Broad Peak. "Nie można było użyć helikoptera"
Artur Hajzer, nadzorujący przebieg wyprawy Polskiego Związku Alpinizmu na Broad Peak, podkreślił, że nie było możliwości użycia helikoptera do akcji ratunkowej, kiedy utracono łączność z Maciejem Berbeką i Tomaszem Kowalskim.
- W Pakistanie jest możliwość przeprowadzenia lotów helikopterowych przy użyciu maszyn wojskowych, ale mogą się one wznieść maksymalnie na wysokość 6700 m. Śmigłowce te teoretycznie mogą podnieść poszkodowanego na linie z wysokości ok. 6400 m, bo taka jedna akcja w historii była. Jednak w masywie Broad Peak nie ma możliwości przyziemienia wyżej niż ponad bazą na 4950 m - powiedział Hajzer.
Dla himalaistów najgroźniejsza jest strefa śmierci >> przeczytaj więcej
Kierownik programu "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015" zaznaczył, że przeszukiwanie terenu przy pomocy helikoptera o tyle mijało się z celem, że przebywający w środę w okolicach alpiniści Artur Małek i Pakistańczyk Karim Hayyat mieli lepsze możliwości wglądu i obserwacji. Karim prowadził poszukiwania aż na 7700 m.
- Cała droga wraz ze szczegółami jest bardzo dobrze widoczna z bazy. Luneta jeszcze wszystko przybliża. Zastosowanie helikoptera praktycznie niewiele by zmieniło - dodał Hajzer.
Zwrócił również uwagę, że wezwanie helikoptera i jego start "nie są takie proste" i nigdy nie następują natychmiast, a całość jest poprzedzona długą procedurą.
Hajzer odniósł się także do powtarzających się pytań o urządzenia - lokalizatory GPS. - Wyprawa była wyposażona w lokalizator SPOT, który zawsze miał ze sobą Kowalski. Przed atakiem szczytowym SPOT został zgubiony i w czasie wspinaczki zespół nie miał lokalizatorów - powiedział zdobywca sześciu ośmiotysięczników.
Dodał, że SPOT ma dość istotne odchylenia od rzeczywistości, szczególnie w terenie wysokogórskim i nie należy przeceniać jego przydatności.
W czwartek wcześnie rano z bazy w kierunku obozu III na 7000 m wyszła dwójka wspinaczy pakistańskich Amin Ullah i Shaheen Baig. Mieli dokonać przeglądu terenu i obserwować wierzchołek góry z innego punktu widzenia. Na noc obaj mieli powrócić do bazy. - Nie mamy jak na razie potwierdzenia, że pakistańscy alpiniści są z powrotem w bazie - poinformował w czwartek o godz. 22 rzecznik wyprawy Grzegorz Chwoła.
Kierownik ekspedycji Krzysztof Wielicki powiedział w czwartek, że nie ma już żadnych szans na uratowanie zaginionych - Kowalskiego i Berbeki.
Do bazy zeszli szczęśliwie dwaj inni zdobywcy - Adam Bielecki i Artur Małek. - Są w dobrym zdrowiu. Bardzo mało rozmawiamy. Każdy to przeżywa na swój sposób - przekazał Wielicki.
Skomentuj artykuł