Marek Biernacki: to byli agenci rosyjskiego GRU
Dwaj zatrzymani za szpiegostwo pracowali dla rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU - poinformował po piątkowym posiedzeniu speckomisji Marek Biernacki (PO). Stanisław Wziątek (SLD) ocenił, że ich działalność, szczególnie oficera, była niezwykle niebezpieczna.
Posłowie PiS złożyli wniosek o dodatkowe posiedzenie ws. infiltracji Polski przez rosyjskie służby. Przewodniczący komisji Artur Dębski (koło BiG) podkreślił, że skłania się do tego wniosku.
Sejmowa komisja ds. służb specjalnych wysłuchała informacji szefów ABW i SKW: płk. Dariusza Łuczaka i płk. Piotra Pytla o zatrzymaniach dwóch osób - wojskowego i cywila - podejrzanych o pracę na rzecz obcego wywiadu. Posiedzenie było ściśle tajne.
"To był udany strzał polskich służb w GRU. Polskie służby tutaj spełniły swoje obowiązki, swoją funkcję" - powiedział po obradach Biernacki. Ocenił, że operacja zatrzymania podejrzanych odbyła się w odpowiednim momencie, a czas zatrzymań nie był przypadkowy, lecz skoordynowany.
Wziątek mówił, że szczególnie działania oficera były niebezpieczne. "Zwłaszcza jeśli chodzi o zatrzymanego oficera, jego działalność była niezwykle niebezpieczna, natomiast działalność osoby cywilnej miała zupełnie inne znaczenie i obejmowała także analizę sytuacji, w tym także świat mediów" - powiedział poseł SLD.
Wziątek przyznał, że podejrzani zdążyli przekazać informacje obcemu wywiadowi, ale nie powiedział, jakie. Dodał, że zatrzymany oficer miał dostęp do ograniczonych informacji, ale poprzez swoje kontakty "mógł poznawać wiedzę, która miała newralgiczne znacznie". Pytany, czy wojskowy pracował w Departamencie Wychowania i Promocji Obronności, o czym napisała w piątek "Gazeta Wyborcza", Wziątek odpowiedział, że "nie jest to nieprawdą".
Poseł SLD powiedział, że sprawy wojskowego i cywila łączyło tylko to, że pracowali na rzecz jednej, obcej służby.
Posłowie PiS: Beata Mazurek i Marek Opioła poinformowali, że chcą dodatkowego posiedzenie komisji poświęconego infiltracji Polski przez rosyjskie służby specjalne.
"Złożyliśmy wniosek, żeby komisja po posiedzeniu budżetowym, które będzie w przyszłym tygodniu, na następnym posiedzeniu Sejmu, odbyła posiedzenie, które będzie poświęcone infiltracji i penetracji terytorium polskiego przez służby specjalne Federacji Rosyjskiej. (...) Dzisiejsze informacje wskazują na to, że taka infiltracja jest i komisja powinna zebrać tę całą wiedzę i dowiedzieć się o tym, co się dzieje na terytorium państwa polskiego" - powiedział Opioła.
Przewodniczący komisji Artur Dębski (koło BiG) podkreślił, że skłania się ku temu wnioskowi. "Według różnych opinii i szacunków rosyjskie służby na terenie Polski zwiększyły swoją aktywność kilkukrotnie" - argumentował.
Dębski ocenił, że sprawa świadczy o tym, że nasze służby pracują dobrze. "Niewątpliwie jest to sukces i Służba Kontrwywiadu Wojskowego na pewno spowodowała duże problemy, jeżeli chodzi o aktywność oraz skuteczność rosyjskich służb na terenie Polski" - powiedział. Polskie służby chwalili też posłowie PO oraz Wziątek z SLD.
Poseł SLD mówił też, że jeszcze nie ma żadnej decyzji, ale prawdopodobnie dyplomaci państwa, dla którego pracowali zatrzymani, zostaną wydaleni z Polski. "To dotyczy tych osób, które działały na szkodę państwa polskiego" - powiedział.
Pytany o motywację zatrzymanego oficera do zdrady, Wziątek powiedział, że bardzo dokładna informacja przekazana przez służby jest "poruszająca" i dotyczy życia prywatnego. Ocenił, że pobudki wojskowego z jednej strony były niskie, z drugiej - jego sytuacja była bardzo drażliwa. Dopytywany Wziątek zaprzeczył, by oficer był szantażowany.
Zatrzymany cywil - jak powiedział Wziątek - nigdy nie pracował w Sejmie, ale bardzo o to zabiegał, jak i próbował docierać do świata polityki. Według Wziątka cywil nie bywał na posiedzeniach komisji sejmowych, interesował się natomiast sprawami polityki energetycznej. Z kolei Dębski powiedział, że cywil bardzo aktywnie starał się brać udział w życiu politycznym kraju i poszukiwał kontaktów.
Oficer z MON oraz prawnik Stanisław Sz. zostali zatrzymani w środę. Prokuratorzy postawili im zarzut udziału w obcym wywiadzie, za co grozi od roku do 10 lat więzienia. W piątek sądy zdecydowały o aresztowaniu obu podejrzanych na trzy miesiące.
Skomentuj artykuł