Służby użyły gazu łzawiącego w czasie protestów w okolicach Bastylii i na dworcu Gare de l'Est po tym, gdy demonstranci, do których dołączyły "żółte kamizelki", próbowali wejść na teren stacji.
Protesty we Francji przeciwko rządowym planom ujednolicenia i uproszczenia systemów emerytalnych trwają od 31 dni. Jest to najdłuższy strajk w tym kraju od 1968 roku.
Reforma, którą przygotowuje rząd prezydenta Emmanuela Macrona, ma zlikwidować wszelkie specjalne systemy, pozwalające na wcześniejsze odejście na emeryturę. Ogólnokrajowa akcja strajkowa przeciw tym planom sparaliżowała transport, doprowadziła do zamknięcia szkół i wyprowadziła na ulice ponad pół miliona ludzi.
Macron chce podnieść wiek emerytalny z 62 do 64 lat, gdyż uważa, że obecny system jest zbyt kosztowny. Obecnie rząd pozostawił jednak niezmieniony minimalny wiek przejścia na emeryturę na poziomie 62 lat, ale chcąc zachęcić Francuzów do dłuższej pracy, ustalił tzw. preferowany wiek przejścia na emeryturę na 64 lata.
Związki zawodowe twierdzą, że reforma emerytalna jest częścią prezydenckich planów, polegających na zniesieniu ciężko wywalczonych praw pracowniczych i chcą zachować system, który pozwala niektórym pracownikom przejść na emeryturę już w wieku 50 lat.
Oddolny ruch "żółtych kamizelek" rozpoczął w listopadzie 2018 roku protesty najpierw przeciwko podatkowi paliwowemu, a później przeciwko reformom społecznym i gospodarczym rządu prezydenta Macrona.
Kolejna duża demonstracja pracowników francuskiego transportu jest planowana na 9 stycznia.
Skomentuj artykuł