Górale kontra meleksy. W Zakopanem narasta konflikt o hałas i turystyczny chaos

Z początkiem sezonu letniego na ulicach Zakopanego znów zaroiło się od meleksów i elektrycznych fasiągów. Choć mają ułatwiać życie turystom, dla wielu mieszkańców stolicy Tatr stały się symbolem hałasu, chaosu i braku szacunku wobec lokalnej społeczności. Górale nie kryją oburzenia.
„Głośna inwazja” meleksów. Górale nie kryją irytacji
Zakopane, szczególnie w sezonie wakacyjnym, przyciąga tysiące turystów dziennie. Aby ułatwić im zwiedzanie miasta, przedsiębiorcy oferują przejażdżki elektrycznymi meleksami. Jednak – jak relacjonują mieszkańcy – coraz częściej odbywa się to kosztem komfortu lokalnej społeczności.
– Meleksy poruszają się dość szybko z włączoną bardzo głośną muzyką. Robią to w sposób niezwykle inwazyjny – alarmuje czytelnik „Tygodnika Podhalańskiego”.
Elektryczne fasiągi też pod ostrzałem
Nie tylko klasyczne meleksy budzą kontrowersje. Na ulicach pojawiły się również elektryczne wozy stylizowane na góralskie fasiągi, które – mimo że ciche z definicji – również emitują głośne dźwięki i zakłócają spokój.
Głos górali: „Zamknijcie okna i liczcie straty?”
Mieszkańcy Zakopanego zwracają uwagę na brak regulacji dotyczących głośności i zachowania kierowców meleksów, którzy – jak mówią – skupiają się wyłącznie na szybkim zarobku, zapominając o tym, że miasto to nie lunapark.
– Na czas przejazdu wypadałoby cały czas mieć pozamykane okna. Boże, co się dzieje z tym naszym miastem? – pyta retorycznie mieszkaniec.
Sezon w pełni, konflikt narasta
Choć meleksy są obecne w Zakopanem od lat, w tym roku problem hałasu i stylu jazdy przybrał nowy wymiar. Górale obawiają się, że bez reakcji władz samorządowych sytuacja będzie się pogarszać, a Zakopane straci to, co zawsze przyciągało turystów – autentyczny klimat i góralską gościnność.
Źródło: o2.pl / jh
Skomentuj artykuł