Po kilku godzinach, podczas których słychać było wymianę ognia i eksplozje, rzecznik prasowy władz prowincji Nangarhar Attaullah Chogiani powiedział, że atak się skończył, dwóch napastników zostało zabitych, a budynek został zniszczony.
Poinformował też, że co najmniej 15 osób zginęło i 15 zostało rannych, choć liczba ofiar może być większa, gdyż ekipy ratunkowe przeszukują miejsce ataku - biuro do spraw uchodźców.
Z kolei Sohrab Kaderi, członek Rady prowincji Nangarhar, której Dżalalabad jest stolicą, podał, że zginęło osiem osób, a co najmniej 30 zostało rannych.
Według Chogianiego do ataku doszło podczas spotkania z przedstawicielami organizacji pozarządowych na temat uchodźców.
Od wtorkowego zamachu odżegnali się już talibowie.
W lipcu doszło w Dżalalabadzie do kilku poważnych ataków. 1 lipca w zamachu bombowym zginęła grupa Sikhów, 10 lipca życie straciło co najmniej 12 osób, gdy zamachowiec wysadził się w powietrze w pobliżu stacji benzynowej, powodując ogromny pożar, a 11 lipca 10 osób odniosło rany w budynku władz oświatowych. W sobotę doszło do zamachu na szkołę dla położnych. Za zamachy te odpowiedzialność wzięli na siebie bojownicy lokalnej filii Państwa Islamskiego (IS).
Położona przy nieszczelnej granicy z Pakistanem prowincja Nangarhar uważana jest za bastion afgańskiego IS, odkąd bojownicy tej dżihadystycznej organizacji zjawili się w tym kraju na początku 2015 roku.
Skomentuj artykuł