"Moja historia pokazuje, co się dzieje w Rosji"
Uwięziony były szef koncernu Jukos Michaił Chodorkowski powiedział w wywiadzie dla piątkowego wydania dziennika "La Repubblica", że jego historia pokazuje, jak w Rosji bez prawdziwej opozycji "prosperuje populizm i korupcja". Swe procesy nazwał "farsą".
W pisemnych odpowiedziach na pytania włoskiej gazety Chodorkowski podkreślił, że niezależna opozycja - będąc jednym z kluczowych elementów państwa demokratycznego - musi być zaangażowana w "mechanizmy legislacyjne i kontrolne".
- Przy braku takiej opozycji mechanizmy te stają się a priori nieskuteczne, a to dokładnie pokazuje, co się dzieje w naszym kraju, gdzie biurokracja miesza się do systemu. Z jednej strony uniemożliwia się umocnienie nowoczesnej administracji publicznej, z drugiej - promuje się radykalizm, populizm i korupcję - oświadczył Chodorkowski. "Nie widzę miejsca dla siebie w tym systemie - dodał.
Wyraził przekonanie, że za prezydentury Dmitrija Miedwiediewa widać pewne oznaki zmian.
- Społeczeństwo powoli zaczyna rozkwitać na nowo. Biurokracja, od dawna wszechwładna z powodu całkowitego braku kontroli, zaczyna odczuwać pewne restrykcje. Żyjemy w bardzo trudnym momencie: społeczeństwo jest wciąż bardzo słabe, a establishment odczuwa ograniczenia swej wszechwładz - ocenił.
Były najbogatszy człowiek w Rosji - aresztowany w 2003 roku, odbywający karę więzienia i sądzony w kolejnym procesie za przestępstwa gospodarcze - wyraził wdzięczność opinii publicznej na świecie za uwagę i wsparcie.
Zapytany o to, czy nie obawia się, że zainteresowanie jego losem - jeśli miałby pozostać w więzieniu jeszcze wiele lat - zaniknie, Chodorkowski odparł: "Mój przypadek nie jest ważny sam w sobie, ale jest symbolem tego, co dzieje się w Rosji. Póki pozostaje nadzieja na zmianę, uwaga będzie zagwarantowana".
Na pytanie o to, czy się nie boi, że zapomniał o nim prezydent USA Barack Obama, który zaangażował się w zbliżenie z Rosją, Chodorkowski zapewnił: "Nie mam manii wielkości, ani nie chciałbym stać się newralgicznym punktem międzynarodowych stosunków Rosji".
- Wielu rosyjskich urzędników jest naprawdę przekonanych, że międzynarodowa wspólnota, media, obrońcy praw człowieka zostali kupieni przeze mnie i ich własne rządy, by zwalczać Rosję - zauważył były właściciel Jukosu.
Wyznał, że jego optymizm i zaufanie to rezultat wsparcia, jakie otrzymuje od rodziny, od "najbardziej wykształconej i najlepiej poinformowanej części rosyjskiego społeczeństwa i od wielu osób dobrej woli za granicą". - Nie mogę i nie chcę ich zawieść - oświadczył Chodorkowski na łamach dziennika "La Repubblica".
Skomentuj artykuł