Hiszpania: 450 tys. Katalończyków manifestowało w Barcelonie
Około 450 tys. Katalończyków (według policji municypalnej ) manifestowało w sobotę w Barcelonie poparcie dla niepodległości swego regionu. Wcześniej rząd centralny w Madrycie zażądał od Senatu złożenia z urzędu członków regionalnych władz Katalonii.
Tłum na ulicach był dwukrotnie większy niż we wtorek, kiedy 200 tys. ludzi protestowało przeciwko uwięzieniu dwóch katalońskich przywódców oskarżonych o bunt.
Szef rządu krajowego Mariano Rajoy zażądał w sobotę, po długim posiedzeniu nadzwyczajnym gabinetu, oddania władzy przez rząd regionalny Carlesa Puigdemonta, aby w ciągu pół roku przeprowadzić w Katalonii przedterminowe wybory. Rząd Hiszpanii zaaprobował dekret odbierający rządowi Katalonii jego kompetencje i przekazujący kontrolę nad regionem władzom w Madrycie na mocy art. 155 konstytucji.
Głosowanie w sprawie środków zaproponowanych przez rząd w sprawie Katalonii odbędzie się w wyższej izbie Kortezów w piątek.
Wyznaczona specjalna komisja 27 senatorów we wtorek dokona wstępnej oceny środków w sprawie przejęcia kontroli nad regionem, w którym przeprowadzone 1 października referendum niepodległościowe hiszpański Trybunał Konstytucyjny uznał za nielegalne.
Puigdemont może odwołać się od tych środków, stawiając się do południa w czwartek przed komisją senatorów albo delegując swego wysłannika.
Oczekuje się, że komisja następnie przedstawi ostateczną propozycję, która zostanie poddana pod głosowanie na plenarnym posiedzeniu w piątek. Partia Ludowa (PP) Rajoya ma w senacie poparcie opozycyjnych socjalistów (PSOE) i partii Ciudadanos (Obywatele) i tym samym dysponuje bezwzględną większością.
Według propozycji rządu centralnego kataloński parlament zachowa rolę reprezentacji obywatelskiej, ale rząd regionu będzie działać pod kuratelą wybranych lub specjalnie utworzonych do tego celu przez Madryt instytucji.
Nowi administratorzy regionu przejmą kontrolę nad regionalną policją (Mossos d'Esquadra), która włączyła się 1 października w działania na rzecz referendum.
Akcje w Katalonii przeciwko referendum prowadziła ogólnokrajowa formacja paramilitarna Gwardia Cywilna (Guardia Civil), stanowiąca część Sił i Korpusów Bezpieczeństwa Państwowego Królestwa Hiszpanii. Przeciwko szefowi Mossos d'Esquadra toczy się dochodzenie z oskarżenia o bunt. Po zmianach funkcjonariuszy policję regionalną będzie mogła zastępować policja krajowa.
Hiszpańskie ministerstwo gospodarki już zacieśniło kontrolę nad finansami regionu, żeby zablokować finansowanie działań secesjonistycznych. Nowe propozycje Madrytu zachowują taką finansową kontrolę.
Powszechnie oglądana w regionie telewizja katalońska TV3 ma znaleźć się pod kontrolą państwa, by zapewnić jej "prawdziwe, obiektywne, wyważone, zgodne z politycznym, społecznym i kulturowym pluralizmem" informacje i ich "terytorialną równowagę".
Tlący się od dawna kryzys konstytucyjny wybuchł wraz z przeprowadzeniem uznanego za nielegalne przez rząd w Madrycie referendum, w którym 90 proc. głosujących w Katalonii opowiedziało się za niepodległością regionu. Trybunał Konstytucyjny uznał referendum za nielegalne, w Katalonii interwencje policji hiszpańskiej, aby udaremnić głosowanie, doprowadziły do chaosu i frekwencja wyniosła mniej niż połowę elektoratu.
Katalońskie organizacje proniepodległościowe nazwały środki podjęte przez rząd centralny "autorytarnymi" i wezwały do natychmiastowego ogłoszenia nowej republiki Katalonii.
Skomentuj artykuł