Ashton czeka na dowody ONZ ws. Syrii
Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton uważa, że z ostatecznym osądem, kto jest winien użycia broni chemicznej w Syrii, należy poczekać na raport inspektorów ONZ - powiedział we wtorek w Brukseli rzecznik Ashton, Michael Mann.
Potwierdził on, że Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych także przekazywane są informacje wywiadowcze, mające dowodzić, iż to reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada jest odpowiedzialny za niedawny atak z użyciem broni chemicznej pod Damaszkiem.
"Przyjmujemy te informacje do wiadomości (...) Wolimy jednak poczekać na wyniki śledztwa inspektorów ONZ, zanim wydamy ostateczny osąd" - powiedział Mann. Dodał, że nie ma też jednak dowodów na to, iż to nie reżim Asada użył broni chemicznej.
"Chcemy, by wspólnota międzynarodowa miała zgodną opinię w sprawie kryzysu w Syrii i by udało się znaleźć dyplomatyczne rozwiązanie, które położy kres rozlewowi krwi i przemocy. Jak dotąd Rada Bezpieczeństwa ONZ nie zdołała dojść do porozumienia. Mamy nadzieję, że to się zmieni" - dodał rzecznik.
O tym, że to reżim Asada jest odpowiedzialny za atak chemiczny, przekonane są Stany Zjednoczone. W poniedziałek ujawniono także podobne wnioski z raportu francuskiego wywiadu. Z kolei sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen oświadczył, że na podstawie przekazanych mu informacji wywiadowczych jest osobiście przekonany o winie syryjskiego reżimu.
W ataku chemiczny, do którego doszło 21 sierpnia pod Damaszkiem, mogło zginąć około 1300 osób. W odpowiedzi prezydent USA Barack Obama zapowiedział w sobotę, że będzie zabiegał o zgodę Kongresu na interwencję militarną o ograniczonym zasięgu, która miałaby polegać na uderzeniu na cele reżimu syryjskiego. Wcześniej przeciwko takiej interwencji wypowiedziała się brytyjska Izba Gmin.
Inspektorzy ONZ zakończyli pracę w Syrii w sobotę; ich raport w sprawie użycia broni chemicznej jest oczekiwany w ciągu kilku tygodni.
Skomentuj artykuł