Alfie Evans nie żyje. "Mój gladiator rzucił tarczę"

Alfie Evans nie żyje. "Mój gladiator rzucił tarczę"
(fot. facebook.com/save Alfie Evans)
PAP / gazeta.pl / facebook.com / ml

Dwuletni Alfie Evans, który cierpiał na niezdiagnozowaną dotąd chorobę neurologiczną, zmarł w nocy z piątku na sobotę w szpitalu w Liverpoolu - podano na portalu brytyjskiej telewizji Sky News, przytaczając post, który na Facebooku opublikował ojciec chłopca.

"Mój gladiator rzucił tarczę i zyskał swoje skrzydła o 2.30. Kocham cię" - napisał na Facebooku ojciec małego Evansa. 

Alfie rozwijał się dobrze przez pół roku od narodzin, jednak w grudniu 2016 roku rodzice zgłosili się do szpitala Alder Hey w Liverpoolu po tym, jak zaobserwowali u swojego synka niepokojące objawy "rytmicznego szarpania" kończyn i szczęki. Po roku nieudanej terapii bezradni lekarze i eksperci zdecydowali, że nie mogą go leczyć, mimo sprzeciwu i złożenia apelacji przez rodziców. Do decyzji sądu, który zgodził się z decyzją lekarzy, pozytywnie przychylił się Najwyższy Sąd Wielkiej Brytanii oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka.

>>Co się wydarzyło na rozprawie ws. Alfiego Evansa? "Dalsza terapia nie jest w jego interesie"<<

DEON.PL POLECA

To właśnie po wydaniu orzeczenia przez Trybunał sprawa zyskała międzynarodowy rozgłos. 23 kwietnia ministerstwo spraw zagranicznych Włoch zdecydowało o pilnym nadaniu włoskiego obywatelstwa chłopcu, a starania o jego uratowanie regularnie podejmuje papież Franciszek, który usiłuje sprowadzić dziecko na leczenie do rzymskiego szpitala Bambino Gesù. Telefonował również prywatnie do wpływowych osób w Wielkiej Brytanii, by wpłynąć na decyzję w sprawie chłopca. W sprawie zabrał głos nawet prezydent Polski Andrzej Duda.

* * *

Alfie przebywał w szpitalu w Liverpoolu od grudnia 2016 r. W ocenie brytyjskich lekarzy jego choroba doprowadziła do nieodwracalnych i "katastrofalnych" zmian w mózgu, wykluczających nie tylko powrót do zdrowia, ale jakiekolwiek znaczące przedłużenie życia.

W poniedziałek wieczorem chłopiec został odłączony od aparatury podtrzymującej życie w szpitalu Alder Hey w Liverpoolu, ponieważ opiekujący się nim zespół medyczny, który reprezentuje przed sądem interesy chłopca, ocenił, że zmiany w mózgu pozbawiły go zmysłów wzroku, słuchu, smaku i czucia, a dalsza terapia "nie jest w jego najlepszym interesie" i może być nie tylko "daremna", ale także "nieludzka".

Starania o uratowanie dziecka podjęła na prośbę rodziców znana watykańska placówka pediatryczna Bambino Gesu, deklarując gotowość do przyjęcia chłopca; doszło do tego na polecenie papieża Franciszka, który 18 kwietnia przyjął na audiencji ojca Alfiego. Jednocześnie włoskie MSZ zdecydowało o pilnym nadaniu Alfiemu włoskiego obywatelstwa i zapewniło o gotowości przewiezienia go do kraju w dowolnym momencie.

Jednak we wtorek sąd rodzinny w Manchesterze odrzucił wniosek rodziców Alfiego o zgodę na przewiezienie chłopca do Włoch w celu dalszego podtrzymywania jego życia. Sędzia przychylił się do opinii lekarzy, że taki ruch byłby zbyt niebezpieczny dla zdrowia dziecka. Również brytyjski sąd apelacyjny odrzucił w środę odwołanie rodziców od tej decyzji sądu niższej instancji.

Sprawa Alfiego Evansa spotkała się z żywym odzewem w Polsce. Wsparcie dla dwulatka i jego rodziny zadeklarował m.in. prezydent Andrzej Duda. Od środy trwały manifestacje w obronie chłopca przed ambasadą Wielkiej Brytanii w Warszawie. Temat dwulatka został też poruszony - na wniosek wicepremier Beaty Szydło - podczas czwartkowego posiedzenia rządu.

W tym tygodniu w intencji chłopca odbyły się także czuwania modlitewne na placu Świętego Piotra w Rzymie, w których udział wzięły setki osób. Wierni umówili się na nie za pośrednictwem portali społecznościowych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Alfie Evans nie żyje. "Mój gladiator rzucił tarczę"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.