Dowiedz się, co swojej książce ujawnia Clinton
W swej najnowszej książce, która ma ukazać się we wtorek, była sekretarz stanu USA Hillary Clinton pisze m.in. o różnicy zdań z prezydentem Obamą w sprawie konfliktu w Syrii oraz wysiłkach administracji, by uwolnić ostatniego jeńca wojennego USA w Afganistanie Bowe'a Bergdahla.
Oczekiwana z wielkim zainteresowaniem książka, to wspomnienia Clinton z czasów, gdy była szefową dyplomacji USA podczas pierwszej kadencji prezydenta Baracka Obamy. Książka, zatytułowana "Trudne wybory" (Hard Choices), postrzegana jest przez komentatorów jako swego rodzaju przygotowanie Clinton do rozpoczęcia kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku.
Żona byłego prezydenta Billa Clintona bije na głowę w sondażach innych potencjalnych kandydatów Demokratów. Jak dotąd formalnie nie ogłosiła jednak, że wystartuje w tych wyborach.
Książka trafi do księgarń w najbliższy wtorek, ale już w czwartek jej fragmenty opublikowała telewizja CBC News, należąca do tej samej grupy co wydawca książki oficyna "Simon and Schuster".
Clinton napisała m.in., że między nią a prezydentem Obamą doszło do różnicy zdań na temat tego, jaką strategię USA powinny zająć wobec konfliktu w Syrii. Uważała, że należy zbroić umiarkowanych rebeliantów, ale przegrała w tej sprawie z prezydentem. "Nikt nie lubi przegrywać debaty, także ja. Ale to było stanowisko prezydenta i uszanowałam jego rozumowanie i decyzję. Na początku naszej współpracy obiecał mi, że zawsze mnie uczciwie wysłucha. I tak było zawsze. W tym przypadku moje stanowisko nie zwyciężyło" - napisała.
Najwięcej zainteresowania mediów wzbudzają fragmenty dotyczące sierżanta Bowe'a Bergdahla, który był ostatnim amerykańskim jeńcem wojennym w Afganistanie, przetrzymywanym tam przez talibów od pięciu lat. Jego uwolnienie w ramach wymiany za pięciu talibów więzionych w Guantanamo, nie przestaje wzbudzać ogromnych kontrowersji. Republikanie zarzucili administracji prowadzenie negocjacji z terrorystami i brak konsultacji decyzji o wymianie więźniów z Kongresem.
Clinton ujawnia w książce dyskusje na temat uwolnienia jeńca, jakie toczyły się w gronie doradców ds. polityki zagranicznej Obamy, w tym z jej udziałem, na długo przed ostateczną decyzją. "Uważałam, tak jak wiele razy wcześniej, że otwarcie drzwi do negocjacji z talibami będzie trudne do przełknięcia dla wielu Amerykanów, po tylu latach wojny" - napisała.
Clinton odniosła się też do słynnej operacji, podczas której amerykańscy komandosi zabili ukrywającego się w Pakistanie Osamę bin Ladena. Zapewniła, że poparła tę operację. Jednocześnie ujawniła, że wbrew temu co donosiły media, prezydent Obama i jego zespół, zgromadzeni w pokoju dowodzenia, nie oglądali przebiegu operacji. "Nie mieliśmy możliwości oglądania tego, co działo się w budynku. To co mogliśmy zrobić, to czekać na informacje od ludzi z terenu. Spojrzałam na prezydenta. Był spokojny. Rzadko byłam bardziej dumna niż tego dnia, że służę u jego boku" - wspomina.
O rosyjskim prezydencie Władimirze Putinie Clinton napisała, że jest "przewrażliwiony" i "autokratyczny", a także, że za aneksję Krymu nie należy obwiniać rozszerzenia NATO. W marcu media doniosły, że na zamkniętym dla prasy spotkaniu Clinton porównała zachowanie Putina do zachowania Adolfa Hitlera tuż przed II wojną światową. Poproszony o skomentowanie tych słów, Putin powiedział w środę, że "lepiej nie kłócić się z kobietami".
W swej książce Clinton przyznała też, że głosując za interwencją wojskową USA w Iraku popełniła błąd. "Myślałam, że działam w dobrej wierze i podejmuję najlepszą decyzję w oparciu o informacje, jakimi dysponowałam" - tłumaczyła.
Opisała też swe spotkanie z Obamą w 2008 roku, tuż przed konwencją Demokratów, gdy przegrała z nim prawybory w Partii Demokratycznej w wyścigu do fotela prezydenta USA. "Patrzyliśmy na siebie jak nastolatki na pierwszej randce, popijając kilka łyków Chardonnay... Zarówno Barack jak i ja i nasze ekipy mieliśmy długą listę wzajemnych żali. Przyszedł czas, by oczyścić atmosferę" - napisała.
Skomentuj artykuł