"Duma Katalonii" ma pewne wicemistrzostwo kraju. Mimo czwartkowej przegranej u siebie z Osasuną (1:2) ma 10 punktów przewagi nad Atletico Madryt.
"Królewscy" wygrali wszystkie dziesięć meczów po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa, tracąc w nich zaledwie cztery bramki. W całym dotychczasowym sezonie podopieczni Zinedine Zidane'a ponieśli zaledwie trzy porażki. Mają jednak na koncie też sporo, bo aż osiem, remisów.
W czwartek Real podszedł do spotkania z bardzo dobrze dysponowanym w ostatnim czasie Villarrealem w pełni skoncentrowany. Piłkarze chcieli przypieczętować sukces u siebie, mimo że na trybunach nie mógł zasiąść żaden kibic.
Już w pierwszej połowie - w 29. minucie - udało się "Królewskim" wyjść na prowadzenie. Bramkę wypracował niezawodny w ostatnim czasie francusko-chorwacki duet Luka Modric i Karim Benzema. Ten drugi wykorzystał też jeszcze w 77. minucie rzut karny. W ten sposób Francuz powiększył swój dorobek w tym sezonie do 21 goli i ustępuje jedynie Argentyńczykowi Lionelowi Messiemu, który w barwach Barcelony strzelił dwie bramki więcej.
To pierwszy tytuł Realu po odejściu z klubu jednej z największych gwiazd futbolu ostatnich lat Portugalczyka Cristiano Ronaldo.
"Wywalczyliśmy to dla was, kibiców" - powiedział francuski szkoleniowiec. To drugi tytuł wywalczony przez Zidane'a jako trenera Realu. Poprowadził do niego drużynę także w 2017 roku.
Po spotkaniu kapitan zespołu Ramos wzniósł do góry puchar za mistrzostwo. Na trybunach stadionu Alfedro di Stefano, gdzie piłkarze rozgrywają teraz mecze ze względu na renowację Santiago Bernabeu nie było nikogo.
"Wrócić w takim stylu po trzech miesiącach przerwy jest czymś niesamowitym. Zawsze jednak wierzyłem w tę drużynę i wiedziałem, że możemy zrobić coś wielkiego" - ocenił belgijski bramkarz Thibaut Courtois.
Do zakończenia rozgrywek pozostała jedna kolejka, zaplanowana na 19 lipca. Real na wyjeździe zagra z Leganes.
Skomentuj artykuł