Ekspert: za późno, by mówić: "nie chcemy uchodźców"
Mówienie teraz w Europie, że nie chcemy uchodźców do niczego nie doprowadzi, bo nie wytrzemy ich gumką; ci ludzie uciekają przed tym, czego sami się boimy, przed Państwem Islamskim - mówi dr hab. Katarzyna Górak-Sosnowska z SGH.
Jeszcze w listopadzie odbyć się może szczyt przywódców 28 państw UE oraz Turcji w sprawie kryzysu migracyjnego. Poinformował o tym szef Rady Europejskiej Donald Tusk po zakończeniu nieformalnej Rady Europejskiej na Malcie. Współpraca z Turcją, która jest głównym krajem tranzytowym dla uchodźców z Syrii, była jednym z najważniejszych tematów czwartkowych obrad przywódców państw unijnych w Valletcie.
- Mówienie teraz w Europie: "nie chcemy uchodźców" tak naprawdę do niczego nie doprowadzi, bo nie wytrzemy ich gumką, nie zapakujemy do kontenerów i nie wyślemy na Madagaskar - ocenia ekspertka z SGH.
Według Górak-Sosnowskiej warto byłoby też popatrzeć na źródło kryzysu uchodźczego. - Jedna sprawa (to) wojna w Syrii, druga sprawa, że w obozach dla uchodźców w Jordanii, Libanie, Turcji ludzie już się nie mieszczą, a warunki są na tyle mizerne, że decydują się na ucieczkę stamtąd, sprowadzenie potem docelowo swoich rodzin - podkreśla. - Więc to jest działanie rzeczywiście wielopoziomowe, które my niewątpliwie przespaliśmy - dodaje.
Zastrzeżenia formułowane pod adresem muzułmanów, według ekspert, pokazują, że są oni postrzegani obecnie jako postaci między "Marsjaninem a wampirem z jakiejś wrogiej planety". Jak ocenia, "daliśmy się zapędzić do takiego poziomu postrzegania sprawy".
Górak-Sosnowska wskazuje też, że uchodźcy uciekają przed Państwem Islamskim, czyli "przed tym, czego my się tak strasznie obawiamy, a my im przypisujemy to, że to oni są tymi złymi osobami".
- Myślę, że należałoby zejść do poziomu racjonalności, rozbierać te wszystkie dziwne przekonania na czynniki pierwsze i mieć nadzieję, że to chociaż troszeczkę pomoże - mówi.
Skomentuj artykuł