Jaceniuk: rosyjski konwój to prowokacja
Rosyjski konwój humanitarny, który wtargnął w piątek na Ukrainę, jest prowokacją; Moskwa chce, by konwój został zaatakowany, by zrzucić winę na władze w Kijowie - oświadczył premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk.
"Rosjanie oczekują, że kilka samochodów z tego tak zwanego konwoju humanitarnego zostanie zbombardowanych, przy czym przez samych Rosjan, by znów mogli ogłosić światu, że jesteśmy juntą, która zabija własnych ludzi, ale my na to nie pozwolimy" - zapewnił w wywiadzie udzielonym kilku ukraińskim stacjom telewizyjnym.
Szef rządu podkreślił, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo konwoju ponosi dziś tylko i wyłącznie Rosja, która nie zezwoliła Ukrainie na kontrolę większości znajdujących się w nim pojazdów i odmówiła współpracy z Międzynarodowym Komitetem Czerwonego Krzyża (MKCK).
Jaceniuk relacjonował, że większość z 34 samochodów, które odprawili ukraińscy celnicy i Straż Graniczna, była praktycznie pusta. "W jednym z samochodów, który może przewieźć 25 ton ładunku, znajdowało się 800 kilogramów herbaty. Pozostałe 33 przewoziły ładunek o wadze ośmiu ton" - powiedział.
Premier nie wykluczył też, że Rosja urządziła akcję z konwojem humanitarnym, by odciągnąć uwagę od śledztwa w sprawie lipcowej katastrofy zestrzelonego przez separatystów na wschodzie Ukrainy malezyjskiego boeinga, w której zginęło prawie 300 osób.
Jaceniuk jest przekonany, że Ukraina powinna kontynuować wszelkie możliwe starania, by doprowadzić do zakończenia walk w swych wschodnich regionach. Opowiedział się za powrotem do rozmów pokojowych zapoczątkowanych w kwietniu w Genewie, w których oprócz Ukrainy i Rosji uczestniczyli przedstawiciele USA i UE.
"By powrócić do takiego formatu i znaleźć wyjście z sytuacji, musimy prowadzić negocjacje ze wszystkimi i wykorzystać wszystkie szanse uregulowania konfliktu. Musimy powstrzymać wojnę i zatrzymać Rosję" - oświadczył premier Jaceniuk.
Skomentuj artykuł