polityka PO - jest to, że on sam był podsłuchiwany.
Drzewiecki przywołał artykuł w "Rzeczpospolitej" z 20 listopada 2009, w którym pojawiła się informacja o treści jego rozmowy telefonicznej z żoną, jaką odbył tuż po spotkaniu 22 września w hotelu Radisson (spotkanie z udziałem Ryszarda Sobiesiaka).
Skomentuj artykuł