Macierewicz: PiS będzie rozwijać polski przemysł
PiS spełnia obietnice wyborcze i będzie rozwijać polski przemysł; w żadnym dokumencie nie było gwarancji, że za kontrakt na śmigłowce Caracal powstanie w Polsce 6 tys. miejsc pracy - mówił w czwartek w Sejmie minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Szef MON podał, że pierwsze śmigłowce zamówione dla wojska w nowym, zapowiedzianym we wtorek postępowaniu, zostaną dostarczone w 2018 r.
Na wniosek PO w Sejmie odbyła się w czwartek debata nad informacją ws. działań rządu związanych z pozyskaniem śmigłowców dla wojska.
Reprezentujący Platformę b. wiceszef MON Czesław Mroczek zarzucił PiS, że odstępując od negocjacji w sprawie dostawy śmigłowców Caracal produkowanych przez Airbus Helicopters spełnia obietnice wyborcze wobec związkowców z zakładów, których oferta odpadła w przetargu.
Macierewicz odpowiedział, że to prawda, a PiS spełnia swoje obietnice wyborcze i że będzie rozwijać polski przemysł obronny. Zarzucił poprzedniemu rządowi, że chciał kwotą 13,5 mld (wartość kontraktu na Caracale bez VAT to 10,8 mld - PAP) zasilić nie polski przemysł, lecz zagraniczny. Podkreślił, że to Polska określa wartość offsetu.
"Ci sami ludzie, którzy dzisiaj występują przeciwko Polsce w imieniu innego koncernu, występowali przeciwko Polsce na rzecz Federacji Rosyjskiej, kiedy zginęła polska elita polityczna; występowali przeciwko Polsce na rzecz innych państw, gdy chodziło to, żeby imigranci zasiedlali i podważali bezpieczeństwo polskie, ci sami ludzie występowali za tym, żeby Polska płaciła kary za to, że chce chronić bezpieczeństwo własnego narodu, a teraz działają przeciwko Polsce na rzecz obcych interesów" - mówił Macierewicz.
Za nieprawdziwe uznał doniesienia mówiące o tym, że podpisanie umowy z Airbusem przyniesie 6 tys. miejsc pracy. "W żadnym z dokumentów - a zapoznałem się z nimi bardzo dokładnie, teraz będzie się z nimi zapoznawało CBA - nie ma gwarancji 6 tys. miejsc pracy dla Polski w wyniku przekazania koncernowi międzynarodowemu 13,5 mld zł" - mówił szef MON. Dodał, że w dokumentach nie ma ani słowa o miejscach pracy w Radomiu, a kontrakt "w najlepszym wypadku zakładał, że w montowni - nie w fabryce - która miała składać co najwyżej, za kilka lat, 25 śmigłowców Caracal, zostanie zatrudnionych do 200 osób".
"Pierwsze 25 śmigłowców miało przylecieć już zmontowanych, co najwyżej polscy prawnicy mogli do nich domalować szachownice. Taki był zakres tego wkładu technologii, rozwoju przemysłowego, gospodarczego, jaki państwo przewidywaliście dla Polski w związku z tym przetargiem" - mówił Macierewicz.
W ub. roku po wskazaniu Caracala do końcowego etapu postępowania firma Airbus deklarowała, że choć pierwsze egzemplarze zostaną przysłane gotowe ze względu na terminy, to koncern zleci montaż co najmniej 50 śmigłowców Caracal w Polsce także dla innych odbiorców; zapowiadano także zwiększenie zaangażowania w branżach lotniczej i kosmicznej.
Reprezentujący wnioskodawców z PO b. wiceszef MON Czesław Mroczek powiedział na początku obrad, że "od kilkunastu dni cała Polska jest świadkiem wielkiego zamieszania i wyjątkowej nieudolności rządu" przy realizacji kontraktu na śmigłowce. Zarzucił Macierewiczowi sprzeczne wypowiedzi w sprawie zakupu śmigłowców. "Cała Polska była też świadkiem ordynarnego złamania zasad i reguł zamówień publicznych. Unieważnia się przetarg, dzieli się zamówienie, a następnie zleca się to zamówienie firmie bez przetargu, po całkowitym uważaniu" - powiedział.
Jego zdaniem "rząd doprowadził do poważnego kryzysu w wielu aspektach". Po pierwsze, dotyczy to bezpieczeństwa, bowiem wojsko nie otrzyma kilkudziesięciu potrzebnych śmigłowców, które muszą zastąpić obecne, wyeksploatowane. Po drugie, w aspekcie ekonomicznym "rząd zgubił bądź świadomie odstąpił od offsetu". Mroczek zarzucił też rządowi doprowadzenie do konfliktu z Francją.
"Mamy w tej sprawie też niejasne interesy. (...) MON poprzez spółkę Polska Grupa Zbrojeniowa zawarł umowę z amerykańskim lobbystą, b. senatorem Alfonsem D'Amato, który działał na rzecz firmy, której MON zlecił (po zakończeniu rozmów offsetowych z Airbusem - PAP) dostawę śmigłowców" - powiedział Mroczek.
Macierewicz odpowiedział, że kontrakt z D'Amato był publicznie znany i że Polska wynajęła jego firmę, żeby wspierał polskie interesy w Stanach Zjednoczonych.
We wtorek MON zapowiedziało, że zamierza kupić za miliard zł śmigłowce dla wojska w ramach pilnej potrzeby operacyjnej i że do rozmów zaproszono trzech producentów, którzy uczestniczyli w poprzednim przetargu - Airbus Helicopters, PZL Świdnik (własność włoskiego Leonardo) i PZL Mielec (własność amerykańskiego Lockheed Martin).
Macierewicz mówił w Sejmie, że jeżeli chodzi o zamówienia na śmigłowce, to w sumie obejmują do 2022 r. co najmniej 50 maszyn. "Nie zamykamy tej wielkości, ale co najmniej 50 śmigłowców zostanie dostarczonych polskiej armii. Co do tego nie ma wątpliwości. Pierwsze śmigłowce zostaną dostarczone w roku 2018 r." - powiedział szef MON. Wcześniej, podczas wizyt w zakładach w Mielcu i w Łodzi minister mówił, że pierwsze dwa śmigłowce zostaną dostarczone w 2016 r.; kolejnych osiem miało być w 2017 r., a potem jeszcze 11.
Szef MON powiedział, że zamówienia nie ograniczą się do zakładów w Mielcu. "MON będzie zmierzało - w toku całego procesu wyposażenia polskich sił zbrojnych w co najmniej 50 śmigłowców - do tego, żeby każda z fabryk produkujących w Polsce mogła dostarczyć niezbędny siłom zbrojnym sprzęt" - powiedział. W tym kontekście dodał, że nie ma powodu, by pomijać śmigłowce W-3 Głuszec, produkt zakładów w Świdniku.
Szef MON nawiązał też do wypowiedzi polityków PO, którzy zwracali uwagę, że rezygnując z Caracali Polska straciła szansę, by być piątym filarem grupy Airbus. "Polska nie będzie żadnym filarem żadnej zagranicznej firmy, a zwłaszcza piątym. Żadnym i nigdy, i to właśnie oddaje różnice między naszym myśleniem a waszym myśleniem zarówno o niepodległości, jak i o przemyśle zbrojeniowym" - powiedział szef MON.
Pod koniec debaty Mroczek ponownie mówił, że "upada jeden z najważniejszych programów modernizacyjnych polskich sił zbrojnych". "Wasze postępowanie i nasze postępowanie to dwa światy. My prowadziliśmy przetarg; potrzeby były zdefiniowane przez wojsko i nie było w tej sprawie żadnych lobbystów. A u was postępowanie jest niejasne, niejasne interesy, amerykańscy i inni lobbyści, którzy wpływają na to postępowanie" - ocenił.
Zapowiedział, że PO zgłosi wniosek o powołanie komisji śledczej, która miałaby zbadać postępowanie zarówno pod rządami PO, jak i PiS. Jego zdaniem MON zdecydowało się we wtorek na zakup śmigłowców w ramach procedury pilnej potrzeby operacyjnej, "bo trzeba tworzyć dokumenty na przyjście prokuratora i CBA".
W debacie Artur Soboń (PiS) ocenił, że po podpisaniu kontraktu z Airbusem nie byłoby już miejsca na zakłady w Świdniku i Mielcu. "Za polskie pieniądze zdegradowalibyśmy albo zlikwidowalibyśmy ten przemysł, który jeszcze w Polsce posiadamy i którego potencjał jest unikatowy w Europie" - powiedział poseł, który był sekretarzem miasta Świdnik.
Krzysztof Sitarski (Kukiz'15) pytał, czy nie okaże się, że wojsku zabraknie sprzętu. Chciał też wiedzieć, czy przy zakupie śmigłowców uwzględniono indywidualne potrzeby różnych rodzajów sił zbrojnych i czy zostanie uwzględniona polska myśl techniczna.
Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna) podkreślając, że pochodzi z Łodzi, gdzie znajdują się państwowe Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1, pytała dlaczego minister i premier nie pamiętają o ich pracownikach. Jej zdaniem rezygnacja z kontraktu z Airbusem to zabranie Łodzi szansy na miejsca pracy, nowoczesne technologie i rozwój naukowy. Pytała, dlaczego MON "czyni Polskę bezbronną". "Bo ja naprawdę mam wrażenie, że państwo nerwowo szukają pieniędzy w budżecie na inne cele" - powiedziała. Z kolei Mirosław Suchoń (N) ocenił, że "jeszcze nigdy w tak krótkim czasie tak niewielu nie zniszczyło tak wiele w polskiej obronności".
Mieczysław Kasprzak (PSL) uznał, że kolejne wypowiedzi szefa MON ws. śmigłowców były sprzeczne i wprowadziły totalne zamieszanie w przestrzeni publicznej. Szef MON ogłosił, że jeszcze w tym roku kupi śmigłowce w Mielcu, potem mówił o zbudowaniu śmigłowca z Ukraińcami - wyliczał.
"Pan minister Macierewicz kłamie od 25 lat" - powiedziała Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), dodając, że tak jak Macierewicz jest w Sejmie od 1991 r.
"To, co się w tej chwili dzieje, nie powinno mnie specjalnie zaskakiwać" - powiedziała, mówiąc, że Macierewicz "najpierw znalazł agentów, oskarżył profesora (Wiesława) Chrzanowskiego, marszałka Sejmu, potem tak uzdrowił służby wojskowe, że je zlikwidował, potem rozproszył sztuczną mgłę, zrobił dwie bomby i wysadził samolot w powietrze".
Gdy przemawiała, Krzysztof Zaremba z PiS pytał ją, co robiła w 1968 r. - nawiązując do artykułu Śledzińskiej-Katarasińskiej o studenckich protestach (posłanka po latach przyznawała, że sygnowała artykuły "podłe i głupie" - PAP). Macierewicz powiedział zaś, że się nie odniesie "do tej lawiny potwarzy, kłamstw, insynuacji". "Ta lawina potwarzy spada na mnie od 1968 roku, kiedy wasza koleżanka jako dziennikarka służyła Sowietom w Polsce" - dodał.
Śledzińska-Katarasińska już po debacie w sprawie śmigłowców mówiła, że nikt jeszcze nigdy nie zarzucił jej, że się wysługiwała Sowietom. "Pan dopuścił do takiego sformułowania, nie pozwolił mi zabrać głosu" - mówiła.
Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju, które prowadziło negocjacje offsetowe, poinformowało o "zakończeniu" rozmów ws. śmigłowców H225M Caracal, uznając dalsze rozmowy - rozpoczęte we wrześniu 2015 r. - za bezprzedmiotowe. Według rządu oferta Airbusa nie zabezpieczała interesów ekonomicznych i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej. Podpisanie umowy offsetowej było warunkiem zawarcia kontraktu na śmigłowce.
W ub. tygodniu w Mielcu Antoni Macierewicz zapowiedział, że Wojskom Specjalnym zostaną w najbliższych miesiącach dostarczone maszyny Black Hawk.
We wtorek MON zapowiedziało nowe postępowanie w sprawie zakupu śmigłowców w trybie pilnej potrzeby operacyjnej. Według resortu będą w nim mogły uczestniczyć wszystkie trzy podmioty, które brały udział w przetargu. Airbus Helicopters oświadczyła w środę, że dotychczas nie otrzymała zaproszenia do udziału w nowym postępowaniu. Do czwartku stanowisko firmy pozostało bez zmian.
Skomentuj artykuł