Wassermann i Kochanowska opuściły spotkanie
Małgorzata Wassermann i Ewa Kochanowska opuściły sobotnie spotkanie premiera Donalda Tuska z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej przed jego zakończeniem. Obie powiedziały dziennikarzom, że nie usłyszały odpowiedzi na swoje pytania.
"Wyszłam ze spotkania w ramach protestu" - mówiła Małgorzata Wassermann, córka Zbigniewa Wassermanna. Według niej premier zachował się "skandalicznie". "Wygłaszał expose, nie odpowiadał na nasze merytoryczne pytania, nie uzyskałam żadnych odpowiedzi, nie było nawet mikrofonów" - dodała.
Również Ewa Kochanowska, wdowa po Januszu Kochanowskim, powiedziała dziennikarzom, że nie udało jej się uzyskać od premiera odpowiedzi na jej pytania. "Nie dowiedziałam się niczego nowego" - zaznaczyła.
Jak relacjonowała, tematami rozmów były m.in. umiędzynarodowienie śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej oraz pomysł ewentualnego powołania w Sejmie specjalnej komisji do zbadania okoliczności tragedii pod Smoleńskiem, co zaproponował klub poselski Polska Jest Najważniejsza.
Po spotkaniu, Beata Gosiewska, żona posła PiS Przemysława Gosiewskiego, powiedziała, że premier na spotkaniu z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej obrażał część osób. Według Pawła Deresza, męża Jolanty Szymanek-Deresz, posłanki SLD, na spotkaniu nie działo się nic nienormalnego, a rozmowa była udana.
Jej zdaniem spotkanie, to była strata czasu, bo - jak mówiła - nie dowiedziała się na nim nic nowego.
Z kolei według Pawła Deresza, rozmowa była udana, a na spotkaniu nie wydarzyło się nic nienormalnego. "Była ostra dyskusja ze strony rodzin, a pełnomocnicy rodzin wykazywali nadmierną aktywność" - ocenił.
Podczas rozmów ustalono, że kolejne spotkanie odbędzie się w styczniu.
Skomentuj artykuł