Dwie osoby zginęły w wypadku w Katowicach
Dwie osoby zginęły, a dwie zostały poważnie ranne, w wyniku czołowego zderzenia opla i hondy, do którego doszło w niedzielę nad ranem w Katowicach. Wstępne ustalenia wskazują, że sprawcą tragedii mógł być nietrzeźwy policjant, który uciekł z miejsca wypadku.
"Jeden z samochodów jest własnością żony policjanta, a sam funkcjonariusz krótko po wypadku trafił do szpitala, skarżąc się na bóle. W tej sprawie jest jeszcze wiele pytań, na które odpowiedź da prowadzone postępowanie. Dopóki się nie zakończy, mogę jedynie powiedzieć, że udział policjanta w tym zdarzeniu jest wyjaśniany" - powiedział PAP rzecznik katowickiej policji Jacek Pytel.
Sprawa nie jest jednoznaczna, bo gdy na miejsce wypadku dotarli ratownicy, w należącej do żony policjanta hondzie, która zderzyła się z oplem, nie było kierowcy. Na razie nie ma więc stuprocentowej pewności, że to funkcjonariusz kierował, choć można przypuszczać, że tak właśnie było.
Niedługo po wypadku siostra policjanta przekazała informację, że przebywający u niej brat wymaga pomocy lekarskiej. Trafił do szpitala z bólem kręgosłupa; prawdopodobnie jednak nie doznał poważniejszych obrażeń. Badanie trzeźwości wykazało u niego ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjant jest pracownikiem jednego z katowickich komisariatów.
W wypadku zginęło małżeństwo jadące oplem: 49-letni mężczyzna i jego 46-letnia żona. Dwie inne osoby - również małżeństwo - zostały poważnie ranne. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Do wypadku doszło przy ulicy Bytkowskiej, w pobliżu katowickiej dzielnicy Józefowiec.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura oraz policyjny wydział kontroli.
Skomentuj artykuł