Gruzja: premier o wyborach prezydenta: przed nami kolejny egzamin z demokracji
Premier Gruzji Mamuka Bachtadze wezwał obywateli do udziału w niedzielnych wyborach prezydenckich i ocenił, że kraj stoi przed kolejnym "ważnym egzaminem z demokracji" - podaje w piątek agencja Saqinform. Będą to ostatnie bezpośrednie wybory prezydenta Gruzji.
Jak dodał Bachtadze, gruziński rząd "zrobił wszystko, by wybory odbyły się w wolnych, przejrzystych i demokratycznych warunkach".
W niedzielnych wyborach o fotel prezydenta zawalczy 25 kandydatów. Według gruzińskich mediów i obserwatorów realne szanse na wygraną mają: kandydatka niezależna - była francuska ambasador Salome Zurabiszwili, wspierana przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie, były szef MSZ Grigol Waszadze, startujący z ramienia Zjednoczonego Ruchu Narodowego (ZRN) byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego, oraz Dawit Bakradze z Europejskiej Gruzji, która w ubiegłym roku wyodrębniła się z ZRN. Wśród faworytów niektóre sondaże wskazują też Dawida Usupaszwilego, byłego przewodniczącego parlamentu, wspieranego przez partię Wolni Demokraci.
Wyniki przedwyborczych sondaży cytowanych przez media różnią się nawet o kilkadziesiąt punktów procentowych. Według badania przeprowadzonego dla kilku gruzińskich portali na Zurabiszwili zagłosowałoby 31 proc. respondentów, 27 proc. poparłoby Waszadzego, a 11 proc. oddałoby głos na Usupaszwilego.
Gruzińskie Marzenie poinformowało w piątek, że zgodnie z jego badaniami Zurabiszwili planuje poprzeć ok. 54 proc. głosujących, Waszadzego - 18 proc., a Bakradzego - 16 proc.
Z kolei z sondażu przeprowadzonego przez firmę Edison Research na zlecenie opozycyjnej telewizji Rustavi 2 wynika, że na Waszadzego zagłosowałoby 22 proc. respondentów, 18 proc. wybrałoby Bakradzego, a na Zurabiszwili głos oddałoby 15 proc. pytanych.
"Jestem Europejką i startuję po to, by była nowa i spokojna Gruzja" - z takim przesłaniem wystąpiła Zurabiszwili podczas przedwyborczej debaty telewizyjnej. Kandydatka zapowiedziała, że jako prezydent szczególną uwagę poświęci kwestiom socjalnym. Obiecała też działania na rzecz demokracji, praw człowieka i społeczeństwa obywatelskiego, "by położyć kres sowieckiej spuściźnie".
Podczas półtoragodzinnej debaty trojga głównych kandydatów Waszadze powiedział, że jego głównym celem będzie niedopuszczenie w kraju do oligarchicznych rządów. Jak wskazał, władza powinna być w rękach "prozachodnich profesjonalistów". Dodał, że żyjący poza granicami Gruzji Saakaszwili, na którym w kraju ciążą zarzuty, "zdecydowanie" powróci do Gruzji. "Jeżeli organy ścigania albo sąd mają do niego jakieś pytania, powinien na nie odpowiedzieć. A decyzja w sprawie jego przyszłości politycznej nie leży w gestii Gruzińskiego Marzenia. To decyzja gruzińskiego społeczeństwa" - oświadczył kandydat.
"Tylko jeśli rządzące Gruzińskie Marzenie poniesie klęskę, Gruzja będzie mogła się rozwijać" - podkreślił z kolei Bakradze. Obiecał, że jego wygrana "położyłaby kres prześladowaniom politycznym". Ocenił, że przyszłość Gruzji jest "niezaprzeczalnie" związana z Unią Europejską i NATO, oraz obiecał przyspieszenie działań na rzecz integracji z Unią i Sojuszem Północnoatlantyckim.
Przedwyborcze emocje obecne są też w mediach społecznościowych. Przeciwnicy Zurabiszwili zorganizowali akcję jedzenia papryczek chili na znak protestu wobec jej kandydatury. Nika Gwarmia, szef bliskiej ZRN telewizji Rustavi 2 powiedział, inaugurując akcję: "W tej chwili w moich ustach panuje katastrofa. Jeżeli ta zdrajczyni zostanie prezydentem, taka sama katastrofa czeka nasz kraj".
Zgodnie z przyjętą w marcu nowelizacją konstytucji będą to ostatnie bezpośrednie wybory prezydenckie w Gruzji. Od 2024 roku szefa państwa będzie wybierać kolegium złożone z 300 delegatów - 150 parlamentarzystów i 150 przedstawicieli miejscowych władz.
Skomentuj artykuł