Rząd ukrywa dowody ws. afery Sikorskiego?
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak ponowił w czwartek apel do szefowej MSW Teresy Piotrowskiej, by odtajniła dokumenty dot. przypadków, gdy Radosław Sikorski korzystał z prywatnego auta do celów służbowych. Zarzucił też premier Ewie Kopacz, że "nabrała wody w usta" w tej sprawie.
Tygodnik "Wprost" napisał w tym tygodniu, że Sikorski jeszcze jako minister spraw zagranicznych pobierał z kancelarii Sejmu pieniądze jako zwrot kosztów za używanie prywatnych aut do poselskich wyjazdów. Jak zaznacza tygodnik - działo się tak, choć jako szef MSZ miał do dyspozycji samochód służbowy i ochronę BOR. Sikorski, obecnie marszałek Sejmu, powiedział we wtorek, że wykorzystywał jedną trzecią limitu kilometrowego przeznaczonego na podróże krajowe posła.
Podczas konferencji prasowej w Sejmie Błaszczak powiedział, że "w sprawie afery Sikorskiego pani premier Ewa Kopacz nabrała wody w usta, albo - mówiąc językiem pani premier - zaryglowała się w swej kancelarii".
- Sprawa jest niezwykle istotna, bo chodzi o uczciwość lub brak uczciwości ze strony drugiej osoby w państwie, jaką jest marszałek polskiego Sejmu. Więcej - można by powiedzieć, że rząd, na którego czele stoi pani premier Ewa Kopacz ukrywa dowody ws. afery Sikorskiego - oświadczył Błaszczak.
Szef klubu PiS przypomniał, że kilka dni temu zwrócił się do szefowej MSW Teresy Piotrowskiej, by przedstawiła księgę rejestrów Biura Ochrony Rządu. To "dowód zasadniczy w tej sprawie, którego analiza pozwoli odpowiedzieć na pytanie, czy Radosław Sikorski wyłudził z Kancelarii Sejmu prawie 80 tys. zł czy też nie" - mówił.
Błaszczak podkreślił, że nie otrzymał oficjalnej odpowiedzi od Piotrowskiej, jednak w mediach padły stwierdzenia, iż jest to dokument tajny. Polityk zaapelował do Piotrowskiej, by odtajniła księgę "ze względu na ważny interes społeczny".
We wtorek rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak mówiła m.in., że kwestie związane z formami, metodami ochrony stosowanej przez BOR są opatrzone klauzulą niejawności.
W czwartek PAP nie udało się skontaktować z Woźniak ani z rzeczniczką rządu Iwoną Sulik.
Zdaniem Błaszczaka, księgę BOR analizować miałaby sejmowa komisja etyki; polityk PiS zapowiedział, że złoży do komisji odpowiednie pismo.
Kilka dni temu Błaszczak zaapelował do Kopacz o usunięcie Sikorskiego z PO, a w konsekwencji - z fotela marszałka Sejmu.
Według Błaszczaka, w PO obowiązują "inne zasady niż w PiS". - My, gdy stwierdziliśmy, że mogło dojść do naruszenia standardów i zasad, usunęliśmy z naszej partii tych, którzy mogli się dopuścić takich czynów. W przypadku Platformy Obywatelskiej mamy do czynienia z zupełnie innym postępowaniem - z zamiataniem afer pod dywan. To już jest kolejna afera, tym razem afera Sikorskiego, która jest zamiatana pod dywan - ocenił polityk PiS.
W listopadzie po głośnej sprawie służbowego wyjazdu trzech posłów: Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński i Adam Rogacki do Madrytu, zostali oni wyrzuceni z PiS.
Podczas konferencji padło też pytanie o wicemarszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego (PiS), który także korzystał z samochodu prywatnego do celów służbowych. - Różnica jest zasadnicza - otóż wicemarszałek Kuchciński nie miał do dyspozycji Biura Ochrony Rządu - oświadczył Błaszczak. Podkreślił, że Kuchciński wykorzystywał do celów służbowych samochód prywatny, bo jest aktywnym posłem w swym okręgu, którego stolicą jest Przemyśl. Odległość z Warszawy do Przemyśla jest duża - dodał.
Rzecznik dyscypliny klubowej PO Iwona Śledzińska-Katarasińska powiedziała dziennikarzom, że nie będzie się tłumaczyła za zachowanie Sikorskiego, ponieważ ma do niego zaufanie.
Skomentuj artykuł