Bolesne badanie jeśli chcesz refundacji leku

Bolesne badanie jeśli chcesz refundacji leku
PAP / slo

Pacjenci cierpiący na zespół nadreaktywnego pęcherza, aby skorzystać z leków refundowanych stosowanych w leczeniu tej choroby, muszą się poddać nieprzyjemnemu, drogiemu i nie do końca uzasadnionemu medycznie badaniu - alarmują pacjenci i lekarze.

O rezygnację z wymogu badania urodynamicznego zaapelowało w liście otwartym do ministra zdrowia 10 profesorów - autorytety w dziedzinie urologii i ginekologii. Stanowisko popierają także pacjenci, m.in. ze Stowarzyszenia Pacjentów z NTM UroConti.

Nadreaktywny pęcherz to uciążliwa dolegliwość związana z nietrzymaniem moczu (NTM). Obecnie państwo dofinansowuje zakup dwóch leków nowej generacji stosowanych w leczeniu zespołu pęcherza nadreaktywnego. Jednak zgodnie z polskimi przepisami, do nabycia refundowanych leków uprawnieni są jedynie pacjenci, którzy poddali się badaniu urodynamicznemu.

DEON.PL POLECA

- Badanie jest nieprzyjemne. Wkłada się jeden cewnik do pęcherza moczowego, a drugi do odbytnicy. Potem pomalutku do pęcherza moczowego podaje się płyn i rejestruje się przy pomocy specjalnego cewnika, co się dzieje - kiedy, po jakiej ilości wystąpi skurcz pęcherza. Wystąpienie skurczów pozwala postawić rozpoznanie, że mamy do czynienia z pęcherzem nadreaktywnym - powiedział PAP kierownik II Katedry Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie prof. Tomasz Rechberger.

- To badanie nie jest jednak w pełni miarodajne, bo nie zawsze daje pewny wynik, być może z powodu stresującej sytuacji, w jakiej znajduje się pacjent. Niesie ryzyko infekcji pęcherza rzędu 3-5 proc. Ponadto nie jest wymieniane w rekomendacjach międzynarodowych, jeśli chodzi o diagnostykę tego schorzenia. Potrzebny jest raczej dokładny wywiad, analiza moczu i badanie USG - dodał.

Badanie urodynamiczne jest w pełni refundowane przez NFZ, ale jest drogie - kosztuje płatnika ok. 1000 zł. Ponadto wykonuje je niewiele ośrodków, trzeba czekać w kolejce, a w tym czasie - płacić za leki pełną stawkę. Miesięczna kuracja tańszym lekiem przy pełnej odpłatności to ok. 20-30 zł, przy refundacji zaledwie ok. 10 zł. Z kolei miesięczna kuracja droższym kosztuje bez refundacji aż 130 zł, ze zniżką - ponad 50 zł.

Rzeczniczka ministerstwa zdrowia Agnieszka Gołąbek pytana o przyczyny, dla których refundację uzależniono od dyskusyjnego badania, powiedziała, że "decyzja została podjęta na podstawie dostępnych wówczas danych".

Jak jednak dodała, zgodnie z obowiązującą od tego roku ustawą refundacyjną, wniosek o objęcie refundacją i ustalenie urzędowej ceny zbytu leku może złożyć do ministra właściwego do spraw zdrowia podmiot odpowiedzialny. - Przepis ten znajduje zastosowanie również w sytuacji produktów leczniczych już objętych refundacją, dla których wnioskuje się o nowe wskazanie - podkreśliła.

- Ministerstwo zdrowia z uwagą zapoznaje się z sygnałami napływającymi od pacjentów oraz środowiska lekarskiego. Decyzje o objęciu refundacją kolejnych wskazań lub produktów dla tych grup pacjentów, które odniosą największe korzyści z stosowania przedmiotowych produktów są podejmowane z uwzględnieniem potrzeb pacjentów oraz możliwości finansowych publicznego płatnika - podkreśliła Gołąbek.

Choć na różne postaci nietrzymania moczu choruje w Polsce około 4 mln osób, zarówno kobiet, jak i mężczyzn, choroba ta postrzegana jest w potocznej opinii jako wstydliwa dolegliwość. Dotknięci nią ludzie nie zawsze wiedzą, że można i należy ją leczyć. Nietrzymanie moczu to choroba cywilizacyjna, na którą cierpi ok. 10 proc. populacji po 30. roku życia. Najczęstsza postać to wysiłkowe nietrzymanie moczu - cierpi na nią ok. 60 proc, chorych, nietrzymanie moczu na tle nadreaktywnego pęcherza stanowi ok. 30 proc. przypadków.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bolesne badanie jeśli chcesz refundacji leku
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.