Biały Dom: Barack Obama umie strzelać
Biały Dom opublikował w weekend zdjęcie strzelającego do rzutków Baracka Obamy. Ma ono obalić spekulacje, według których prezydent USA, który prowadzi obecnie ofensywę na rzecz zreformowania prawa o dostępie do broni palnej, sam nie potrafi strzelać.
Zdjęcie pochodzi z sierpnia ubiegłego roku, z rezydencji prezydenckiej w Camp David, gdzie Obama obchodził swe 51. urodziny. Ubrany w dżinsy, w ochronnych okularach i ochraniaczach na uszach, Obama strzela do rzutków, najprawdopodobniej z broni typu Browning Citori 725. Widać, że jest leworęczny.
"Wygląda, jakby regularnie uprawiał strzelanie do rzutków" - ocenił zdjęcie prezydenta w wypowiedzi dla niedzielnego "Washington Post" szef narodowego stowarzyszenia miłośników tego sportu (National Skeet Shooting Association) Michael Hampton.
Zdjęcie zostało opublikowane w sobotę na Twitterze przez Biały Dom, w reakcji na mnożące się pytania, czy Obama potrafi strzelać.
W ubiegłym tygodniu w wywiadzie dla "New Republic" prezydent zapytany, czy kiedykolwiek strzelał z broni palnej odpowiedział, że strzela hobbystycznie do rzutków. "W Camp David ciągle strzelamy do rzutków" - powiedział Obama. To było dość zaskakujące wyznanie, ponieważ dotychczas znanymi hobby obecnego prezydenta USA były tylko koszykówka i golf. Ponadto Obama jest kojarzony w ostatnich dniach z próbą przywrócenia w USA zakazu sprzedaży broni szturmowej typu wojskowego, a także magazynków o dużej pojemności, a nie jako miłośnik strzelectwa.
Nie wszyscy jednak uwierzyli w deklarację Obamy, czemu dali wyraz w mediach społecznościowych czy telewizji. Z wyznania Obamy wyśmiewał się m.in. Jon Stewart w swym popularnym programie "The Daily Show". Dlatego w sobotę Biały Dom zdecydował się na rozwianie wątpliwości i opublikował zdjęcie prezydenta ze strzelnicy w Camp David.
Biały Dom nie informuje, jak często Obama strzela. Prezydent mówił w wywiadzie dla "New Republic", że strzela z przyjaciółmi i gośćmi, którzy odwiedzają go w Camp David. Zastrzegł, że żona i córki nie strzelają. "Mam głęboki szacunek dla tradycji polowań w naszym kraju, która sięga wielu pokoleń wstecz. I myślę, że ci, którzy próbują to odrzucić, popełniają błąd" - powiedział. Dodał jednak, że rzeczywistość broni palnej na terenach wiejskich różni się od tej w miastach. Dlatego konieczne są regulacje, które zlikwidują luki, np. w kontroli nabywców broni palnej.
Komentatorzy porównują sytuację z niedowierzaniem w umiejętności strzeleckie Obamy do wątpliwości tzw. birthersów, którzy nie wierzyli, że Obama urodził się w USA. Tak długo wywierali presję na Biały Dom w tej sprawie, aż w końcu Obama upublicznił swój akt urodzenia na Hawajach.
Wątpliwe jest jednak, czy publikacja zdjęcia strzelającego Obamy uciszy sceptyków, którzy sprzeciwiają się jakiemukolwiek zaostrzeniu prawa o dostępie do broni w USA. "Jedno zdjęcie nie wymazuje wspierania przez całe życie zakazu broni i kontroli dostępu do broni" - powiedział rzecznik Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego (NRA), najbardziej wpływowej organizacji skupiającej kilka milionów posiadaczy broni, Andrew Arulanandam.
NRA, argumentując, że prawo do posiadania broni gwarantuje Amerykanom konstytucja, wyklucza jakiekolwiek ograniczenia dostępu do broni, a nawet wprowadzenie obowiązkowych kontroli nabywców, do czego Obama wezwał w połowie stycznia Kongres w ramach przedstawionego pakietu propozycji ws. zapobiegania przemocy z użyciem broni palnej.
Presja opinii publicznej w sprawie zaostrzenia przepisów określających dostęp do broni wzrosła po grudniowej masakrze w szkole w Newtown, gdzie szaleniec zastrzelił 26 osób, w tym 20 uczniów. Jednocześnie w USA wzrosła od tego czasu sprzedaż broni półautomatycznej typu wojskowego - kupujący obawiają się, że wkrótce nie będzie to możliwe.
Skomentuj artykuł