Prawa zwierząt w Polsce istnieją tylko na papierze. „Kary są za niskie, kontroli brakuje”

Prawa zwierząt w Polsce istnieją tylko na papierze. „Kary są za niskie, kontroli brakuje”
fot. depositphotos
PAP / jh

Choć Polska od 28 lat posiada ustawę o ochronie zwierząt, wiele zapisów pozostaje martwą literą. W Dniu Praw Zwierząt o nieegzekwowanych przepisach, patologiach w organizacjach prozwierzęcych i błędach opiekunów mówi w rozmowie z PAP Marek Maruszczak – językoznawca, autor książki „Głupie ptaki Polski” i twórca popularnego fanpage’a „Zwierzęta są głupie i rośliny też”.

22 maja obchodzimy w Polsce Dzień Praw Zwierząt, ustanowiony na pamiątkę uchwalenia przez Sejm przed 28 laty Ustawy o ochronie zwierząt. Po raz pierwszy w polskim prawie uznano, że zwierzę jest istotą żyjącą, zdolną do odczuwania cierpienia, a człowiek jest mu winien ochronę i opiekę.

DEON.PL POLECA


O tym, jak Polacy traktują zwierzęta PAP rozmawia z Markiem Maruszczakiem, doktorem językoznawstwa, autorem książki "Głupie ptaki Polski. Przewodnik świadomego obserwatora", prowadzącym na Facebooku fanpage zatytułowany "Zwierzęta są głupie i rośliny też", gdzie z przymrużeniem oka komentuje świat fauny i flory.

PAP: Odnoszę wrażenie, że ludzie dzielą się na takie dwie zasadnicze grupy, jeśli chodzi o ich stosunek do zwierząt. Jedni traktują je jak swoich przyjaciół, braci mniejszych, natomiast ci drudzy nadal podchodzą do nich czysto użytkowo, niejako technicznie. A jakie jest pańskie zdanie?

Marek Maruszczak: Obserwujemy polaryzację społeczeństwa w wielu dziedzinach życia, a więc zapewne również w tej, choć nie znam badań na ten temat. Natomiast rzeczą pozytywną jest to, że istnieje duża grupa ludzi, która uznaje zwierzęta nie za przedmioty, nie za własność prywatną czy element środowiska, tylko za żyjące, myślące, czujące stworzenia. I coraz więcej osób dołącza do tej grupy, bo zdają sobie sprawę, że zwierząt nie można źle traktować.

Natomiast zarówno w jednej, jak i w drugiej grupie, są nazwijmy to, skrzydła skrajne. Mamy do czynienia z osobami, które zamiast dzieci mają "psieci", ale także z takimi, które są zupełnie obojętne na to, co zwierzęta czują, bez wahania zadają im ból. A może byłby wskazany jakiś złoty środek?

Nie stawiałbym na dwóch przeciwstawnych biegunach tych osób, a to z tego względu, że to kwestia interpretacji, czy miłość do zwierząt jest, czy nie jest przesadna. Na pewno nie jest szkodliwa społecznie, w przeciwieństwie do okrucieństwa. Ja sam nie traktuję psów czy kotów jak dzieci, może dlatego, że bardzo lubię zwierzęta, a dzieci nieszczególnie. To, że ktoś wozi psa w wózku nie jest moją sprawą, poza tym w niczym nikomu nie szkodzi. Mogę się co najwyżej uśmiechnąć na ten widok.

Wolę zresztą patrzeć na yorka w ubranku niż na to, jak ktoś kopie psa albo trzyma go przez całe życie na łańcuchu. Nawet przesadna miłość jest lepsza niż znęcanie się nad zwierzętami, które jest zresztą jednym z elementów ciemnej triady, po której się poznaje psychopatów. Gdybym miał więc szukać jakiejś skrajności odnośnie miłości do zwierząt, postawiłbym na terroryzm ekologiczny. Natomiast zwierzęta powinniśmy traktować tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Po prostu. Przy czym ja bym nie chciał, żeby ktoś mnie woził w wózku, tak samo, jak nie chciałbym być kopany.

Ale za piłeczką by pan chętnie pobiegał?

Za piłeczką jak najbardziej wciąż mi się to zdarza, choć nie tak często, jak kiedyś. Ale nawet z moimi kotami grywam w piłkę.

Nie wiem, czy obserwuje pan takie, bardzo niebezpieczne, zjawisko, polegające na tym, że powstaje mnóstwo organizacji mieniących się prozwierzęcymi, ale których działalność polega tylko na tym, że pod pretekstem zbiórki pieniędzy na ratowanie jakiegoś osiołka, któremu pozostało tylko sześć godzin życia, albo kotka, który umrze bez kosztownej kuracji, wyłudzają pieniądze od zwierzolubów o miękkich serduszkach. Kradną przy tym kiepsko wyglądające zwierzęta sobie nawzajem albo ich właścicielom, żeby móc umieścić je na poruszających zdjęciach.

Tak, to jest duży problem. Nie będę się wypowiadał na temat konkretnych organizacji, ale obserwuję to zjawisko, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Oprócz tego, że wyciągane są pieniądze od naiwnych ludzi, dochodzi także do znęcania się nad zwierzętami. Żeby uzyskać odpowiednią fotę np. kładzie się ptaki na plecach albo wbija je dziobami w korę, a potem udaje się, że się je ratuje. Podobnie robi się z innymi zwierzętami. Niestety, takie zachowania dotyczą także dzieci albo osób z niepełnosprawnościami, jednak to zwierzęta są najbardziej chodliwym tematem w sieci, więc będzie tego przybywało. Jestem zdania, że tu powinno wkroczyć państwo ze swoimi służbami, mamy odpowiednie przepisy, tylko nie są one egzekwowane.

Gdzie, pana zdaniem, państwo zawodzi?

A ile mamy czasu i miejsca na tę rozmowę? Oszustwa to jedna sprawa, kolejna – przestrzeganie praw zwierząt. Mamy przepisy, które regulują kwestie trzymania zwierząt na łańcuchu, natomiast dalej tysiące zwierząt w całej Polsce są na tych łańcuchach trzymane. Kontrole są za rzadkie, być może osób kontrolujących jest za mało, może są źle wyszkolone, poza tym kary są za niskie.

Mamy też zakaz znęcania się nad zwierzętami, ale jednocześnie jest przyzwolenie na polowania dla sportu, w dodatku z użyciem psów. A wie pani, jak te psy bywają szkolone? Z użyciem żywych zwierząt łownych. Nie chcę narzekać, że jest wyłącznie źle, bo stosowane są coraz wyższe kary za znęcanie się nad zwierzętami, z karami bezwzględnego pozbawienia wolności włącznie. Coraz głośniej mówi się także o konieczności regulacji kwestii związanych z myśliwymi. Wierzę, że z roku na rok będzie coraz lepiej.

Jakie jeszcze luki legislacyjne pan widzi?

Uważam, że powinno się jakoś uregulować kontrolowanie prozwierzęcych organizacji, żeby zapobiec oszukańczym działaniom niektórych z nich, wyłudzaniom pieniędzy, krzywdzeniu zwierząt i ich opiekunów, od których są czasem po prostu porywane. Ale przede wszystkim stawiałbym na skuteczniejsze egzekwowanie już istniejącego prawa.

Proszę powiedzieć, jakie zwierzaki ma pan w domu?

Mam trzy koty bengalskie i jednego dachowca. Bengale to Dżemik, Kraken i Łyżka, dachowiec to Lucyfer. Do tego dochodzą dwie papugi ary miniaturowe - Karolek i Patryk. Wszystkie zasługują na miano demonów zniszczenia, szczególnie papugi, ale koty też się starają.

Gdyby zapytać pańskie zwierzaki o to, jakie mają zastrzeżenia do pana jako opiekuna, co by odpowiedziały?

Na pewno zażądałyby większej ilości jedzenia, ale w tym przypadku my, ludzie, musimy być mądrzejsi od zwierząt i dawkować im ilość pożywienia. Na pewno skarżyłyby się także, że poświęcam im zbyt mało czasu, bo ile bym go nie poświęcił, zawsze jest za mało, one chcą ciągle przebywać z człowiekiem. Papugi krzyczałyby, że chcą mieć wolierę, ale już nad tym pracujemy, żeby postawić ją koło domu, więc wkrótce będzie im fajniej. A kot Dżemik naciskałby, żebym zawsze nosił grubą bluzę z kapturem, tak, aby mógł zawsze, kiedy będzie miał na to ochotę, wskakiwać mi na plecy z wysokości lodówki. Kiedy zakładam bluzę bez kaptura Dżemik ewidentnie cierpi.

Jakie błędy najczęściej popełniają ludzie, którzy kochają zwierzęta – z nadmiaru miłości, a także z niewiedzy?

Dla mnie jednym z głównych grzechów jest wypuszczanie samopas kotów, i to niekastrowanych, na zewnątrz. Ludzie uważają, że kot musi się wyszaleć, że kot musi zaznać wszystkich przyrodniczych doświadczeń, takich jak prokreacja na przykład. Nie, wcale nie musi i wręcz nie powinien. Niewypuszczany kot potrafi być tak samo szczęśliwy, a nawet bardziej. Jest znacznie większe prawdopodobieństwo, że biegający luzem kot nie przeżyje tej przygody. Co więcej, jest znacznie większe prawdopodobieństwo, że otoczenie i przyroda nie przeżyje spotkania z kotem, który jest bezwzględnym drapieżnikiem. Kolejny grzech: niepoświęcanie zwierzętom odpowiedniej ilości czasu. Ludzie biorą do domów rasy, które mają konkretne wymagania, potrzebują np. dużo ruchu i pracy, a ich opiekunowie robią z nich kanapowce.

No i następny, wynikający z naszych ewolucyjnych uwarunkowań, które każą nam kochać i opiekować się stworzeniami, które mają małe, płaskie twarze z dużymi oczami i małymi noskami – jak ludzkie dzieci, które są najdłużej wymagającymi opieki młodymi w świecie zwierząt. My ten opiekuńczy instynkt, co wynika z badań, przenosimy na zwierzęta. A hodowcy wykorzystują tę naszą słabość, produkując rasy psów i kotów, które niemal się od siebie nie różnią wyglądem.

Szczególnie psy mają problemy z oddychaniem, z podniebieniami, wypadają im oczy, stawy odmawiają posłuszeństwa — jak tak dalej pójdzie to wynajdziemy od nowa dynastię Habsburską. Nie sądzę, żebyśmy w najbliższym czasie doczekali się zakazu hodowli takich kalek, więc głosujmy portfelem wybierając rasy nieskażone i zdrowe. I na koniec – zawracajmy uwagę na to, czym karmimy naszych pupili. To nie są śmietniki, do których można wrzucić wszystko, potrzebują odpowiednio zbilansowanej karmy. Ale, broń Boże, nie przekarmiajmy ich. Niektórzy twierdzą, że zwierzę ma swój rozum i zje tyle, ile będzie potrzebowało. Wcale to tak nie działa. Z ludźmi na pewno to tak nie działa, więc dlaczego miałoby działać z innymi zwierzętami?

Źródło: PAP / jh

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Zbigniew Iwański

10 wybranych krakowskich legend, od najstarszej o wawelskim smoku, przez Boże miłosierdzie, Lajkonika, i pozostałe, aż do najnowszej o czakramie wawelskim. Opowiedziane na nowo - dla odwiedzających miasto turystów - mogą stać się interesującą lekturą...

Skomentuj artykuł

Prawa zwierząt w Polsce istnieją tylko na papierze. „Kary są za niskie, kontroli brakuje”
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.