"Wskazane spotkania ekspertów, nie ministrów"
Szef MSWiA Jerzy Miller powiedział w piątek, że polskie i rosyjskie ustalenia w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej powinny być przedmiotem rozmów ekspertów z obu krajów. Jego zdaniem, nie ma potrzeby takich rozmów na szczeblu rządowym.
Miller przewodniczył pracom polskiej komisji, wyjaśniającej okoliczności katastrofy Tu-154M. Tydzień temu komisja zaprezentowała raport ze swoich prac.
- Została postawiona diagnoza - na podstawie zebranego materiału dowodowego, w znaczeniu procesu badawczego. I potrzebne są rozmowy w gronie specjalistów, którzy przyjrzą się tym dowodom, które zostały zgromadzone i przez stronę rosyjską, i przez stronę polską - powiedział dziennikarzom minister, pytany, czy strona polska czyni starania o spotkania z Rosjanami w sprawie raportu na szczeblu rządowym.
- Gdy na przykład strona rosyjska nie odczytała pewnego fragmentu rozmów w kokpicie, a strona polska odczytała, to do tego nie są potrzebne spotkania ministrów, tylko spotkania osób, które zawodowo trudnią się tego typu ekspertyzami. I do takich spotkań zmierza polska strona - wyjaśnił Miller.
Według niego spotkanie miałoby mieć charakter roboczej dyskusji z udziałem ekspertów o najwyższych kwalifikacjach z obu stron. Szef MSWiA dodał, że być może skład strony polskiej delegacji będzie trzeba uzupełnić o kolejne osoby ze względu na bardzo szczegółowy temat dyskusji.
Miller pytany, kiedy mogłoby dojść do spotkania eksperckiego, odparł, że w tym przypadku pośpiech nie jest najlepszym doradcą. - Najważniejsze, żeby po obu stronach zasiadły osoby o najwyższych kwalifikacjach, żeby ta dyskusja zakończyła się ustaleniem, a nie tylko rejestrem rozbieżności - podkreślił.
Jak zaznaczył minister, forma organizacyjna takiego spotkania jest sprawą drugorzędną, która zostanie dobrana do potrzeb dyskusji.
- Jest to konsekwencja w znaczeniu takim, że raport powiedział, iż nie zawiodła maszyna, tylko zawiodło przygotowanie personelu - i rosyjskiego na lotnisku, i polskiego w kokpicie. A w związku z tym dopatruję się w tej decyzji odczytania tej diagnozy - szkolenie, szkolenie i jeszcze raz szkolenie - skomentował Miller.
- Komisja nigdy się nie zajmuje jakimikolwiek decyzjami personalnymi ani organizacyjnymi. To wykracza poza kompetencje komisji. Jako były przewodniczący nie komentuję rzeczy, którymi się komisja nie zajmowała - podkreślił Miller.
Do rozformowanego specpułku należał Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia ubiegłego roku pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób - prezydent Lech Kaczyński z małżonką, członkowie rodzin pomordowanych w Katyniu, parlamentarzyści, najwyżsi dowódcy wojska, duchowni, osoby towarzyszące delegacji i załoga samolotu. Raport komisji Millera ujawnił liczne nieprawidłowości po stronie polskiej oraz wskazał na odpowiedzialność rosyjskich kontrolerów lotu.
Miller pytany, czy po sprowadzeniu do Polski wraku Tu-154 jego komisja będzie chciała zbadać elementy samolotu, odparł, że nie widzi takiej potrzeby. - Gdybyśmy uważali, że jest potrzeba przebadania laboratoryjnego któregokolwiek z elementów wraku, uczynilibyśmy to, nie czekając na sprowadzenie wraku do Polski - ocenił.
Skomentuj artykuł