Nocna demonstracja przed pałacem

Nocna demonstracja przed pałacem
Tłum przed Pałacem Prezydenckim (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
PAP / drr / slo

Kilka tysięcy osób demonstrowało w nocy z poniedziałku na wtorek przed Pałacem Prezydenckim, domagając się przeniesienia stamtąd krzyża ustawionego po katastrofie smoleńskiej. Przy krzyżu czuwała grupa jego obrońców - obydwa zgromadzenia rozdzielała policja.

Formalnie manifestacja zakończyła się o 1.00; jej uczestnicy, w większości młodzi ludzie, powoli rozeszli się.

DEON.PL POLECA

Przed Pałacem ustawione były rzędy barierek; jezdnię wyłączono z ruchu. Porządku pilnowała policja i straż miejska. Według służb porządkowych, na miejscu zebrało się kilka tysięcy osób.

Na transparentach osób domagających się przeniesienia krzyża przeczytać można było m.in. "Wykorzystanie krzyża do walki politycznej to dzieło szatana! Jarosławie Kaczyński opamiętaj się", "Zburzyć pałac prezydencki - zasłania krzyż", "Krzyż do kościoła, Polska to kraj świecki, szanujmy konstytucję", "Precz z krzyżami, na stos z moherami", "Chcemy kółko zamiast krzyża" oraz "Precz krzyżacy".

Z kolei na transparentach grupy broniącej obecności krzyża przed Pałacem napisano m.in. "Zostawicie krzyż w spokoju. PO-litycy zamiast skłócać Polaków spełnijcie obietnice wyborcze!" i "Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie". Miejscami powiewały państwowe flagi. W dłoniach niektórych widać było małe drewniane krzyżyki i różańce.

Przed Pałacem było dość głośno - grupa osób odśpiewała hymn państwowy i pieśń "Boże, coś Polskę", ktoś odegrał na trąbce "Rotę", a potem "Marsz pierwszej Brygady", inni śpiewali - "Jezu ufam Tobie". Słychać opinie - "Polska jest najważniejsza" i "Nie dajmy się sprowokować". Z drugiej strony z głośników rozlegała się muzyka. Ludzie skandowali: "krzyż do kościoła", "przenieść krzyż", "terroryści"; klaszczą i gwiżdżą.

Przeciwnicy obecności krzyża spędzali czas w atmosferze przypominającej happening - przez pewien czas grali w piłkę plażową i puszczali mydlane bańki, inni poruszali się w tłumie ucharakteryzowani - np. w motocyklowych goglach, maskach, kolorowych perukach czy z figurką mistrza Yoda z "Gwiezdnych Wojen" na głowie. W tłumie zobaczyć można było także osoby przedstawiające się jako obrońcy krzyży św. Andrzeja - znaków drogowych ustawianych przy przejazdach kolejowych.

Osoby opowiadające się za pozostawieniem krzyża - które były w znaczącej mniejszości - modliły się i rozmawiały, w większości w skupieniu.

"Ten krzyż jest wołaniem o prawdę, wołaniem o pamięć, wołaniem o sumienie; ci, którzy chcą zniszczyć prawdę, pamięć i sumienie, krzyczą z tamtej strony. (...) Krzyż ma prawo do miejsca w życiu publicznym. Kościół to są żywi ludzie, nie tylko budynki" - powiedział dziennikarzom duchowny, który wspiera zwolenników pozostawienia krzyża.

Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Maciej Karczyński oceniał, że zgromadzenie przebiegało spokojnie. Sytuacja była monitorowana na miejscu przez funkcjonariuszy oraz z wykorzystaniem kamer miejskiego systemu monitoringu. Przed Pałacem było kilkuset policjantów. W gotowości były także dodatkowe siły - w odwodzie.

Demonstrację zwolenników usunięcia krzyża zorganizował Dominik Taras, twórca profilu "Akcja krzyż" na Facebooku. Udział w manifestacji, która formalnie rozpoczęła się o 23.00, zapowiedziało na profilu kilka tysięcy osób. Organizator informował we wniosku do stołecznego ratusza o rejestrację zgromadzenia, że uczestniczyć w nim będzie od stu do tysiąca osób. Napisał m.in., że celem zgromadzenia jest m.in. "wyrażenie społecznego sprzeciwu wobec lokalizacji krzyża oraz dezaprobaty dla koczujących przed Pałacem Prezydenckim".

Przedstawiciel grupy czuwających przy krzyżu Janusz Zieliński apelował w poniedziałek na antenie Radia Maryja do słuchaczy rozgłośni, aby o godz. 22 stawili się na "modlitwę narodową" przed Pałacem Prezydenckim. Do wspólnej modlitwy zapraszał też przeciwników obecności krzyża. "Skoro przychodzicie, zapraszamy was do modlitwy pod krzyżem, gorącej modlitwy w trosce o dobro ojczyzny, bez względu na to, z jakimi motywacjami przychodzicie. Ojczyznę mamy jedną" - mówił.

Premier Donald Tusk pytany w poniedziałek przez dziennikarzy, czy sądzi, że przed Pałacem Prezydenckim "będzie gorąco", odparł: "nie sądzę, gorąco to jest, bo słońce parzy". "Jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby tam był jakiś względny porządek, bo oczywiście przy takim bardzo momentami fanatycznym podejściu do sprawy to trudno, żeby to miejsce wyglądało godnie, tak jak powinno wyglądać" - dodał Tusk. Zapewnił, że służby zadbają o porządek.

Zgoda władz stolicy na manifestację wywołała protesty części środowisk. Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski w oświadczeniu skierowanym do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz pytał, "kto i na jakiej podstawie wydał zezwolenie" na "demonstrację przeciwników krzyża". "Zgoda została udzielona, mimo iż wniosek zawierał sprzeczne z właściwą ustawą zastrzeżenie, że organizator nie przyjmuje odpowiedzialności za pokojowy przebieg demonstracji" - wskazał wicemarszałek. Jego zdaniem zapowiedź, że uczestnicy podejmą próbę przeniesienia krzyża do kaplicy kościoła św. Anny, stanowi "jawną zapowiedź prowokacji".

Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk zwrócił się zaś do Rzecznika Praw Obywatelskich Ireny Lipowicz, żeby zbadała zgodność z prawem oraz legalność wyrażenia zgody na odbycie demonstracji. Radny Sejmiku Mazowieckiego i przedstawiciel Prawicy RP Piotr Strzembosz napisał do prezydent miasta o "cofnięcie zgody na manifestację".

Szef zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz zawiadomił w poniedziałek prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa organizatora manifestacji i prezydent Warszawy. Poseł PiS uważa, że Taras mógł dopuścić się przestępstwa polegającego na zorganizowaniu zgromadzenia publicznego, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób; Gronkiewicz-Waltz zarzuca zaś, że nie dopełniła ciążących na niej obowiązków i nie wydała zakazu zgromadzenia.

Przedstawiciele Społecznego Komitetu Obrony Krzyża napisali w oświadczeniu, że są "zaniepokojeni eskalacją przemocy wobec osób składających hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej". "Podział Polaków na tzw. osoby postępowe i ciemnogród ma za zadanie ośmieszyć poglądy patriotyczno-prawicowe, praktycznie uniemożliwiając dialog społeczny" - napisano.

Wiceszef gabinetu prezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak tłumaczył tymczasem, że zgodnie z prawem miasto musiało zgodzić się na manifestację. "Zgodnie z ustawą o zgromadzeniach publicznych, jeżeli wpływa do organu gminy zawiadomienie o chęci zorganizowania zgromadzenia publicznego, złożone w odpowiednim terminie, ze wskazanym czasem, miejscem i ilością uczestników oraz jeśli charakter jest pokojowy nie ma podstaw prawnych do zakazu manifestacji" - podkreślił.

Szef SLD Grzegorz Napieralski apelował w poniedziałek, by podczas planowanej na ten dzień późnym wieczorem pod Pałacem Prezydenckim manifestacji nie doszło do użycia przemocy i agresji. "Bałbym się, gdyby dzisiaj doszło do rękoczynów i agresji. Jeżeli jest potrzeba organizowania się, żyjemy w wolnym kraju, można się organizować, ale mój apel, aby spotkanie było w wielkiej kulturze" - mówił lider Sojuszu.

3 sierpnia zgromadzeni na Krakowskim Przedmieściu ludzie uniemożliwili przeniesienie do kościoła św. Anny krzyża stojącego przed Pałacem Prezydenckim.

Takie rozwiązanie zakładało porozumienie podpisane pod koniec lipca przez warszawską kurię, Kancelarię Prezydenta, organizacje harcerskie i Duszpasterstwo Akademickie Kościoła św. Anny. 5 sierpnia uczestnicy akademickiej pielgrzymki mieli ponieść go na Jasną Górę, po czym krzyż miał wrócić do kościoła. Wobec protestów zrezygnowano z przeniesienia krzyża.

Autor profilu "Akcja krzyż" na Facebooku uważa, że 3 sierpnia "państwo prawa, w którym żyjemy, z niezrozumiałych powodów zaniechało egzekwowania tego prawa". Jego zdaniem, "oficjalna ceremonia przeniesienia krzyża do kościoła nie mogła się odbyć z powodu skandalicznych wprost przejawów agresji i obłudy fanatyków religijnych".

6 sierpnia metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz podczas mszy poprzedzającej wymarsz 299. Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej na Jasną Górę podkreślał, że katastrofa z 10 kwietnia powinna budzić refleksję nad kruchością ludzkiego życia, a nie spory. Duchowny apelował, by szukając sposobów upamiętnienia tamtej tragedii, czynić to w taki sposób, aby nie ucierpiał na tym żaden człowiek ani "żaden święty znak, z krzyżem na czele".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nocna demonstracja przed pałacem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.