Szwedzki trop w kradzieży tablicy z Auschwitz
Obywatel Szwecji może być zamieszany w kradzież z Auschwitz – dowiaduje się TVN24.Policja ustala, czy był zleceniodawcą, czy też pośrednikiem w przekazaniu skradzionego napisu "Arbeit macht frei".
Szwed miał się kontaktować z Marcinem S., który był mózgiem całej "akcji". Ten z kolei miał się kontaktować z czterema złodziejami, którzy ukradli napis z Auschwitz. Motywem ich działania – jak zeznali podczas przesłuchania – była chęć zysku. Mieli dostać od 10 do 30 tys. euro.
Kiedy czterej wspólnicy Marcina S. dokonywali planowanej od jesieni kradzieży, on sam był w domu. Kontaktował się z nimi przez telefon komórkowy. Połączenia telefoniczne, których dokonano w rejonie muzeum, to jeden z tropów, które – jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" – sprawdzała policja.
Jeden ze złodziei: Andrzej S. miał – jak pisze "Gazeta Wyborcza" – problemy finansowe. W portalu handlującym długami ktoś wystawił jego zobowiązania warte ponad 2 tys. zł.
Skomentuj artykuł