Zgoda rządu na kontrowersyjną konwencję
Rada Ministrów zgodziła się we wtorek na ratyfikację Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej - poinformowała pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.
Jak poinformowała Kozłowska-Rajewicz, która przygotowywała wniosek o ratyfikację, Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie przedłożenia do ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Rząd skierował do Sejmu projekt ustawy o ratyfikacji Konwencji. W Sejmie rząd reprezentować będzie minister spraw zagranicznych we współpracy z pełnomocnikiem ds. równego traktowania, ministrem pracy i polityki społecznej oraz ministrem sprawiedliwości.
Polska podpisała Konwencję o zapobieganiu przemocy wobec kobiet pod koniec 2012 r.
Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek między przemocą a nierównym traktowaniem, a promowanie równości pomiędzy kobietami i mężczyznami oraz walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.
O ratyfikowanie Konwencji od dawna apelują organizacje kobiece, broniące praw człowieka oraz pomagające ofiarom przemocy. Na ten temat z premierem Donaldem Tuskiem rozmawiały w marcu przedstawicielki Kongresu Kobiet. O ratyfikację upominały się także uczestniczki tegorocznej Manify zorganizowanej w stolicy z okazji Dnia Kobiet.
Konwencję krytykowało natomiast m.in. prezydium Episkopatu Polski. Według biskupów dokument w definicji płci pomija naturalne różnice biologiczne pomiędzy kobietą i mężczyzną, niepokój hierarchów wzbudził też - jak ocenili - "obowiązek edukacji i promowania m.in. +niestereotypowych ról płci+, a więc homoseksualizmu i transseksualizmu". W połowie marca po 364. plenarnym zebraniu KEP biskupi napisali, że w ich ocenie Polska ma już obecnie wystarczające rozwiązania prawne, by przeciwdziałać przemocy wobec kobiet. Jednocześnie zapewnili, że są przeciwni jakiejkolwiek formie przemocy wobec kobiet i wypowiadają się zdecydowanie za równouprawnieniem.
Kozłowska-Rajewicz przekonywała, że "w konwencji nie ma artykułu, który by uderzał w tradycję; konwencja mówi jedynie, że przemocy nie można usprawiedliwiać tradycją ani religią".
Tusk ma nadzieję, że spory ideologiczne nie zdominują dyskusji o Konwencji
"To jest ważny moment. Nie muszę państwa przekonywać, że kwestia przemocy w rodzinie jest od początku mojego +premierowania+ jedną z absolutnie kluczowych rzeczy i dla nas postęp w tych kwestiach, ochrona kobiety - każdego członka rodziny, ale wiadomo, że ciągle kobieta jest ofiarą przemocy w przygniatającej liczbie przypadków - są bardzo ważne" - mówił Tusk.
Dodał, że rząd chciał odłączyć najważniejszą kwestię w tej Konwencji - ochronę przed przemocą - od zbędnej dyskusji ideologicznej. "Te radykalne prawe i lewe skrzydła nie powinny zdominować dyskusji w Sejmie - taką mam nadzieję. Bo teraz jeszcze czas na Sejm i na prezydenta" - powiedział.
Premier zaznaczył, że projekt ustawy ws. ratyfikacji rząd przyjął wraz z oświadczeniem - identycznym jak przy podpisywaniu - mówiącym, że będziemy stosować Konwencję zgodnie z zasadami polskiej konstytucji. Jak wyjaśnił, chodzi o to, by nie było wątpliwości, że Konwencja nie wymusza zmian konstytucyjnych albo wprowadzania przepisów, które byłyby w niezgodzie z polską konstytucją. "Tak na wszelki wypadek, niektórzy potrzebują takiego zapewnienia, że Konwencja nie jest +łamaczem konstytucji+" - dodał.
Jak powiedział, cieszy się ze zgody rządu na ratyfikację i pogratulował pełnomocniczce rządu ds. równego traktowania Agnieszce Kozłowskiej-Rajewicz, która przygotowywała wniosek o ratyfikację. "Pani minister, mimo twardych dyskusji i różnych argumentów wysuwanych przeciwko Konwencji, doprowadziła swoją pracę do końca" - podkreślił Tusk.
Skomentuj artykuł