Prezydent apeluje o udział w wyborach do PE
(fot. PAP/Jacek Turczyk)
PAP / kn
Prezydent Bronisław Komorowski wyraził nadzieję, że Polacy, nawet w zgiełku partyjnych konfliktów, będą potrafili wybrać do PE kompetentnych ludzi, którzy będą dobrze reprezentować Polskę w Brukseli. Zaapelował też o udział w tych wyborach.
"Trzeba kłaść nacisk na to, aby Polacy zechcieli brać udział w głosowaniu do Parlamentu Europejskiego" - przekonywał prezydent. W jego opinii, zobowiązuje do tego m.in. fakt, że 89 proc. Polaków jest zwolennikami członkostwa Polski w UE. "To nas pozytywnie wyróżnia na tle innych narodów UE, ale i zobowiązuje" - zaznaczył Komorowski.
Jak podkreślił, "szereg naszych narodowych sukcesów było możliwych dzięki członkostwu w UE". "Przypomina nam o tym wiele, rozsianych po całym kraju inwestycji realizowanych z pieniędzy europejskich" - dodał prezydent.
Podkreślił, że "wiele naszych nadziei na dalszy dobry rozwój ojczyzny wiążemy z przynależnością do integrującej się Europy, z faktem funkcjonowania systemu wsparcia dla krajów, które muszą nadgonić przeszłość". Zaznaczył jednocześnie, że Polacy "nadal wiele od UE oczekują i wymagają".
Według prezydenta wiele także możemy jako Polacy dać Europie, m.in. nasze zaangażowanie, nasz głos w wyborach europejskich.
Komorowski przypomniał, że wraz z prezydentami Niemiec i Włoch: Joachimem Gauckiem i Giorgio Napolitano wystosował wspólny apel o udział w głosowaniu do europarlamentu. "Wybory to sprawa wspólna, tak samo jak wspólna jest Europa" - argumentował.
Komorowski przekonywał, że w niedzielnych wyborach "warto zaznaczyć naszą szczególną akceptację dla Polski w integrującej się Europie, Polski przynależnej coraz mocniej do świata zachodu".
Prezydent nawiązał też do wyborów prezydenckich na Ukrainie, które także odbędą się w niedzielę. "Ukraińcy pójdą do urn, aby umocnić swoje prawo i nadzieję na wybór drogi ku Europie" - zauważył. Jak podkreślił, patrząc na wschodniego sąsiada, Polacy powinni wyobrazić sobie, "gdzie dzisiaj mogłaby być Polska i jej obywatele, gdyby nie konsekwentne zakotwiczanie naszego kraju w UE". "Ta refleksja także zobowiązuje do aktywności i głosowania" - dodał.
"Wiem, że wielu z nas nie przekonała uwikłana w spór partyjny kampania wyborcza. Wielu z nas nie dostrzega jej związku z zadaniami, które staną przed nowym Parlamentem Europejskim. Wielu odczuwa brak rzetelnej dyskusji o Europie, o miejscu i roli w Polsce w procesach integrujących świat zachodni. Wielu z nas ma dosyć jałowych sporów polsko-polskich" - zauważył Komorowski.
Jednak - w ocenie prezydenta - "nawet w zgiełku partyjnych konfliktów" Polacy potrafią odnaleźć "konkretnych, kompetentnych ludzi, zdolnych do wypełniania roli dobrych reprezentantów Polski w Brukseli". "Każdy z nas może oddać swój głos, łącząc swoją ogólną sympatię polityczną, ze wskazaniem na konkretnego kandydata, co do którego możemy mieć nadzieję, że będzie rzetelnie pracował na rzecz naszych spraw w instytucjach europejskich" - zaznaczył Komorowski.
Zwracał uwagę, że o sile i jakości naszej reprezentacji zadecydują głosy Polaków. "O sile i jakości reprezentacji poszczególnych województw zadecyduje m.in. to, w którym z nich będzie większa lub mniejsza frekwencja" - dodał.
Pytany o ocenę kampanii i ostrą rywalizację między największymi konkurentami, czyli PO i PiS, Komorowski powiedział, że "spór w polityce demokratycznej jest konieczny i od zawsze towarzyszy politycznej konkurencji". "Problem polega na tym, by spór dotyczył spraw najważniejszych z punktu widzenia tego, o czym będziemy decydowali w wyborach do PE" - zauważył. W jego opinii, tematy w kampanii często dotyczyły "spraw bardzo odległych od kwestii, którymi będzie zajmował się Parlament Europejski w nowym kształcie".
Jak podkreślił, "nie da się tego uniknąć, ale warto ograniczać pokusę toczenia batalii w wyborach do PE na argumenty emocjonujące i ożywiające głównie spory międzypartyjne, kiedy wybiera się parlament krajowy". "To mi się nie do końca podoba, ale częściowo ten mechanizm rozumiem" - powiedział Komorowski.
Odnosząc się do frekwencji, prezydent zauważył, że Polska od lat jest na szarym końcu. "Szczytem moich marzeń jest to, by rozpocząć zbliżanie się do średniej europejskiej, byśmy przestali, jako kraj członkowski UE, zaniżać średnią europejską" - mówił.
"To zależy od tego czy każdy z nas podejmie decyzję, że nie będzie się kierował chwilą małej satysfakcji, że ukarze którąś z partii, czy któregoś polityka, że czasami zrezygnuje z drobnej przyjemności i znajdzie trochę czasu, by oddać głos na miejsce Polski w UE" - powiedział Komorowski
Prezydent uważa, że "istnieje zagrożenie radykalizmem w życiu politycznym Europy" i "umacniają się tendencje radykalne". "Wbrew temu, co niektórzy wcześniej sądzili, zjawisko wchodzenia do pierwszej politycznej ligi sił radykalnych i antyeuropejskich, następuje w krajach o ustabilizowanym systemie demokratycznym i długiej przynależności do UE" - podkreślił Komorowski. "To jest coś niepokojącego" - ocenił.
"Także w krajach naszego regionu widać uleganie pokusom odpowiedzi radykalnych politycznie, a niekoniecznie odpowiedzialnych politycznie. Jestem przekonany, że od tych zagrożeń nie jest wolna także i Polska" - powiedział Komorowski. Jak dodał, to wymaga tłumaczenia zawiłych mechanizmów demokratycznych, które rządzą m.in. UE, mobilizacji tych, którzy uważają, że demokracja zasługuje na obronę. "Nie należy ulegać radykalizmom, które zawsze niszczą to, co funkcjonuje nie najgorzej, eksploatując to, co funkcjonuje słabo" - podkreślił.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł