Miliarder spotka się z polskimi studentami
W środę miliarder, sir Richard Branson, spotka się na Uniwersytecie Warszawskim ze studentami. Ma opowiedzieć o swojej drodze do sukcesu oraz zainaugurować specjalny program wspierający przedsiębiorczość wśród młodych ludzi.
Kiedy Branson miał cztery lata, matka wywiozła go samochodem o kilka mil od domu i zostawiła samego na łące. Kazała mu, by znalazł powrotną drogę. Po kilku godzinach chłopiec dotarł do domu sąsiadów, a potem z ich pomocą do własnego. Mama ucieszyła się, że mały Rick zdał swój pierwszy życiowy egzamin. Tę historię Branson przytoczył w swojej autobiografii "Losing My Virginity".
Jego rodzicom zależało, by nie bał się wyrażać swoich opinii. Rzadko dawali mu rady. Pragnęli, by był kreatywny i potrafił czerpać radość z życia. Jego ojciec był prawnikiem, a matka stewardessą. Tuż po wojnie zrobiła nawet kurs pilota, choć zawód ten uchodził za typowo męski. Innym fascynującym członkiem rodziny Bransonów była babcia. "W wieku 89 lat została najstarszą osobą na Wielkiej Brytanii, która zdała egzamin z tańca latino. Jako dziewiędziesiąciolatka trafiła natomiast do Księgi Rekordów Guinnessa jako najstarsza golfistka trafiająca za pierwszą próbą do dołka" - opisuje ją w książce "Screw It, Let's Do It".
Branson nie należał do klasowych prymusów. W nauce przeszkadzała mu dysleksja. Ze szkół wyrzucano go aż 18 razy. "Przypuszczam, że albo wylądujesz w więzieniu, albo zostaniesz miliarderem" - przywołuje w autobiografii słowa, jakie powiedział mu dyrektor jednej ze szkół. Branson wziął je sobie do serca. Jednym z jego pierwszych biznesów była plantacja choinek, którą założył mając 14 lat. Interes nie wypalił, gdyż drzewka zasadzone w ogrodzie rodziców zostały obgryzione przez dzikie króliki.
Jako 16-latek stanął na czele magazynu muzycznego "The Student". Pismo zyskało rozgłos dzięki unikatowym wywiadom, jakie udało się zdobyć Bransonowi. Udało mu się namówić na rozmowę chociażby Johna Lennona i Micka Jaggera. Gdy dzwonił np. do Jaggera, dodawał mimochodem, że na wywiad z nim zgodził się już Lennon. Gdy telefonował do Lennona, powoływał się z kolei na lidera Rolling Stonesów.
Jego kolejnym pomysłem była sprzedaż wysyłkowa płyt winylowych. Firma nazywała się Virgin, czyli Dziewica, gdyż, jak przyznał, czuł się wtedy "dziewicą w biznesie". W 1971 roku Branson otworzył sklep na londyńskiej Oxford Street. Skoro świetnie szło mu sprzedawanie płyt, zaczął rozważać, czy nie mógłby ich także wydawać. Pierwszy milion funtów zarobił dzięki Mike’owi Oldfieldowi. Wcześniej nikt nie chciał wydać płyty tego nieznanego wówczas artysty. Zrobił to dopiero Branson. Nieoczekiwanie, album "Tubular Bells" sprzedał się w 5 mln egzemplarzy. Kurą znoszącą złote jajka okazał się dla niego też zespół The Sex Pistols.
Branson był głodny nowych wyzwań i zainwestował w lotnictwo. Jego pierwszego jumbo jeta ochrzciła sama księżna Diana. Dzisiaj jego linie są drugim co do wielkości długodystansowym przewoźnikiem w Wielkiej Brytanii. Kiedy starał się uruchomić połączenie do Indii, na rozmowę z tamtejszymi parlamentarzystami pojechał na białym słoniu.
Uwielbia sporty ekstremalne. W 1991 roku pokonał balonem najdłuższy dystans w historii - 10 800 km z Japonii do Kanady nad Pacyfikiem. Leciał też odrzutowcem dookoła świata bez międzylądowania i tankowania - zajęło mu to 67 godzin. Na 60. urodziny planował jako kitesurfer pokonać kanał La Manche. Plany pokrzyżował mu jednak sztorm. Niedawno wszedł z córką na Mont Blanc.
Ostatnio Bransona bez reszty pochłonął biznes kosmiczny. Virgin Galactics oferuje turystyczne loty na orbitę okołoziemską. Pierwsza ekspedycja odbędzie się w 2013 roku. Należność za bilet to 190 tys. dolarów. Kosmiczne wycieczki mają trwać 147 minut. Jest już 600 chętnych pasażerów. Za 20 lat Branson chce przewozić ludzi na Marsa.
Wizjonerskie projekty przychodzą mu do głowy, gdy wypoczywa na prywatnej karaibskiej wyspie Necker. Po raz pierwszy odwiedził to miejsce jako 26-latek. Postanowił spędzić na niej kilka dni, nie wydając przy tym ani centa. Skontaktował się z agencją nieruchomości i powiedział, że zastanawia się nad kupnem wyspy. Wynajęto mu dom na oceanem i zaoferowano luksusowy helikopter. Zakochał się w wyspie bez reszty. Agent podał cenę tego rajskiego miejsca - 5 mln funtów. Wkrótce właściciel wyspy, Lord Cobhan, wpadł w finansowe tarapaty i sprzedał Bransonowi wyspę za "marne" 180 tys.
Magazyn "Forbes" wycenił majątek Bransona na 4,2 miliarda dolarów. W skład jego Virgin Group wchodzi około 400 firm. Marką Virgin - obok linii lotniczych - sygnowane są m.in. napoje, usługi finansowe i biuro turystyczne. Dwukrotnie żonaty. Ma trójkę dzieci - dwie córki i syna. Skończył 62 lata.
Skomentuj artykuł