Dokumenty z TU-154, prokuratura po komisji
Dokumenty znalezione w szczątkach prezydenckiego tupolewa trafią do prokuratury wojskowej po zakończeniu prac przez polską komisję ustalającą przyczyny katastrofy - poinformował w czwartek płk Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
W środę Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) przedstawił w Moskwie dokumenty z prezydenckiego Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem. Stronie polskiej przekazanych zostało łącznie 251 dokumentów, w sumie 10 tys. stron, zajmujących 9 pudeł. Są to m.in. instrukcje, dokumenty nawigacyjne, tablice, schematy, wykazy. Nie ma wśród nich książki napraw i przeglądów maszyny, która na razie pozostanie w MAK do dalszych badań.
Przekazane dokumenty będą analizowane przez polską komisję, którą kieruje szef MSWiA Jerzy Miller.
"W tej chwili jest współpraca między dwoma komisjami badania wypadków lotniczych (polską i MAK - PAP), które bezpośrednio wymieniają się dokumentami, a dwie prokuratury, rosyjska i polska, czekają na efekty prac komisji" - powiedział Artymiak.
Poinformował, że prokuratorzy zapoznają się z przekazanymi dokumentami, ale jeszcze "nie na tym etapie". Wyjaśnił, iż materiały te "są to dokumenty komisji i generalnie będą one podstawą do opracowania orzeczenia końcowego dotyczącego przyczyny katastrofy".
"Jestem głęboko przekonany, że prokuratura będzie miała dostęp do tych dokumentów, szanując niezależność pracy komisji, w momencie kiedy komisja zakończy swoje prace, wyda stosowne orzeczenie i przekaże je wraz z załącznikami, czyli dokumentami, prokuraturze polskiej" - powiedział Artymiak.
Dodał, że prokuratorzy liczą na to, że "komisja zakończy swe prace jak najszybciej, o ile to będzie możliwe, i przekaże materiały, które uzyskała, a także te, które na jej potrzeby zabezpieczyła prokuratura". Prokurator wskazał, iż 10 kwietnia wojskowi śledczy zabezpieczyli dokumentację dotyczącą stanu technicznego samolotu i ta dokumentacja "została komisji wypożyczona".
Prokurator zaznaczył, że dokumenty znalezione na miejscu katastrofy zostały zabezpieczone przez właściwe służby rosyjskie. "Jak rozumiem, prokuratura rosyjska zgodnie z tamtejszą procedurą udostępniła je MAK" - mówił.
Dodał, że we wnioskach o pomoc prawną prokuratura polska zwraca się do rosyjskich śledczych o te dokumenty, którymi dysponuje rosyjska prokuratura, np. wytworzone w prokuraturze protokoły przesłuchań świadków. "Nie możemy, generalnie rzecz biorąc, uzyskiwać materiałów bezpośrednio od MAK, czy od polskiej komisji" - zaznaczył.
Tydzień temu polska prokuratura otrzymała od rosyjskiej akta liczące 2168 kart zgrupowanych w 11 tomach. Zawierają one protokoły przesłuchań 50 świadków, w tym autora filmu zamieszczonego w internecie i samą kopię tego filmu, ekspertyzę sądowo-lekarską dotyczącą 107 fragmentów ciał ofiar i dane dotyczące ich identyfikacji, a także 25 protokołów oględzin miejsc zdarzenia z dokumentacją fotograficzną i szkicami. Trafiły one do tłumaczenia.
"Wydaliśmy postanowienie o powołaniu przysięgłych tłumaczy, którym akta zostały przekazane" - powiedział prokurator. Dodał, że akta podzielono między tłumaczy. "Należy się spodziewać, że materiały te będą sukcesywnie wpływać do prokuratury po zakończeniu pracy przez poszczególnych tłumaczy" - wyjaśnił.
NPW informowała tydzień temu, że prokuratura otrzymała też już większość - "lwią część" - tłumaczeń materiałów uzyskanych w czerwcu na podstawie pierwszego polskiego wniosku o pomoc prawną. Chodzi głównie o materiały z oględzin przedmiotów i przesłuchań świadków.
Skomentuj artykuł