Azja Środkowa jest oazą satrapów
Taszkient, Uzbekistan (fot. Foter.com / CC BY-SA 3.0)
PAP / mh
Pod rządami dawnych komunistycznych dygnitarzy, poradziecka Azja Środkowa przerodziła się w oazę satrapii, przypominającą XIX stulecie, gdy regionem władali okrutni chanowie Chiwy, Buchary i Kokandu.
Kiedy w środę przywódca Tadżykistanu Emomali Rachmon po raz czwarty wygra wybory prezydenckie, rozpocznie trzecią dekadę swojego panowania. Jego sąsiad z Uzbekistanu, prezydent Islam Karimow rządzi już 24 lata. Tyle samo trwa panowanie prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa. Gdyby nie zawiodło go serce, zmarły w 2006 r. prezydent Turkmenistanu Saparmurad Nijazow przygotowywałby się do świętowania 30-lecia rządów. Zamierzał zresztą panować do końca swych dni, bo w 1999 r. ogłosił się władcą dożywotnim. Po jego śmierci, na tronie zastąpił go osobisty dentysta Gurbanguly Berdymuhammedow, który rządzi już siódmy rok i nie wyznacza sobie żadnego kresu panowania.
Tylko w górzystym Kirgistanie uliczne rewolucje obalają kolejnych władców. W 2005 r., po 14 latach rządów, rozruchy przerwały 14-letnie panowanie prezydenta Askara Akajewa. Przewroty weszły Kirgizom w krew, bo w 2010 r. obalili pogromcę i następcę Akajewa, prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. Potem, przez rok, jako tymczasowy prezydent rządziła Kirgistanem Roza Otunbajewa, a od dwóch lat włada nim już czwarty w ciągu zaledwie siedmiu lat prezydent Ałmazbek Atambajew.
Kirgizi są jednak w Azji Środkowej wyjątkiem. Może dlatego, że na swojego pierwszego prezydenta w 1991 r. wybrali nie komunistycznego dygnitarza, lecz bezpartyjnego Akajewa, uczonego i liberała.
Nazarbajew, Karimow i Nijazow ogłaszali się w 1991 r. prezydentami niepodległych państw rządząc już nimi jako komunistyczni sekretarze, z nadania Kremla. Zmienili jedynie oficjalne tytuły i nazwy rządzących partii, zachowując za to bez zmian dawny, totalitarny sposób rządów.
Emomalego Rachmona do władzy w Tadżykistanie wyniosła wojna domowa z lat 1992-97. Zanim został prezydentem też był komunistą, ale w hierarchii władzy wspiął się jedynie do szczebla dyrektora kołchozu. Jako prezydent szybko upodobnił się do sąsiadów-satrapów, nietolerujących żadnej krytyki, urządzających wyborcze farsy zamiast wyborów, łamiących prawa człowieka, a także zawłaszczających bogactwa państwa dla siebie i swojego dworu.
Najbogatszym z nich, obfitującym w ropę naftową i wszelkie inne minerały okazał się Kazachstan. W surowce energetyczne opływa też Turkmenistan. Bogactwem Uzbekistanu jest bawełna, a złoto znaleziono w górach Kirgizów. Tylko Tadżykistan uchodzi w Azji Środkowej za beznadziejnego biedaka.
Bogactwa naturalne, strach przed wojowniczym islamem, szalejącym tuż za miedzą w Iranie i Afganistanie, a także chęć wyparcia z Azji Środkowej Rosji sprawiły, że Zachód, światowy promotor demokracji, tolerował środkowoazjatyckie satrapie, jak w XIX w. Wielka Brytania walcząca z Rosją o wpływy w Azji.
W rezultacie, przez ostatnie półwiecze, poza Kirgistanem, w całej Azji Środkowej nie przeprowadzono jeszcze uczciwych wyborów (podobnie sprawy się mają także w Azerbejdżanie, oddzielonym od środkowoazjatyckich satrapii Morzem Kaspijskim).
Władcy z Duszanbe i Aszchabadu są wciąż młodzi i nie wybierają się na emerytury. Tadżyk Rachmon niedawno skończył sześćdziesiątkę i ma przed sobą kolejnych 7 lat rządów. Jeśli będzie chciał panować dłużej, będzie musiał tylko polecić posłusznym posłom, by wykreślili z konstytucji zapis ograniczający prezydenckie kadencje do dwóch. Turkmen Berdymuhammedow swoje 60. urodziny będzie obchodzić dopiero za trzy lata. Wygrał dopiero dwie elekcje. Następna, w której formalnie nie powinien już startować, czeka go za cztery lata.
Za to Nazarbajew i Karimow postarzeli się na tronach. Kazach liczy 73 lata, Uzbek - jest dwa lata starszy. Od lat krążą plotki o ich chorobach i spekulacje o toczących się na ich dworach wojnach o sukcesję. Los nie dał im synów, którym mogliby powierzyć władzę, a nade wszystko bezpieczeństwo i majątki zgromadzone podczas długiego panowania: swoje, swoich rodzin i dworzan.
Od dawna plotkowano, że Nazarbajew odda władzę najstarszej z trzech córek, Daridze. Plan wziął w łeb, gdy mąż Darigi, Rachań Alijew, nie mogąc doczekać się spadku, zaczął popędzać teścia na emeryturę, a w końcu rzucił mu wyzwanie. Nazarbajew kazał córce się z nim rozwieść i rozesłał za zięciem listy gończe. Kiedy jesienią w genewskiej kwatery ONZ wrócił do Kazachstanu wierny druh Nazarbajewa, Kasym-Żomart Tokajew i objął stanowisko marszałka Senatu, na kazaskich stepach rozeszły się pogłoski, że właśnie jego upatrzył sobie na dziedzica starzejący się władca.
W Taszkencie, przez długie lata, za dziedziczkę Karimowa uważano jego córkę-skandalistkę, 41-letnią Gulnarę. Ostatnio jednak "Gugusza" wypadła z ojcowskich łask, pokłóciła się z młodszą siostrą Lolą i oskarżyła wszechwładnego szefa uzbeckiej tajnej policji Rustama Inojatowa, że swoimi intrygami wywołał wojnę w rodzinie panującej, by wkraść się w łaski starzejącego się władcy i przejąć od niego tron.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł