Lobbysta wyrzucił Wassermanna i Kempę?
Przedstawiciele organizacji walczących z korupcją, uważają, że Sławomir Neumann, poseł PO, który wnioskował o wykluczenie z komisji hazardowej Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermana, sam nie powinien w niej zasiadać – pisze na łamach "Gazety Polskiej" Piotr Lisiewicz.
– Neumann, będąc dyrektorem oddziału zagranicznego banku, był jednocześnie jako poseł głównym inicjatorem ustawy utrudniającej życie konkurencji dla banków - spółdzielczym kasom oszczędnościowo-kredytowym.
W komisji hazardowej tropić ma więc nieprawidłowości podobne do tych, których... sam się dopuścił – twierdzi dzienikarz "Gazety Polskiej".
– Nie ma wątpliwości, że poseł działał w sytuacji ewidentnego konfliktu interesów – mówi "GP" Oliwer Kubicki, prezes stowarzyszenia Stop Korupcji. – Wydaje się oczywiste, że w tej sytuacji poseł Neumann powinien sam zrezygnować z pracy w komisji hazardowej. Od premiera Tuska też Polacy mają prawo oczekiwać zdecydowanej reakcji w jego sprawie. Przy okazji sprawy senatora Misiaka premier zapowiedział bowiem zdecydowane działania w przypadku działania parlamentarzystów w sytuacji konfliktu interesów – dodaje.
Tymczasem właśnie badaniem konfliktu interesów – mających umocowania polityczne biznesmenów z branży hazardowej i skarbu państwa – ma zajmować się komisja.
Jacek Bąbka z Fundacji Badań nad Prawem podkreśla, że w naszych warunkach trudno ścigać posła za podobne zachowanie karnie. – Mamy do czynienia z rozhermetyzowaniem standardów. Lobbują korporacje zawodowe, to samo robi biznes. Ale takie funkcjonowanie posła nie jest ścigane prawnie. To kwestia smaku – twierdzi.
Wassermann chce wrócić do komisji hazardowej
Zdaniem Wassermanna, gościa Poranka Radia TOK FM, najlepiej byłoby gdyby błąd naprawili ci, którzy go popełnili, czyli członkowie komisji śledczej z PO. - Jeśli opinia publiczna w większości jest przekonana że to było wyrzucenie bezpodstawne, to być może powinni się zreflektować ci, którzy do tego wyrzucenia się przyczynili. Trzeba dać im szanse żeby się zreflektowali i żeby podjęli decyzję o ponownym głosowaniu - mówił polityk. Ale zaraz dodał "nie bardzo ich o to posądzam".
Prezydium Sejmu ma zadecydować o ewentualnym powrocie dwójki posłów do prac komisji. Waserrmann spodziewa się jednak dużego sprzeciwu ze strony panów Komorowskiego i Niesiołowskiego. – Oni są zaciekłymi przeciwnikami nie tylko PiS-u – argumentował poseł na antenie radia.
Powodem decyzji o wykluczeniu dwójki posłów Prawa i Sprawiedliwości z prac komisji było to, że znaleźli się na liście osób do przesłuchania. A znaleźli się na niej, bo jako członkowie rządu Jarosława Kaczyńskiego brali udział w pracach nad ustawą hazardową. – Jeżeli chce się nas przesłuchać, dlatego że uczestniczyliśmy w przewidzianym prawem opiniowania ustawy to pytam: czy będą słuchać wszystkich członków rządu od 2003 roku? To absurdalne – ocenił Wassermann.
Skomentuj artykuł