Bartoszewski o tragedii obozu Mauthausen
Obóz Mauthausen był makabryczny, tam dla zabawy strącano ludzi z wysokości wielu metrów w kamieniołom - powiedział PAP Władysław Bartoszewski, który udaje się w czwartek do tego miejsca kaźni w delegacji z prezydentem Bronisławem Komorowskim.
Bartoszewski, były szef polskiej dyplomacji, były ambasador Polski w Austrii (1990-95), a także więzień Auschwitz, stoi obecnie na czele Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa i towarzyszy prezydentowi Komorowskiemu podczas oficjalnej wizyty w Austrii.
- To był obóz, gdzie kryminaliści niemieccy mścili się na inteligencji, na sędziach, adwokatach, profesorach, księżach, Polakach - opisywał Bartoszewski.
W Mauthausen i jego kilkudziesięciu podobozach naziści przetrzymywali w latach 1938-45 ok. 200 tys. ludzi, z których połowa poniosła śmierć. Jedną czwartą więźniów stanowili Polacy.
- Polskich ofiar, ludzi, którzy nie przeżyli tego obozu, nie było mniej niż 30 - 40 tysięcy - sprecyzował Bartoszewski, zaznaczając, że w zimie 1939-40 do obozu trafiała głównie elita intelektualna.
Były więzień obozu Auschwitz przyznał, że "Mauthausen nie jest tak znany jak inne obozy - na ziemiach państwa polskiego, ponieważ znajdował się on na terenach Republiki Austrii wcielonych w 1938 roku do Trzeciej Rzeszy".
- Do Mauthausen i do podobozów budowanych koło niego, szczególnie Gusen, trafiało wiele tysięcy Polaków już w latach 1939-40. Była to na ogół polska inteligencja chrześcijańska z Wielkopolski, Pomorza i Śląska - powiedział. - Na tamtych ziemiach wiedziano, co oznacza pojęcie Mauthausen, podczas gdy w Warszawie, Krakowie, Piotrkowie, Radomiu, czy Kielcach nie było ono powszechnie znane - dodał.
Jak zaznaczył Bartoszewski, później, po 1940 roku, wysyłano tam ludzi z całej Polski. - Po Powstaniu Warszawskim były transporty ludzi, którzy zostali zabrani ze Starego Miasta, Nowego Miasta, Muranowa, tam trafili i umarli w krótkim czasie - powiedział.
- W obozie panowały straszne warunki ze względu na pracę w kamieniołomach. Mauthausen leży w górzystym terenie w pobliżu Linzu (...). Przed wojną były tam kamieniołomy, gdzie pracowali więźniowie polityczni - podkreślił.
Jak dodał, jako pierwszy ambasador III Rzeczpospolitej w Austrii od 1990 roku, przez 4,5 roku szukał, poznawał i przyjmował u siebie wielu żyjących jeszcze wtedy więźniów Mauthausen. - Wymienialiśmy się doświadczeniami, bo ja w roku 1940 byłem w Oświęcimiu, czyli były tematy porównawcze i, jak to koledzy, rozmawialiśmy - zauważył.
W 2001 r. Bartoszewski, stojący wówczas na czele polskiego MSZ, otrzymał w Wiedniu honorowy medal "Pro meritis" ("Za zasługi") Wspólnoty Obozowej Mauthausen. Odznaczenie przyznano mu za wieloletnią pracę na rzecz dokumentowania zbrodni hitlerowskich i przezwyciężania ich następstw.
Skomentuj artykuł