"Rząd rządzi źle, a złe rządy trzeba odwoływać"
Łamanie konstytucji, osłabianie demokracji, nieskuteczna walka z bezrobociem, kryzys w służbie zdrowia, psucie oświaty, błędna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa - to niektóre z zarzutów, jakie postawił w Sejmie rządowi prezes PiS Jarosław Kaczyński. Złe rządy trzeba odwoływać - oświadczył.
Przez blisko dwie godziny szef PiS uzasadniał w czwartek w Sejmie wniosek swojego klubu o wyrażenie wotum nieufności rządowi PO-PSL.
Na początku wystąpienia, po krótkim wprowadzeniu, Kaczyński uruchomił tablet, z którego odtworzony został fragment czwartkowego wystąpienia programowego kandydata PiS na premiera rządu technicznego, prof. Piotra Glińskiego, które wygłosił on w jednej z sal sejmowych - na dwie godziny przed debatą.
Później Kaczyński przedstawił trzy powody, dla których - jego zdaniem - należy odwołać obecny rząd. Pierwszy, jak mówił, to fakt, że rząd rządzi bardzo źle, a złe lub bardzo złe rządy trzeba odwoływać. Drugi powód - mówił - to fakt, że rząd jest niezdolny do samonaprawy, a nawet najgorsi ministrowie nie są odwoływani. Powód trzeci - dodał szef PiS - to fakt, że jest alternatywa personalna w postaci prof. Glińskiego.
Szef PiS wymienił 12 głównych zaniedbań, które - według niego - popełnia ekipa Donalda Tuska.
Odnosząc się do problemu bezrobocia Kaczyński zwrócił uwagę, że osiągnęło ono poziom ponad 14 proc., a wśród ludzi młodych 25 proc. - Mamy także ok. 2 mln ludzi na emigracji, nieokreśloną liczbę osób niezarejestrowanych i ok. miliona osób, które funkcjonują na wsi i tak naprawdę pracy nie mają - mówił. Jest to więc - w jego ocenie - "olbrzymie zagadnienie społeczne".
Reakcja rządu na rosnące bezrobocie jest - zdaniem prezesa PiS - paradoksalna, polegająca na zamrażaniu środków z Funduszu Pracy. - Mamy do czynienia z daleko idącym zaniechaniem i to zaniechaniem sprzecznym z konstytucją - zarzucił Kaczyński.
Prezes PiS stwierdził też, że w Polsce ogromna liczba ludzi pracuje "na specyficznych zasadach". Jak mówił, "dzisiaj (...) od 20 do 28 proc. osób zatrudnionych pracuje na krótkotrwałych umowach o pracę, które omijają wszystkie ochrony wynikające z Kodeksu pracy".
Kaczyński powiedział, że w Polsce mamy w tej chwili do czynienia z narastającym problemem nędzy. Zwrócił uwagę, że w 2011 r. - po raz pierwszy od lat - doszło do wzrostu liczby rodzin żyjących poniżej minimum egzystencji. "O 1 proc. - do 6,7 proc. Gdyby wziąć pod uwagę kryteria z 2004 r. i podnieść je o inflację, byłoby to 11 proc." - dodał Kaczyński. Zauważył, że 31 proc. osób w tej grupie to ludzie młodzi, poniżej 18. roku życia.
- 29,5 proc., czyli prawie 30 proc. rodzin, gdzie jest czworo lub więcej dzieci, żyje w tej sferze. To jest całkowicie sprzeczne z zasadami sprawiedliwości, ale także z zasadami 71. artykułu konstytucji - oświadczył lider PiS. Artykuł ten mówi m.in. o tym, że państwo w polityce społecznej i gospodarczej uwzględnia dobro rodziny. Rodziny znajdujące się w trudnej sytuacji materialnej i społecznej, zwłaszcza wielodzietne i niepełne, mają prawo do szczególnej pomocy ze strony władz publicznych.
Szef PiS przekonywał też, że Polsce grozi wyludnienie, a propozycje rządu, by walczyć z tym problemem, są "niejasne, a dotychczasowe działania - żadne".
Kaczyński zarzucił rządowi rozbijanie systemu oświaty, m.in. ograniczanie nadzoru pedagogicznego, wydatków na dokształcenie nauczycieli, wydatków na stypendia. - Sześciolatki w szkołach - zupełne nieporozumienie, cyfryzacja - niepowodzenie, reakcja na wzrost przemocy w szkołach - po prostu zabawna. Rok bezpiecznej szkoły? Proszę państwa, możemy też ogłosić rok dobrobytu czy nawet rok Singapuru w Polsce, bo trzeba coś robić - ironizował Kaczyński.
Zarzucił, że rząd jest aktywny tam, "gdzie chodzi o to, by godzić w tę funkcję szkoły, która wiąże się z budowaniem tożsamości narodowej". Według niego, takie działania są sprzeczne z art. 6 konstytucji, który mówi, że "Rzeczpospolita Polska stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju". - Te działania, które podjęliście w sferze oświaty, są sprzeczne z art. 68 (konstytucji) - zaznaczył prezes PiS. Mówił też o "wielkim procesie zwijania polskich szkół".
W kwestii kryzysu w ochronie zdrowia Kaczyński mówił, że Polska "pobiła rekord UE", jeśli chodzi o udział pacjentów w opłatach za lekarstwa, kolejki do specjalistów, oczekiwanie na operacje, tragiczne wydarzenia, takie jak śmierć dzieci. - I mamy w gruncie rzeczy tylko jedną receptę ze strony rządu - komercjalizować, prywatyzować - oświadczył prezes PiS.
Skrytykował też podniesienie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 lat. Zarzucił ponadto rządowi, że nawet nie próbuje przywrócić zasady solidaryzmu społecznego.
Według prezesa PiS obecny rząd nie rozwiązuje też problemów wsi. Według Kaczyńskiego rząd sukcesywnie obniża środki przeznaczane na rozwój wsi. Prezes PiS skrytykował efekty prowadzonych przez rząd negocjacji unijnego budżetu na lata 2014-20. Jak mówił, w ich efekcie w 2013 r. polska wieś ze środków europejskich ma otrzymać ok. 5 mld euro. - A od przyszłego roku już niewiele ponad 4 mld euro - podkreślił.
Ponadto - dodał - rząd nie broni rolników "przed nadużyciami w skupach, przed wielkimi sieciami handlowymi". Według prezesa PiS brak działań m.in. w tym obszarze jest równoznaczny z niewypełnianiem przez rząd konstytucyjnego obowiązku zapewnienia wszystkim obywatelom równych szans.
Z kolei - zdaniem Kaczyńskiego - brak programu powszechnego, taniego budownictwa mieszkaniowego jest sprzeczny z art. 71 konstytucji. - Dzisiaj mamy 87 tys. mieszkań, ale oczywiście tylko i wyłącznie dla bogatych - powiedział.
Według szefa PiS środki europejskie, jakie Polska otrzymała na infrastrukturę, w znacznej mierze zostały wykorzystane w sposób nieracjonalny. - Wiemy o ustawionych przetargach, że władza, a także premier wiedzieli o tych sprawach już w 2009 r. i nie było żadnej reakcji - powiedział prezes PiS. Kaczyński stwierdził też, że firmy budowane nie są opłacane, co skutkuje ich upadkiem. - Mieć wielkie pieniądze, nie wybudować dróg. To jest Mount Everest złego rządzenia - zaznaczył.
Szef PiS zarzucił rządowi także niekompetentną politykę finansową; ocenił, że ekipa PO-PSL każdą dziedzinę życia traktuje jako źródło dochodów. - Mamy rok 2008, w zasadzie kryzysu jeszcze nie ma, a mimo wszystko deficyt budżetowy wzrasta (...). W roku 2009 deficyt wzrasta do 7,3 proc. mimo wzrostu dochodów, w 2010 r. deficyt to 7,9 proc., a w 2011 r. deficyt spada do 5,1 proc. (...), ale dochody wzrastają o 13,2 proc. na skutek zmian w prawie - wyliczał szef PiS.
- Jak wyglądało przeciwdziałanie rządu? Wszystkie dziedziny życia społecznego były traktowane jako zasób. Brano z Funduszu Pracy, z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, z Funduszu Rezerwy Demograficznej, z Funduszu Reprywatyzacyjnego - powiedział Kaczyński. Zarzucił rządowi wyprzedaż majątku narodowego. Jak mówił, przy prywatyzacji zlikwidowano wszelkie ograniczenia strategiczne.
Wytykał rządowi, że nie dba o bezpieczeństwo Polski - wymienił w tym kontekście redukcję polskiej armii i kwestie energetyczne. Jak powiedział, polska armia została zredukowana, ma wielokrotnie mniejsze możliwości mobilizacyjne niż np. w krajach skandynawskich, sześć razy niższe niż średnia w UE.
- To jest nie tylko nieodpowiedzialne, ale jawnie sprzeczne z konstytucją, która wyraźnie mówi, że zadaniem naszych sił zbrojnych jest ochrona granic. A ta armia w oczywisty sposób do ochrony granic nie jest zdolna - ocenił Kaczyński. Mówiąc o bezpieczeństwie energetycznym wymieniał m.in. "zapóźnienie" w budowie gazoportu, a także "atak na polski węgiel".
Lider PiS skrytykował ponadto politykę zagraniczną rządu, szczególnie wobec Rosji i Niemiec. Jak ocenił, charakteryzuje się ona mikromanią narodową, serwilizmem i klientyzmem. - Uznaliśmy, że żadne regulacje międzynarodowe, czy to ogólne odnoszące się do stosunków dyplomatycznych, czy żadne regulacje odnoszące się do lotnictwa, po prostu nie obowiązują. W relacjach polsko-rosyjskich obowiązuje wola Rosji - powiedział Kaczyński.
Oceniając politykę rządu w stosunku do Niemiec prezes PiS nazwał ją "hołdami berlińskimi" i "niebywałym klientyzmem". Jak zaniedbanie ocenił brak starań Polski o wejście do grupy G20, skrytykował m.in. stopień udziału Polski w administracji unijnej.
Jako przykład łamania konstytucji przez rząd Kaczyński podał m.in. decyzję o głosowaniu w parlamencie nad ustawą wyrażającą zgodę na ratyfikację paktu fiskalnego zwykłą większością głosów. Za złamanie ustawy zasadniczej uznał też odwołanie w 2009 r. Mariusza Kamińskiego z funkcji szefa CBA bez konsultacji z prezydentem.
Ponadto - zdaniem lidera PiS - polska demokracja jest obecnie w sposób celowy osłabiana - dlatego że taka jest wola władz. W tym kontekście mówił o "arbitralnych, bezprawnych decyzjach" dotyczących Telewizji Trwam oraz o "wielkiej czystce dziennikarzy" w telewizji publicznej.
W opinii szefa PiS dochodzi do "ewidentnego łamania wolności słowa". Przytoczył przykład akcji policji "przeciwko tym, którzy wyśmiewają władze na stadionach" oraz sprawę portalu antykomor.pl. Szef PiS skrytykował też ustawę o dostępie do informacji publicznej oraz projekt ustawy o mowie nienawiści. - To nic innego, jak tylko wprowadzenie w Polsce represywnej cenzury, to zupełnie niesłychane - mówił.
W opinii Kaczyńskiego także wolność nauki jest zagrożona. - Najpierw mieliśmy działania premiera, odgrażanie się autorom książki, która mu się nie podobała - mówił Kaczyński. Zaznaczył, że stanowi to złamanie artykułów konstytucji mówiących o zakazie cenzury i o wolności nauki.
Także dialog społeczny, który toczy się m.in. w Komisji Trójstronnej - ocenił Kaczyński - zamiera pod rządami premiera Tuska. - Mamy do czynienia z zanikiem tej konstytucyjnej instytucji - uważa szef PiS.
Według niego, rząd prowadzi operację, "która ma w sensie symbolicznym zniszczyć nie tylko partie opozycyjne, ale i jej elektorat". - Wystarczy przypomnieć słynne "moherowe berety" - mówił.
Szef PiS mówił ponadto o kryzysie wymiaru sprawiedliwości. Polega on - zdaniem Kaczyńskiego - na braku niezawisłości sędziów i niezależności prokuratorów. Jak powiedział, najlepszym dowodem na brak niezależności prokuratury jest śledztwo smoleńskie prowadzone "wbrew wszelkim regułom postępowania karnego". Innym aspektem kryzysu wymiaru sprawiedliwości - mówił Kaczyński - jest kwestia orzecznictwa oraz "tuszowanie afer - hazardowej, stoczniowej, sopockiej".
Zdaniem Kaczyńskiego w Polsce mamy też kryzys instytucji kontroli takich jak Centralne Biuro Antykorupcyjne, Główny Urząd Statystyczny, Najwyższa Izba Kontroli, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji Radiofonii.
Kolejne przejawy kryzysu państwa to - według szefa PiS - likwidacja posterunków policji i jej ciągle niedofinansowanie, "gigantyczny bałagan w służbach specjalnych" oraz "wielki kryzys polskich samorządów wywołany przez władze" poprzez nakładanie na nie nowych zadań bez zapewnienia wystarczających źródeł finansowania.
Na zakończenie Kaczyński przedstawił sylwetkę prof. Glińskiego - który przysłuchiwał sie wystąpieniu z sejmowej galerii - i wezwał posłów wszystkich opcji do zagłosowania za powołaniem rządu technicznego. "To jest wasza szansa"- powiedział.
Skomentuj artykuł