Premier o finansowaniu partii z budżetu
(fot. PAP/Jakub Kamiński)
PAP / mh
Premier Donald Tusk zapowiedział we wtorek, że zwróci się do klubu PO o ponowne przygotowanie projektu zakładającego likwidację finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Poinformował też, że zakazał w Platformie kupowania alkoholu ze środków partyjnych.
Deklaracja premiera ma związek z publikacjami mediów na temat wydatków poszczególnych partii politycznych. Wynika z nich m.in., że PO w ostatnich latach wydała na markowe garnitury i buty - prawie ćwierć miliona złotych, na zakup wina - prawie sto tysięcy, restauracje - 200 tys. zł, płaciła też za wynajem boiska piłkarskiego.
"We wszystkich partiach wydawanie pieniędzy publicznych nie zawsze odpowiada prawdziwym potrzebom partii politycznych - być może to jest idealny moment, aby wrócić w sposób zdecydowany do idei zakazu finansowania partii politycznych z budżetu państwa" - powiedział premier na konferencji prasowej.
"Zwrócę się do klubu PO, aby ponownie przygotować taki projekt i mam nadzieję, że tym razem - biorąc pod uwagę deklaracje liderów politycznych innych klubów - przeprowadzenie ustawy, która zlikwiduje finansowanie partii politycznych z budżetu państwa, znajdzie akceptacje większości" - zapowiedział Tusk.
Odnosząc się do wydatków PO, powiedział: "niezależnie od tego, ile mam z tym wspólnego jako człowiek, czuję się odpowiedzialny za PO jako całość, więc jest mi przykro, że czasami dochodzi do takich nie zawsze rozsądnych sposobów wydawania środków, mam nadzieję, że tego więcej nie będzie".
"To, że informacje, nawet te dla nas bulwersujące, się ukazały, traktuję jako bardzo dobrą lekcję wychowawczą" - podkreślił Tusk.
Szef rządu był pytany, z czego miałyby być finansowane partie, jeśli nie z budżetu. "Bo po to robiliśmy finansowanie z budżetu, by politycy nie byli dłużnikami biznesmenów" - zauważyła dziennikarka. "Użyła pani sformułowania "po to zrobiliśmy finansowanie partii politycznych". Ja nie. To znaczy ja od początku byłem temu przeciwny. Chciałbym przypomnieć, że Platforma powstawała m.in. w odruchu niechęci wobec tego typu rozwiązań" - zaznaczył.
Premier powiedział, że nie widzi żadnego powodu, by sądzić, że partie polityczne - wtedy, gdy będą żyły ze składek i darowizn - będą zachowywały się "groźniej niż w tej chwili, ponieważ dziś także mogą korzystać ze składek i darowizn, a nie tylko z budżetu państwa".
Szef rządu ocenił, że tak naprawdę jedynym efektem braku finansowania partii z budżetu państwa będzie "oszczędność dla budżetu państwa i prawdopodobnie mniejsze środki dla partii politycznych".
"Doświadczenie wszystkich partii bez wyjątku, m.in. doświadczenia Platformy, pokazują, że partie dysponują, jak na polskie warunki, chyba zbyt dużymi środkami, a nie zbyt małymi środkami i dlatego powstaje pokusa, by je wydawać w sposób nie zawsze odpowiedzialny czy sensowny" - powiedział.
Premier ocenił, że jest wiele możliwości zwiększenia rygoru w kwestiach finansowania partii "na rzecz transparentności", a także ograniczenia ryzyka, że "ktoś może płacić na partię, a później czegoś od niej wymagać".
"Wystarczy, by każda wpłata bez wyjątku po pierwsze miała limit wysokości, po drugie była opatrzona imieniem i nazwiskiem, żeby dokumentacja każdej złotówki była przedstawiana tak, jak dziś Państwowej Komisji Wyborczej i kontrola przychodów, jak i rozchodów partii politycznej może być pełna, niezależnie od tego, kto daje te pieniądze" - przekonywał premier.
Jak dodał, obecnie "ukrywanie czegokolwiek kończy się zawsze klęską tych, którzy chcą cokolwiek ukryć". Dlatego - mówił - "wydaje się, że tak pełna przejrzystość spowoduje powściągliwość, jeśli chodzi o wpłaty na konta partii politycznych".
"Jestem przekonany, że można zbudować system, który niezwykle szczelnie i równocześnie przejrzyście będzie kontrolować sposób pozyskiwania i wydawania pieniędzy przez partie polityczne" - oświadczył.
Szef rządu odniósł się też do poszczególnych wydatków swojej partii, które wzbudziły zainteresowanie mediów. Mówiąc o wydatkach na cele reprezentacyjne, w tym garnitury, zaznaczył, że gdy został premierem zapadła decyzja o likwidacji funduszu reprezentacyjnego, który był w dyspozycji szefów rządów.
"Skoro partie pobierają tak dużo środków z kieszeni podatnika uznałem, że lepiej będzie, jeśli te kwestie będą finansowane przez partię polityczną" - powiedział Tusk. "Chcę, aby polski premier, czy to będę ja, czy to będą moi następcy, nie wyglądał gorzej niż inni premierzy w Europie" - podkreślił. Zastrzegł, że on sam nie znosi garniturów i po pracy zakłada dżinsy i koszulki.
"To nie jest dla mnie żadna przyjemność paradować w garniturach, ale nie mogę pozwolić na to i uważam, że mam tu rację, aby ci, którzy reprezentują Polskę na najwyższym szczeblu, wyglądali wyraźnie gorzej, niż ich odpowiednicy w Europie" - powiedział premier. Jak zaznaczył, nienajgorsze wynagrodzenie premiera w Polsce, jeśli porównamy to ze średnią krajową, jest wielokrotnie mniejsze niż jego odpowiedników w Europie. "Uważam to za inwestycję sensowną, nawet jeśli bywa to drażniące" - dodał.
Odnosząc się do wydatków na piłkę nożną, Tusk powiedział, że boisko było wynajmowane nie tylko dla niego, bo "w piłkę nie gra się w pojedynkę". Jak mówił, "to jest przedsięwzięcie przeznaczone dla parlamentarzystów, pracowników klubu i PO, także tych, którzy są poza tą elitą przywódczą PO" - tłumaczył.
Jak przekonywał, środki przeznaczane na ten cel nie są duże. "Ale uważam, że wydatkowanie, tak jak w wielu firmach, tych pieniędzy, niedużych środków, na wspólne uprawianie sportu jakoś się broni, chciałbym dalej w ten sposób organizować czas wolny pracownikom PO" - powiedział Tusk.
Szef rządu zaprzeczył, by za pieniądze PO były kupowane cygara. W nawiązaniu do doniesień o zakupie wina ze środków partyjnych, Tusk powiedział, że wino pojawia się na spotkaniach partyjnych wszystkich partii politycznych. Uznał jednak, że jest to rzecz, którą trudno bronić.
"Nie jest to obraz budujący bez wątpienia, wolałbym, aby ta kwestia została wyjaśniona raz na zawsze i ostatecznie" - powiedział. "Zleciłem sekretarzowi PO i skarbnikowi, aby uznać za zakazane kupowanie alkoholu ze środków partii politycznych przy jakiejkolwiek okazji, niezależnie od tego, jaki charakter ma tego typu spotkanie. Będziemy tego zakazu bardzo konsekwentnie przestrzegać" - zapowiedział premier. Dodał jednak, że w ostatnich dwóch latach te wydatki na alkohol "na poziomie centralnym" są praktycznie zerowe.
Tusk odniósł się do wydatków na zabawę w jednym z warszawskich klubów. Media poinformowały o przelewie na kwotę prawie 2,5 tys. zł dla spółki Sigma Klub wykonanym kilka dni po wyborach w 2011 r. Sigma Klub prowadziła wtedy dyskotekę Rich and Pretty.
"Co do klubu, czy tej dyskoteki, ja ostatni raz w dyskotece byłem mniej więcej 30 lat temu" - podkreślił Tusk. "Nie jest to jakiś powszechny obyczaj, aby wynajmować dyskoteki dla działaczy PO, sam w takich miejscach nie bywam, ale też zakładam, że powinno się dbać o reputację miejsca nawet wtedy, kiedy się z przekonaniem zaprasza do zabawy wolontariuszy czy pracowników sztabu wyborczego, tak jak to było w tym przypadku" - powiedział.
Szef rządu, jak mówił, zakłada, że PO nie będzie finansowała spotkań "o charakterze zabawy w klubach czy dyskotekach dla swoich pracowników, czy uczestników kampanii". Choć, jak ocenił, reakcje na fakt zorganizowania zabawy dla tych osób były "w niektórych miejscach przesadne".
Tusk podkreślił, że każdy, "kto uczestniczy w życiu publicznym, powinien unikać miejsc o dwuznacznej reputacji".
PO przyśpieszy prace nad likwidacją finansowania partii z budżetu
PO przyśpieszy prace nad projektem ustawy likwidującej finansowanie partii z budżetu - poinformował PAP szef klubu PO Rafał Grupiński. Pomysł wstępnie popierają Ruch Palikota (chce finansowania partii z odpisu podatkowego) i Solidarna Polska. Przeciwne są PSL, PiS i SLD.
Szef klubu PO Rafał Grupiński poinformował we wtorek PAP, że przyśpieszeniu ulegną prace, które już toczą się w klubie nad projektem dotyczącym likwidacji finansowania partii z budżetu.
"Rozpoczęliśmy w klubie dyskusję nad tym projektem. Przyjmujemy wskazówkę pana premiera jako istotny element przyśpieszenia tych prac" - powiedział Grupiński.
Podkreślił, że PO od dawna opowiada się za likwidacją finansowania partii z budżetu. "Podtrzymujemy nasze stanowisko. W ubiegłej kadencji zmniejszyliśmy subwencję o połowę, na tyle udało się namówić inne kluby parlamentarne" - dodał Grupiński.
Zwrócił uwagę, że rozstrzygnąć należy m.in. sposób finansowania think-tanków, czyli zaplecza eksperckiego partii.
Premier Donald Tusk zapowiedział we wtorek, że zwróci się do klubu PO o ponowne przygotowanie projektu zakładającego likwidację finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Jak powiedział, jest mu przykro, że dochodzi czasem do nierozsądnych wydatków.
Deklaracja premiera ma związek z publikacjami mediów na temat sposobu wydawania pieniędzy przez poszczególne partie polityczne. Z doniesień medialnych wynika m.in., że PO w ostatnich latach wydała na markowe garnitury i buty - prawie ćwierć miliona złotych, zakup wina - prawie sto tysięcy, restauracje - 200 tys. zł, płaciła też za wynajem boiska piłkarskiego.
Na likwidację dotacji z budżetu państwa nie zgadzają się PSL, PiS i SLD. Lider Sojuszu Leszek Miller zaproponował we wtorek nowelizację ustawy o partiach politycznych, która miałaby "uszczelnić system" finansowania i zrobić go bardziej transparentnym. Chodzi przede wszystkim o wyeliminowanie przypadków, które budzą sprzeciw opinii publicznej.
PO stoi jednak na stanowisku, że ani czasowe zawieszenie subwencji, ani "uszczelnienie" obecnego systemu finansowania partii z budżetu państwa nie jest dobrym rozwiązaniem. "Partie powinny utrzymywać się tylko z własnych składek i dlatego wracamy do poprzednich naszych projektów i będziemy szukać większości w Sejmie, która by poparła całkowitą likwidację subwencji partyjnych z budżetu państwa" - powiedział PAP Paweł Olszewski (PO).
Pomysł likwidacji finansowania partii z budżetu popierają zarówno Ruch Palikota, jak i Solidarna Polska, choć - jak przyznają politycy tych ugrupowań - póki nie zobaczą projektu i konkretnych zapisów, to o poparciu na sali sejmowej mowy być nie może.
"Niech Platforma najpierw złoży projekt na serio i całościowo likwidujący finansowanie partii z budżetu, bo na razie od siedmiu lat tylko mówi, że to zrobi" - powiedział PAP szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk. Jak podkreślił, Solidarna Polska już kilka miesięcy temu złożyła projekt zawieszający do końca kadencji subwencje partyjne, ale "utknął" on w sejmowej komisji.
Wiceszef klubu RP Artur Dębski przypomniał z kolei, że w ubiegłym roku dwa projekty Ruchu Palikota, zakładające finansowanie partii z odpisu podatków zostały odrzucone przez Sejm głosami m.in. PO.
"Dwa razy Platforma i cały Sejm głosowały za tym, aby to finansowanie utrzymać, więc pytam, o co tu chodzi? Wówczas szanowni panowie posłowie wypowiedzieli się, że chcą kupować cygara i garnitury za publiczne pieniądze i chcą, aby społeczeństwo nie miało kontroli nad ich finansami" - powiedział Dębski.
Rzecznik RP Andrzej Rozenek dodał, że Tusk i PO, chcąc w ogóle zrezygnować z jakiegokolwiek finansowania partii politycznych, chcą uzależnić partie od biznesu. "To jest droga, która prowadzi do oligarchizacji życia" - powiedział dziennikarzom Rozenek.
Zachowania obecnego sposobu finansowania partii politycznych chce PSL. "Obecny system finansowania partii jest bardzo dobry, brakuje jedynie wśród polityków zdrowego myślenia i racjonalnej postawy, na co można wydawać pieniądze z budżetu, a na co nie" - powiedział PAP Stanisław Żelichowski.
Pytany, czy PSL zgodziłoby się na "uszczelnienie" obecnego systemu odparł, że pewnie tak, choć trudno sobie wyobrazić, jak miałoby ono wyglądać. "Trudno uszczelnić ten system, bowiem jak się wpisze, że nie wolno kupować garniturów, to ktoś kupi skarpetki lub coś innego. Wszystkiego przecież nie da się przewidzieć i zabronić" - dodał Żelichowski.
Z kolei w ocenie szefa klubu PSL Jana Burego, "zmiana reguł gry w trakcie funkcjonowania parlamentu i po parunastu latach dobrego funkcjonowania tego prawa, to jest taki trochę zamach na demokrację". "Partie, które już funkcjonują i są silne, mają możliwości dzisiaj z pieniędzy, które mają zaoszczędzone, przygotować dobrze choćby za pół roku, za rok kampanię europarlamentarną czy samorządową, a partie mniejsze będą mieć problem" - powiedział dziennikarzom Bury.
Także zdaniem wiceprezes PiS Beaty Szydło partie powinny być - tak jak obecnie - finansowane z budżetu. Według niej obecne przepisy umożliwiają kontrolę wydatków partyjnych przez instytucje państwa i media. "Trzeba się zastanowić, czy doprecyzować to prawo i zaostrzyć tę kontrolę" - powiedziała PAP Szydło.
Także w ocenie Maciej Łopińskiego (PiS) likwidacja finansowania z budżetu to złe rozwiązanie. "Finansowanie nie z pieniędzy budżetowych, ja zdaję sobie sprawę z tego, że dla Platformy być może te pieniądze są niewygodne, ale uważam, że inny sposób finansowania sprzyja patologiom" - powiedział dziennikarzom poseł PiS.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł