Kopacz: porozumienie ws. reformy bardzo blisko
Wiceszefowa PO, marszałek Sejmu Ewa Kopacz powiedziała w środę, że z informacji, które do niej docierają, wynika, iż moment porozumienia koalicjantów ws. reformy emerytalnej jest bardzo bliski.
Kopacz pytana była na porannej konferencji prasowej, czy w środę zapadnie ostateczna decyzja w sprawie reformy emerytalnej, czego we wtorek wieczorem nie wykluczył szef klubu PO Rafał Grupiński.
Marszałek Sejmu zauważyła, że ostatnio premier Donald Tusk i wicepremier Waldemar Pawlak "spędzają ze sobą wiele czasu". Przypomniała, że w ostatnich rozmowach w sprawie reformy uczestniczyli także ministrowie: finansów Jacek Rostowski i pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Rozmawiają bardzo intensywnie i z informacji, które do mnie docierają, moment ostatecznej formy tej ustawy jest bardzo blisko - powiedziała Kopacz.
W ocenie marszałek, jeśli rozmowy dotyczące reformy zakończą się w środę, to zapewne zarówno Tusk, jak i Pawlak poinformują o tym fakcie, jak i o treści dokonanych ustaleń.
We wtorek wieczorem Pawlak powiedział, że negocjacje ws. reformy emerytalnej z PO wciąż trwają i nie będzie ich komentował. Ludowcy chcą, by wcześniejsza emerytura (dostępna dla kobiet w wieku 62 lat i mężczyzn w wieku 65 lat) wynosiła 80 proc. pełnego uposażenia.
Według polityków PO z władz partii, z którymi rozmawiała PAP, emerytury częściowe mogłyby wynosić najwyżej 50 proc. pełnego uposażenia, żeby reforma nie straciła sensu, ale - jak przyznają - prowadzone są rozmowy o różnych wariantach procentowych propozycji ludowców.
Marszałek Sejmu zapowiedziała, że w piątek odbędzie się w Sejmie głosowanie nad wnioskiem Solidarności o referendum w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego.
Solidarność chce, by Polacy w referendum odpowiedzieli na pytanie, czy są za utrzymaniem dotychczasowego wieku emerytalnego wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Wniosek o referendum poprą najprawdopodobniej kluby PiS, Solidarnej Polski i SLD. Przeciw będzie PO i prawdopodobnie Ruch Palikota. Decyzji nie podjął jeszcze PSL.
Kopacz powiedziała na konferencji prasowej w Sejmie, że w piątek - po debacie - odbędzie się głosowanie w sprawie wniosku o referendum. Jak dodała, wniosek przedstawi szef NSZZ Solidarność Piotr Duda.
Zdaniem marszałek Sejmu pytanie referendalne zaproponowane przez Solidarność jest jednak "nieprecyzyjne i bardzo sugerujące odpowiedź". - To jest tak, jakbyśmy zadali pytanie: "Czy chcesz mieć chore czy zdrowe dzieci". Każdy odpowie, że chce mieć zdrowie dzieci. Pytany, czy chcesz pracować krócej czy dłużej, każdy powie, że wolałby pracować krócej i zarabiać więcej - mówiła Kopacz.
Kopacz pytana była też o protest związkowców Solidarności, którzy w środę przenieśli się sprzed kancelarii premiera na Wiejską. - Żyjemy w wolnym kraju, można protestować. Jeśli (związkowcy - red.) będą obecni pod Sejmem, liczę tylko na to, że debata, która będzie bardzo ważna dla nas wszystkich, będzie debatą merytoryczną, a nie debatą zdominowaną przez przepychanki polityczne - zaznaczyła Kopacz.
- Jeśli mamy dbać o wizerunek miejsca, gdzie tworzy się prawo - prawo dla wszystkich, a nie wybranych - to ta debata również musi być poważna. Jako marszałek mam możliwość wpływania na zachowanie posłów, którzy są obecni na sali. Nie mam możliwości, poza użyciem straży marszałkowskiej, na tych, którzy są galerii - dodała marszałek, pytana czy związkowcy będą także obecni podczas piątkowej debaty na galerii sali plenarnej.
Kopacz oświadczyła również, że nie zamierza odwiedzać miasteczka związkowców Solidarności. "Nie zamierzam też utrudniać, jeśli ktokolwiek ma na to ochotę" - dodała.
Skomentuj artykuł