Chorwaci decydują o przynależności do UE
W Chorwacji rozpoczęło się w sobotę głosowanie w referendum unijnym. Sondaże wskazują, że ok. 60 proc. głosujących poprze przystąpienie kraju do UE, ale bez entuzjazmu w obliczu wątpliwości związanych z kryzysem w eurostrefie.
Pytanie, na jakie odpowiedzą, brzmi: "Czy jest Pan/Pani za członkostwem Republiki Chorwacji w Unii Europejskiej?".
Według badań różnych ośrodków socjologicznych za wejściem do UE jest 51-58 proc. Chorwatów. Zdecydowanych na udział w referendum jest 70-82 proc., na "tak" chce głosować ok. 60 proc. z nich, a około jednej trzeciej sprzeciwi się wejściu do UE.
Chorwackie prawo nie wyznacza progu frekwencji koniecznego do uznania referendum za ważne. Aby kraj wszedł do UE, potrzebny jest wynik 50 proc. oddanych głosów plus jeden.
Oficjalną kampanię informacyjną przed referendum nowy rząd rozpoczął 3 stycznia, co dało eurosceptykom powód do krytyki. Wskazują oni, że w tak krótkim czasie nie sposób obszernie poinformować społeczeństwa.
Jednak w drugiej połowie zeszłego roku trwała kampania przed wyborami parlamentarnymi z 4 grudnia, które w atmosferze skandali korupcyjnych odsunęły od władzy konserwatywną Chorwacką Wspólnotę Demokratyczną (HDZ), rządzącą krajem od uzyskania niepodległości w 1992 roku, z przerwą w latach 2000-2003.
Centrolewicowy rząd koalicji Kukuryku (od nazwy restauracji, gdzie się zawiązała), z socjaldemokratą Zoranem Milanoviciem na czele, rozpoczął pracę 23 grudnia. Jego przedstawiciele bronią się przed zarzutami, podkreślając, że kampania unijna trwa już niemal od 10 lat, a same negocjacje akcesyjne ciągnęły się prawie 6 lat, wszyscy więc mieli czas uzyskać informacje.
Chorwacja wystąpiła do UE z wnioskiem o członkostwo w 2003 roku. Negocjacje akcesyjne rozpoczęły się w październiku 2005 roku. Kraje UE podjęły formalną decyzję o ich zakończeniu ostatniego dnia węgierskiej prezydencji, w czerwcu ubiegłego roku, gdy Komisja Europejska zarekomendowała zamknięcie ostatnich czterech rozdziałów negocjacyjnych. Decyzja ta umożliwiła podpisanie traktatu akcesyjnego 9 grudnia 2011 roku, czyli za polskiego przewodnictwa w Radzie UE.
Traktat podpisywała jeszcze premier rządu HDZ Jadranka Kosor. Chorwaci przed referendum nie objawiają entuzjazmu, jaki towarzyszył rozszerzeniu 2004 r. Często mówi się, że dla nich będzie to małżeństwo z rozsądku, a nie z miłości, że są zmęczeni długim procesem negocjacji, na którego początku poparcie dla Unii sięgało 82 proc.
Niektórzy zachodni analitycy, jak np. Jacques Rupnik z CERI-Sciences Po z Paryża, nie wykluczają, że referendum może się nie udać. Wśród chorwackich polityków od blisko 10 lat panuje konsens w sprawie integracji europejskiej. W nowym, 150-osobowym Saborze (parlamencie) jest zaledwie jedna partia częściowo eurosceptyczna, i to reprezentowana przez jedną posłankę.
Za Unią - jak wynika z sondaży - opowiadają się głównie ludzie wykształceni, zarabiający powyżej 500 euro, mieszkający w Zagrzebiu i na Istrii. Przeciwni są zwolennicy małych partii nacjonalistycznej prawicy oraz antykapitalistycznej lewicy.
Analitycy przypominają, że czynnikiem obniżającym poparcie dla UE jest fakt, że zaledwie 10 proc. społeczeństwa chorwackiego ma wyższe wykształcenie, a ok. 40 proc. ukończyło tylko szkołę podstawową.
Przeciwnicy UE podsycają obawy Chorwatów przed utratą suwerenności na rzecz Brukseli. Chorwaci są uprzedzeni do wchodzenia do jakiejkolwiek wspólnoty, które kojarzy im się z dawną Jugosławią. Przypominają też, że Europa nie pomogła im w walce o niepodległość w latach 1991-95, a później nakazała wydać ONZ-owskiemu trybunałowi ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii gen. Ante Gotowinę uważanego za narodowego bohatera.
Chorwaci obawiają się, że wchodzą do Unii w chwili, gdy znalazła się ona na skraju rozpadu i że jako niewielki, 4,5-milionowy kraj niewiele będą mieli do powiedzenia w UE. Boją się też podwyżek kosztów życia i utraty pracy po wejściu na rynek wielkich korporacji. Rząd przekonuje, że odrzucenie członkostwa w UE będzie oznaczało obniżenie ratingu kredytowego Chorwacji z obecnego BBB- (S&P), co odbije się na budżecie, który - jak ostrzegł szef banku narodowego Żeljko Rohatinski - musi być w tym roku obcięty o 8 proc.
Trwająca od 2009 roku recesja w Chorwacji została opanowana w połowie 2011 r. (uzyskano wzrost PKB o 0,5 proc.), ale dług publiczny sięga prawie 60 proc. PKB i utrzymuje się wysokie bezrobocie - 17,9 proc. W 2010 r. liczna emerytów i bezrobotnych sięgnęła łącznie 1,4 mln, przewyższając o 2 proc. liczbę zatrudnionych. PKB na jednego mieszkańca wynosi w Chorwacji 10 396 euro według Banku Światowego, a przeciętna płaca 5 347 kun (729 euro). Dochody z turystyki stanowią 15-20 proc. PKB.
Jeśli Chorwaci zagłosują w niedzielę "tak", a wszystkie kraje UE sprawnie przeprowadzą ratyfikację traktatu akcesyjnego podpisanego za polskiej prezydencji, Chorwacja wejdzie do Unii Europejskiej jako 28. kraj 1 lipca 2013 roku. Będzie drugim, po Słowenii, krajem UE wśród byłych republik wchodzących niegdyś w skład Jugosławii.
Skomentuj artykuł