Po wybuchu: strażaków czeka całonocna praca
W czwartek wieczorem płomienie w Jankowie Przygodzkim (Wielkopolskie) już przygasły, ale strażacy i policjanci wciąż pracowali na miejscu pożaru. Setki osób stały na ulicach tej niewielkiej miejscowości. Wiele osób jeszcze długo nie będzie mogło wrócić do swoich domów.
Wójt gminy Przygodzice Krzysztof Rasiak powiedział po wstępnej ocenie, że zniszczonych zostało przynajmniej 10 domów; trudno jednak ocenić, ile osób straciło dach nad głową.
"Zapewniliśmy 20 miejsc noclegowych w naszej szkole podstawowej, ale zadziałała rodzinna i sąsiedzka solidarność. Na razie nikt się tam nie zgłosił. Jutro zrobimy zebranie, jesteśmy przygotowani na udzielenie pomocy materialnej, także w formie zasiłków oraz każdej innej" - powiedział Rasiak.
Także wicestarosta ostrowski Tomasz Ławniczak zapewnił, że zespół interwencji kryzysowej przygotował miejsca noclegowe oraz ciepłe posiłki, które miejscowa Caritas dostarczy każdemu potrzebującemu.
Pani Gabriela Biegańska z córką Andżeliką wyjechały na zakupy tuż przed wybuchem. "Tego dnia ekipa pracowników pracujących przy magistrali była szczególnie liczna. Widziałam tam ponad 20 osób, bo przejeżdżałyśmy tą drogą, pod którą przepychali rurę" - powiedziała Andżelika Biegańska.
Wróciły pod dom pół godziny od wybuchu. Jak mówią, ziemia i przedmioty na całej posesji wciąż drżały i trzęsły się. "Otwierały się okna i drzwi. Nasz dom nie ucierpiał, ale zdołałyśmy zabrać tylko dokumenty i samochody z garażu; teraz nie możemy tam wrócić" - powiedziała Gabriela Biegańska.
Dotychczas nikt nie skorzystał z pomocy psychologów - powiedział dyrektor szpitala powiatowego w Ostrowie Wlkp. Dariusz Bierła; specjaliści są do dyspozycji w sztabie kryzysowym, w powiatowym szpitalu i na policji.
Dodał, że stan rannych jest stabilny. "Mają przede wszystkim poparzenia. Najbardziej poszkodowana kobieta z licznymi poparzeniami ciała przebywa w szpitalu w Siemianowicach Śląskich, na naszym oddziale jest też niespełna roczne dziecko, które ma poparzenia głowy i szyi" - mówił Bierła.
Mieszkańcy osiedla, na którym doszło do katastrofy, nie do końca wierzą, że śmierć poniosły tylko dwie osoby.
Także prokurator rejonowa w Ostrowie Wielkopolskim Wanda Palczewska powiedziała, że nie można wykluczyć, iż ofiar katastrofy może być więcej. "Policjanci i strażacy przeszukują okoliczne domy i zabudowania" - powiedziała prokurator.
Strażacy zapewniają, że pożar jest już pod kontrolą. Nie wiadomo jednak, jak długo potrwa wypalanie się zgromadzonego w magistrali gazu. Specjaliści nie wykluczają, że może to potrwać jeszcze kilkanaście godzin.
Wicestarosta Ławniczak powiedział, że do godz. 22 na miejsce powinna dotrzeć z Warszawy ekipa firmy Gaz-System, która wykona specjalistyczną operację, polegającą na odcięciu magistrali z obu stron od płonącego miejsca.
"Zasuwy wciąż są nieszczelne i gaz, choć już nie w takiej ilości jak poprzednio, przedostaje się do miejsca pożaru. Po wycięciu fragmentu magistrali będzie możliwość całkowitego uszczelnienia" - dodał Ławniczak, który jest członkiem powołanego sztabu kryzysowego.
Skomentuj artykuł