Sąd apelacyjny zdecyduje, jak podzielić wygraną
Sąd Apelacyjny w Białymstoku będzie musiał rozstrzygnąć, jak należy podzielić 300 tys. złotych nagrody z telewizyjnego konkursu. Spierają się o to łomżyński lekarz i rodzina ciężko chorych chłopców. Od wyroku pierwszej instancji odwołała się jedna ze stron.
Chodzi o wygraną w ubiegłorocznym konkursie jednej ze stacji telewizyjnych. Zgodnie z jego formułą o tym, kto zwycięży i dostanie najwięcej pieniędzy, decydowali widzowie wysyłając smsy. Przed głosowaniem uczestnik musiał powiedzieć, na co zamierza przeznaczyć wygraną. Lekarz zadeklarował, że przekaże pieniądze na leczenie dwóch ciężko chorych chłopców. Mają oni chorobę genetyczną - pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Leczenie jest bardzo kosztowne.
Lekarz wystąpił z rodziną chłopców w programie i wygrał, po odjęciu kosztów, 300 tys. zł, z czego do rodziców dzieci trafiło 50 tys. zł. Uważali oni, że należy im się więcej pieniędzy i wystąpili z pozwem o wypłatę pozostałej części wygranej. Argumentowali, że taka była obietnica.
W lutym Sąd Okręgowy w Łomży zdecydował, że lekarz ma wypłacić rodzinie jeszcze 100 tys. zł z odsetkami, czyli de facto uznał, że nagroda powinna być podzielona po połowie. Uznał bowiem, że między stronami nie było żadnego porozumienia odnośnie kwoty.
Rodzice chorych chłopców mówili po ogłoszeniu wyroku, że takiego orzeczenia oczekiwali. Powiedzieli, że nigdy nie uzurpowali sobie prawa do całej wygranej i choć taki był pozew, to mieli przekonanie, że powinni się jakoś "uczciwie podzielić". Wszystkie uzyskane pieniądze chcieli przeznaczyć na leczenie chłopców.
Wyrok zaskarżył jednak lekarz. W swojej apelacji wskazał na szereg uchybień procesowych, które - w jego ocenie miały miejsce. Chce ostatecznie uchylenia wyroku o podziale nagrody i oddalenia powództwa w całości.
Termin rozpatrzenia apelacji przez białostocki sąd nie został jeszcze wyznaczony.
Skomentuj artykuł