To nie pierwszy wypadek w pokazach lotniczych
Wypadek, do którego doszło w sobotę podczas V Pikniku Lotniczego w Płocku nie jest pierwszym, który wydarzył się w Polsce podczas podobnych imprez.
30 sierpnia 2009 r. w czasie Air Show w Radomiu katastrofie uległ białoruski samolot Su-27. Maszyna, którą leciało dwóch pilotów, spadła ok. 100 m od zabudowań między Małęczynem a Makowem. Tragedia wydarzyła się w czasie pokazu akrobacji w drugim dniu imprezy. W katastrofie zginęli dwaj doświadczeni lotnicy z Białorusi z ponad 20-letnim stażem lotniczym: płk. Aleksandr Marficki i pułk. Aleksandr Żurawlewicz. Wyniki śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy zostały utajnione.
Dwa miesiące wcześniej - 28 czerwca 2009 r., tuż po zakończeniu VI Małopolskiego Pikniku Lotniczego w Krakowie również doszło do tragicznego wypadku. Samolot Cessna 172, około pół kilometra od miejsca startu, spadł w parku Tysiąclecia, między osiedlami Oświecenia a Tysiąclecia. W wyniku wypadku śmierć poniosły dwie osoby - pilot, który zginął na miejscu, oraz jeden z trójki pasażerów, który zmarł w szpitalu. Powodem katastrofy był błąd pilota oraz przeciążenie maszyny.
Na radomskim Air Show, doszło do jeszcze jednej tragedii - 1 września 2007 r. zginęło dwóch pilotów grupy Żelazny. Ich samoloty zderzyły się na wysokości 30 metrów, przy prędkości 300 km/h. Do kolizji doszło podczas wykonywania figury akrobatycznej, zwanej różyczką lub rozetą. W wypadku zginęli założyciel grupy: 64-letni Lech Marchelewski i 24-letni Piotr Banachowicz.
Dwa lata wcześniej - 27 maja 2005 r. - awionetka typ TS8 GIEZ zahaczyła podwoziem o dach domu, odbiła się od niego i uderzył w ziemię. Do wypadku, w którym zginęły dwie osoby (pilot i pasażer) doszło w Góraszce podczas lądowania. Maszyna wracała z lotu treningowego, za dwa dni miała wziąć udział w pokazach lotniczych w Mińsku Mazowieckim.
W czerwcu 1997 r. podczas II Międzynarodowego Pikniku Lotniczego w podwarszawskiej Góraszce doszło do wypadku duńskiego śmigłowca morskiego. W wypadku nikt nie zginął. Ciemnobłękitny Westland "Lynx" duńskiej marynarki wojennej z trzyosobową załogą wzniósł się stromo i wykonywał skręt w płaszczyźnie skośnej do ziemi. Helikopter sprawił wrażenie, że pilot nie zdołał go w porę wyciągnąć, maszyna uderzyła podwoziem w murawę lotniska wzbijając tumany kurzu. Skośnie sunąc maszyna złamał podwozie i przewrócił się na bok.
Skomentuj artykuł