Prokuratura: zeznania kontrolerów - kluczowe
To kluczowe dowody - tak zeznania czterech świadków z wieży kontrolnej w Smoleńsku, przesłuchanych w Rosji z udziałem polskich śledczych, ocenił w piątek szef polskiego zespołu śledczego ws. katastrofy smoleńskiej ppłk Karol Kopczyk.
Na zorganizowanej w piątek w Warszawie konferencji prokuratorzy z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, którzy uczestniczyli w Moskwie w przesłuchaniach czterech oficerów z wieży kontroli na lotnisku w Smoleńsku, zapewniali, że rosyjscy śledczy umożliwili im zadanie wszystkich pytań i dwa dodatkowe przesłuchania.
"W sumie przesłuchaliśmy cztery osoby, ale przeprowadziliśmy łącznie sześć przesłuchań. Wynikało to z konieczności zadania dodatkowych szczegółowych pytań dwóm osobom. Przesłuchania trwały po sześć, osiem godzin. Umożliwiono nam zadanie wszystkich pytań, także tych, które wynikały z przesłuchań" - mówił ppłk Kopczyk, który wizytę w Moskwie ocenia pozytywnie. "Nie spotkaliśmy się w tym zakresie z żadnymi trudnościami" - zapewnił.
Kwestia kolejnego przesłuchania kontrolerów - z udziałem polskich śledczych - stała się znacząca po unieważnieniu przez prokuraturę rosyjską pierwszych zeznań dwóch kontrolerów złożonych jeszcze w kwietniu, krótko po katastrofie. Rosja unieważniła je z powodu "nieprawidłowości w procedurze przesłuchania świadków" i przesłała stronie polskiej kolejne protokoły z sierpnia zeszłego roku. W ostatnich dniach kontrolerów, z udziałem polskich śledczych, przesłuchano po raz trzeci.
Ppłk Kopczyk oświadczył, że w jego ocenie nie ma już znaczenia, czy pierwsze protokoły zeznań kontrolerów lotu będą unieważniane, czy też nie. Jak dodał, odpowiedzi kontrolerów uzyskane w ostatnich dniach w Moskwie "z tego punktu widzenia wyczerpały naszą ciekawość".
Złożone zeznania ocenił jako "kluczowe". Dodał, że przy wszystkich przesłuchaniach był obecny tłumacz, a prokuratorzy nie tylko zadawali pytania, ale byli też obecni przy sporządzaniu i podpisywaniu protokołów zeznań. Według ppłk. Kopczyka przesłuchania nie były rejestrowane w żaden inny sposób.
Według Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, nie są wykluczone kolejne wizyty polskich prokuratorów wyjaśniających okoliczności katastrofy smoleńskiej w Rosji. "Sukcesywnie otrzymywane z Rosji dokumenty i zbierane przez nas dowody w śledztwie wskazują, że z całą pewnością kolejne wizyty w Federacji Rosyjskiej nie są wykluczone" - mówił płk Ryszard Filipowicz z WPO.
Zarazem prokuratura zdementowała informacje mediów, jakoby polscy prokuratorzy zapoznali się w Moskwie z aktami rosyjskiego śledztwa, z których miałoby wynikać, że gen. Andrzej Błasik nie znajdował się w kokpicie Tu-154M. "Polscy prokuratorzy nie zapoznawali się z dokumentami dotyczącymi gen. Błasika; ani tymi, które potwierdzają, że gen. Błasik był w kokpicie samolotu Tu-154M, ani też takimi, które by tej wersji zaprzeczały" - oświadczył płk Filipowicz.
O tym, że w aktach rosyjskiego śledztwa nie ma dowodów potwierdzających "moskiewską hipotezę" o obecności gen. Błasika w kokpicie, napisał piątkowy "Nasz Dziennik". Gazeta dodała, że "takie są wyniki kwerendy akt przeprowadzonej przez polskich prokuratorów".
Zarazem płk Filipowicz powiedział, że otrzymane z Federacji Rosyjskiej kopie dokumentów rosyjskiego śledztwa uprawniają tezę, iż gen. Błasik był w kokpicie. Zastrzegł on, że prokuratorzy nie mają jeszcze wszystkich dokumentów i opinii. "Przede wszystkim nie mamy opinii fonoskopijnej, a to z tej opinii będzie wynikać, jakie osoby, w jakim czasie znajdowały się w kokpicie i - ewentualnie - jakie wypowiadały słowa i jakie czynności wykonywały" - powiedział.
"Opinia fonoskopijna Instytutu Ekspertyz Sądowych ostateczna będzie wtedy, kiedy biegli stwierdzą, że albo zobaczyli i zbadali oryginalny rejestrator, albo - co jest mało prawdopodobne - stwierdzą, że nie jest im konieczny ten oryginalny nośnik do tego, żeby wydać opinię" - dodał. Zaznaczył, że trudno powiedzieć, kiedy to się stanie.
Prokurator generalny Andrzej Seremet oświadczył, że polska prokuratura nie będzie odnosiła się do opinii na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej, przedstawionych w czwartek przez rosyjskich ekspertów. Te wypowiedzi - jak ocenił - to "dowolne opinie prywatnych osób", które nic nie wnoszą do polskiego śledztwa.
W czwartek przed południem o przyczynach katastrofy smoleńskiej - podczas zorganizowanej w Moskwie i Warszawie wideokonferencji - mówili trzej rosyjscy eksperci z dziedziny lotnictwa. Organizująca konferencję agencja RIA-Novosti informowała, że powodem konferencji jest komunikat Komitetu Śledczego o "zakończeniu pewnego etapu śledztwa".
"Ze strony rosyjskiej nie wpłynął żaden sygnał, by niezależne rosyjskie śledztwo ws. katastrofy podzielono na etapy" - tak te słowa komentował naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski.
Seremet powiedział, że polska prokuratura oczekuje obecnie na 32 tomy akt rosyjskiego śledztwa. "Obecnie te akta podlegają gruntownemu sprawdzeniu w Prokuraturze Generalnej Rosji" - zaznaczył i dodał, że ma nadzieję, że akta te dotrą do Polski "w bliskim czasie".
Prokurator generalny potwierdził, że polscy prokuratorzy są gotowi do przeprowadzenia eksperymentu procesowego polegającego na przelocie samolotem Tu-154M o numerze 102 z udziałem biegłych, mający na celu identyfikację wszystkich dźwięków nagranych na taśmie z czarnych skrzynek. Na razie eksperyment jest niemożliwy ze względów technicznych.
Według Seremeta, w "perspektywie kilku tygodni" powinien zakończyć się wątek polskiego śledztwa co do organizacji lotu do Smoleńska. Prokurator generalny uchylił się od odpowiedzi na pytanie o ewentualne zarzuty w tym wątku. Już wiele razy wcześniej prokuratorzy nie wykluczali postawienia zarzutów w sprawie organizacji lotu.
Płk Filipowicz ocenił w piątek, że ujawnienie nagranych zapisów z rejestratora parametrów lotu ATM jest "wątpliwe z technicznego punktu widzenia". "Ten rejestrator nie zapisuje głosów" - przypomniał. "Funkcjonującą w obiegu medialnym informację o tym, że możliwa jest publikacja zapisów z tzw. polskiej czarnej skrzynki ATM, należy zdementować. Jest to zapis funkcjonowania urządzeń; gdyby go odtworzyć, byłyby to piski, trzaski" - mówił Filipowicz.
Skomentuj artykuł