Chaos na lotnisku w Balicach. Samolot odleciał bez 20 pasażerów
Grupa co najmniej 20 pasażerów nie wsiadła do samolotu Ryanaira z Krakowa na Maltę, mimo że – jak twierdzą – stawili się 2,5 godziny przed odlotem, przeszli kontrolę bezpieczeństwa i oczekiwali przy bramkach. Maszyna odleciała bez nich, a linia lotnicza winą obarczyła podróżnych. Sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza".
Samolot wystartował bez części pasażerów
Do sytuacji doszło 13 sierpnia. Rejs FR do Malty miał odlecieć o godz. 17:30. Pasażerowie relacjonują, że na ekranach i w głośnikach pojawiła się informacja o ponadgodzinnym opóźnieniu. Po tym komunikaty ucichły, a gdy udali się do informacji lotniskowej, usłyszeli, że bramki zostały zamknięte i wejście na pokład jest niemożliwe.
– Byliśmy cały czas w rejonie bramek, śledziliśmy komunikaty. Nagle okazało się, że samolot odleciał bez nas – mówi pani Magdalena, jedna z pasażerek.
"Bramki zamknięto na naszych oczach"
Część osób – jak pani Marta – stała już w kolejce do wejścia. – Na monitorze był komunikat o locie na Maltę, przyszłam 45 minut wcześniej. Potem nagle pojawiła się informacja o locie do Bari, a nasze bramki zamknięto na oczach pasażerów – opisuje.
Pasażerowie, którzy nie zdążyli wsiąść, mieli odebrać swoje walizki z sekcji bagaży zagubionych. Ostatecznie około 20 osób zostało na lotnisku, a Ryanair zaproponował im przebukowanie lotu za dodatkową opłatą – jednak tylko z innych miast.
Ryanair: pasażerowie się spóźnili
Linia w oświadczeniu podkreśliła, że bramka została zamknięta o 17:55, a samolot odleciał o 18:18. – 162 pasażerów stawiło się w odpowiednim czasie i weszło na pokład. Ci, którzy nie zdążyli, sami są sobie winni – stwierdził przewoźnik.
Krakowskie lotnisko przekonuje z kolei, że komunikaty były emitowane zgodnie z procedurą Ryanaira – raz, a nie wielokrotnie. – Informacja o locie na Maltę cały czas wyświetlała się nad bramką numer jeden – zaznaczyła rzeczniczka portu Monika Chylaszek.
Co mogą zrobić pasażerowie?
Według prawa unijnego, jeśli pasażer nie został wpuszczony na pokład nie ze swojej winy, może mieć prawo do odszkodowania za tzw. odmowę przyjęcia na pokład. Jeśli jednak linia udowodni, że nie stawili się na czas, rekompensata nie przysługuje. Spór dotyczy więc tego, czy winne były komunikaty lotniskowe i obsługa handlingowa, czy pasażerowie faktycznie spóźnili się do bramki.


Skomentuj artykuł