Czy Polska była szpiegowana przez USA?
Służby wywiadu to nie są szkoły dobrych manier - powiedział premier Donald Tusk, odnosząc się do doniesień o inwigilowaniu przez USA Niemców i Francuzów. Podkreślił jednak, że oczekuje odpowiedzi, czy tego typu praktyki dotyczyły też Polski.
"Będziemy z Amerykanami wyjaśniali, wprost będziemy pytali o to, czy tego typu praktyki dotyczyły także Polski (...). I z całą pewnością będziemy chcieli uzyskać pewność, że tego typu praktyk więcej nie będzie, jeśli miały miejsce" - powiedział Tusk po szczycie UE, który został przysłonięty doniesieniami o monitoringu telefonu komórkowego kanclerz Angeli Merkel przez USA.
Sprecyzował, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski "już poinformował o tym, że będzie oczekiwał od naszego amerykańskiego sojusznika precyzyjnych informacji i że to oczekiwanie zostanie sformułowane na relatywnie wysokim szczeblu".
"Służby specjalne i wywiady to nie są szkoły dobrych manier (...). Nie oszukujmy się, generalnie służby buduje się po to, żeby coś wiedziały o innych" - zaznaczył. Dodał, że zastanawia się, czy sprawa tego typu jest "ekskluzywną" sprawą Amerykanów i przestrzegł, żeby "Europa nie wpadła w groźną przesadę". "Można bardzo szybko wpaść w taką naiwną przesadę (...) i zapomnieć, że istnieją jeszcze Rosja, Chiny i wiele innych dużych państw, które też mają możliwości techniczne i ambicje" - podkreślił.
Z wypowiedzi premiera wynika, że Polska na tym etapie nie przyłączy się do inicjatywy Francji i Niemiec w sprawie współpracy wywiadów. "Jeśli chodzi o kwestię podsłuchów i współpracy państw Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi, to chcę bardzo wyraźnie podkreślić - i ta tonacja dominowała w czasie wczorajszej rozmowy (na szczycie) - że Europa musi też wziąć na siebie współodpowiedzialność za to, aby relacje europejsko-amerykańskie nie pogorszyły się z powodu tego skandalu" - powiedział Tusk.
Dodał, że nawet, jeśli potwierdzą się te rewelacje, USA i Europa będą tym bardziej musiały zadbać, żeby to nie zaważyło na ich relacjach, a do tego potrzebna jest bardzo ścisła współpraca. Powiedział, że do wyjaśnienia tej sprawy nie powstanie specjalny zespół z udziałem wielu państw. "Należy zakładać, że raczej będziemy mieli do czynienia z rozmowami bilateralnymi" - zaznaczył.
"Z całą pewności w interesie Stanów Zjednoczonych jest jak najszybciej wyjaśnić te dość paskudnie wyglądające wątpliwości, szczególnie wobec państw tak zaprzyjaźnionych jak Niemcy i Francja, jak Polska i jakiekolwiek inne państwo w Unii Europejskiej" - podkreślił. "Musimy mieć do siebie zaufanie w obrębie NATO i w relacji Unia Europejska - Stany Zjednoczone" - dodał.
Zauważył jednak, że informacje o tym, że służby "słuchają się nawzajem" nie są "powalające". Dodał też, że w związku z postępem technologii i tym, co wiemy o działaniach amerykańskich, "podsłuchiwane, czy rejestrowane mogą być rozmowy każdego człowieka na ziemi".
Wcześniej Tusk mówił o reformie unijnych przepisów o ochronie danych i wyraził zadowolenie, że szczyt zobowiązał się do zakończenia prac nad tymi przepisami do 2015 r. Przyznał, że niektórzy próbowali osłabić zapis we wnioskach ze szczytu. Według nieoficjalnych informacji chodzi o Wielką Brytanię. Zdaniem premiera przepisy te zwiększą bezpieczeństwo danych osobowych w świecie wirtualnym.
Francja i Niemcy chcą rozmawiać z USA, aby do końca roku wyjaśnić zasady działania służb wywiadowczych. Inicjatywę tę, podjętą wobec afery wokół prowadzonej przez wywiad USA inwigilacji, poparli w czwartek w Brukseli przywódcy pozostałych państw UE. Do inicjatywy przyłączyły się Włochy i Belgia.
Najnowsze doniesienia, że niemiecka kanclerz Angela Merkel była celem inwigilacji prowadzonej przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) przesłoniły pierwszy dzień obrad szczytu UE.
W poniedziałek francuski dziennik "Le Monde" napisał, powołując się na dokumenty ujawnione przez byłego konsultanta amerykańskiego wywiadu Edwarda Snowdena, że NSA w ciągu miesiąca dokonała ponad 70 mln zapisów danych dotyczących rozmów telefonicznych Francuzów.
Skomentuj artykuł