"PiS popierają niezadowoleni z teściowych..."
- Cały naród nie przemieni się nagle w mniejszości seksualne. Wszyscy nie staniemy się też nagle ludźmi niewierzącymi - tymi słowami w rozmowie z Money.pl Lech Wałęsa ocenia szanse na zdobycie większej popularności przez Janusza Palikota. Mimo że zdaniem byłego prezydenta "ktoś taki nie nadaje się do wyższych ról", to jednak jest bardzo potrzebny. Mniejszości seksualne powinny mieć kogoś, kto przemawia w ich imieniu.
- Nawet jeśli podnosi kontrowersyjne hasła, na przykład pyta o rolę religii, to dobrze, że to robi. W ten sposób zmusza do myślenia, do poszukiwań. Nie mam jednak wątpliwości, że samo zajmowanie się takimi problemami, nie wyniesie nikogo do władzy - mówi Wałęsa.
Ze znacznie mniejszą sympatią wypowiada się o elektoracie Prawa i Sprawiedliwości. Popularność tego ugrupowania tłumaczy następująco: - Problem polega na tym, że wielu ludzi jest niezadowolonych i to z przeróżnych rzeczy. Jeden z teściowej, drugi z żony, trzeci z chomika, a Kaczyński wszystkich ich zbiera. Mam jednak wątpliwości, czy rzeczywiście przełoży się to na wynik wyborczy, czy na pewno pójdą oni tłumnie głosować. Dodaje, że "tam zebrali się wszelkiego typu defetyści i paranoicy".
Znany z sympatii do Platformy Obywatelskiej namawia do głosowania na partię Tuska, jednak przyznaje, że to wybór mniejszego zła. Dotychczasowe osiągnięcia ocenia zaledwie na trzy plus, "ale nie mamy dziś lepszego wyboru".
- Niektórzy proponują rewolucyjne rozwiązania, które mogą się podobać jako fajerwerki, ale ich realizacja już na pewno nie byłaby prosta. Zresztą nie ma sensu decydować się na głębokie zmiany, gdy jakoś to wszystko się jednak układa. Trzeba przetrwać pojawiające się trudności i pozwolić dokończyć rządzącym to, co już zaczęli. Potem, za cztery lata, przyjdzie czas na męskie decyzje. Albo ocenimy ich osiągnięcia pozytywnie albo nie - mówi w Money.pl Lech Wałęsa.
Twierdzi również, że najlepszą koalicją po wyborach może być tylko PO-PSL. Bez Ludowców nie wyobraża sobie rządu, "bo rolnicy to ważna grupa, z którą trzeba współpracować. Można mieć różne pretensje do Ludowców, ale reprezentują część społeczeństwa, która powinna mieć wpływ na rząd".
Skomentuj artykuł