Ewakuowani z Haiti: To było piekło
W letnich ubraniach, w szoku i apatii - w Paryżu wylądował samolot z 54 obywatelami Francji ewakuowanymi po wtorkowym trzęsieniu ziemi na Haiti.
Haitańczycy z francuskim obywatelstwem zaraz po trzęsieniu ziemi zostali ewakuowani wojskowymi samolotami do pobliskiego francuskiego departamentu zamorskiego - Martyniki. Stamtąd trafili w piątek rano do Paryża.
Służby ratunkowe w zimowym Paryżu rozdawały im ciepłe koce.
Uratowani, z których wielu jest jeszcze w szoku, niechętnie rozmawiali z dziennikarzami. Pojedynczy demonstrowali też niezadowolenie z obecności kamer czy samego ministra spraw zagranicznych Francji Bernarda Kouchnera, który ich witał.
Ocaleni przylecieli tak jak zastał ich kataklizm, większość w lekkich ubraniach. W pierwszej grupie przybyłych wyróżniały się rodziny z małymi dziećmi.
Według mediów, przed wtorkowym trzęsieniem ziemi na Haiti mieszkało około 1400 osób z francuskim obywatelstwem. Nie ma wciąż wieści o kilkudziesięciu z nich, przypuszczalnie zasypanych gruzami.
Francuskie MSZ uruchomiło dwie specjalne infolinie dla francuskich rodzin, które miały swoich bliskich na Haiti. W podparyskim Saint-Denis działa od czwartku specjalna komórka psychologiczna dla haitańskich rodzin ofiar tragedii. Według danych, tylko w regionie paryskim mieszka co najmniej 12 tysięcy Haitańczyków.
"Pierwsze szacunki wskazują, że 10 proc. domów w Port-au-Prince zostało zniszczonych, co oznacza, że bez dachu nad głową jest 300 tys. osób" - napisało Biuro ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej.
Skomentuj artykuł