Mieszkańcy Hongkongu uczcili pamięć noblisty Liu Xiaobo
Około 2000 osób wyszło w sobotę na ulice Hongkongu, by złożyć hołd zmarłemu w ostatnich dniach laureatowi Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo. Uczestnicy marszu pamięci krytykowali chińskie władze za nieludzkie traktowanie Liu.
Po trwającym ponad godzinę marszu jego uczestnicy złożyli kwiaty przy wzniesionym tymczasowo w Hongkongu miejscu pamięci Liu i wpisali się do wystawionej tam przez organizatorów marszu księgi kondolencyjnej.
Jeden z uczestników, 61-letni Stan Ching, cytowany przez agencję Kyodo, wyraził przekonanie, że Liu Xiaobo "bezinteresownie działał na rzecz demokracji w Chinach". Dzięki jego działalności, jak dodał Stan, wiele osób "zyskało świadomość ich podstawowych praw i wolności".
Inni, oprócz słów uznania dla dokonań noblisty, krytykowali władze chińskie za nieludzkie traktowanie Liu, utrudnianie mu dostępu do opieki medycznej i pozbawienie go możliwości leczenia za granicą.
Liu Xiaobo zmarł na skutek zaawansowanego raka wątroby podczas odbywania kary 11 lat więzienia za działalność opozycyjną. O uwolnienie dysydenta i zezwolenie na jego wyjazd za granicę na leczenie apelowało do Pekinu wiele zachodnich państw i organizacji praw człowieka, jednak władze Chin nie wydały na to zgody.
O śmierci Liu poinformowano w czwartek. Jako bezpośrednią przyczynę zgonu wskazano niewydolność wielonarządową wywołaną chorobą nowotworową w zaawansowanym stadium.
61-letni Liu był wielokrotnie zatrzymywany i więziony za działania na rzecz praw człowieka i demokracji w swym kraju, był też jednym z przywódców prodemokratycznych protestów na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 roku oraz głośnym krytykiem Komunistycznej Partii Chin.
W 2009 roku został skazany na 11 lat więzienia za "działalnością wywrotową" w związku z przygotowaną przez niego petycją "Karta 08", wzywającą do zniesienia w Chinach jednopartyjnego systemu politycznego. Rok później otrzymał pokojowego Nobla "za długą walkę bez przemocy na rzecz podstawowych praw w Chinach".
Chiński rząd nazywa Liu "przestępcą", a wyróżnienie go Nagrodą Nobla uznał za ingerencję w sprawy wewnętrzne Chin.
Skomentuj artykuł