Niemiecka prasa o zabójstwie ks. Popiełuszki

PAP / wab

Polska ma męczennika - pisał 31 listopada 1984 r. niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" w komentarzu na temat zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki. Prasa w RFN obszernie informowała wówczas o wydarzeniach w Polsce po śmierci duchownego, oceniając nawet, że podcięte zostały korzenie całego systemu.

Gazety wiele miejsca poświęcały analizie sytuacji wewnątrzpolitycznej w PRL i możliwych konsekwencji zabójstwa księdza.

DEON.PL POLECA

"Popiełuszko spełnia wszystkie przesłanki, by być postacią, z którą wielu będzie się utożsamiać i która ma ogromną symboliczną siłę. Może ona dać nowy impuls woli oporu, przygniecionej nastrojami rezygnacji. Jego grób może stać się celem pielgrzymek w kraju, w którym jak nigdzie indziej religia, patriotyzm i świadomość historyczna mocno splatają się ze sobą" - pisał "FAZ".

31 października 1984 r. gazeta oceniała też, że ówczesny przywódca partii komunistycznej Wojciech Jaruzelski miał szansę, by bardziej uwiarygodnić swoje reformatorskie i patriotyczne zamiary. "Ta szansa będzie jednak realna tylko wtedy, gdy ściganie konkretnych osób, stojących za zabójstwem ks. Popiełuszki "rozszerzy się na usunięcie struktur, które to umożliwiły". "To oznaczałoby otwarte wystąpienie przeciwko konserwatywnemu skrzydłu kierownictwa partii i aparatowi bezpieczeństwa, który stał się państwem w państwie. Wówczas nie byłoby to już wewnątrzpolityczną sprawą" - analizował "FAZ" na pierwszej stronie.

Dzień później, 1 XI, także na jedynce gazeta postawiła pytanie o dalszy rozwój sytuacji w Polsce, m.in. czy ten okropny czyn może paradoksalnie przyczynić się do pokoju społecznego?

"Znów ważą się losy Polski. W którym kierunku sytuacja się rozwinie, zależy w dużej mierze od tego, jak wiarygodne będzie postępowanie karne przeciwko mordercom Popiełuszki" - pisał "FAZ". Komentator gazety wyraził wątpliwość, że skazane zostaną wysoko postawione osoby, które kryją się za morderstwem. "Ale jeśli to się nie stanie, odium czynu obejmie cały reżim" - oceniał dziennik.

Dziennik "Die Welt" pisał z kolei pod koniec października 1984 r., że po uprowadzeniu i prawdopodobnym zamordowaniu księdza Popiełuszki "Polska stanęła w obliczu nowego kryzysu". Gazeta prezentowała pogląd, iż zabójstwo księdza było próbą sił w wewnętrznej walce o władzę w PZPR oraz aparacie bezpieczeństwa. "Dalekosiężnym celem tej akcji mogło być pozbycie się Jaruzelskiego i jego reżimu" - pisał "Welt" 27 X 1984 r.

Korespondent gazety Carl Gustaf Stroehem oceniał, że można zakładać, iż uprowadzenie księdza miało skompromitować polski reżim na Zachodzie oraz powstrzymać "falę wizyt zachodnich polityków od Papandreu po Genschera". "W tym sensie Jaruzelski jest +niewinny+ i przynajmniej pośrednio jest ofiarą wydarzeń tak jak porwany ksiądz" - pisał "Welt".

Zastrzegał jednak, że "tuby Jaruzelskiego" prowadziły kampanię nienawiści i gróźb przeciwko kapłanowi Solidarności. "Welt" uznawał morderstwo ks. Popiełuszki za "poważny cios dla reputacji reżimu Jaruzelskiego, którego rząd wciąż jest na drodze do pewnej stabilizacji.

W komentarzu 1 XI 1984 r., już po potwierdzeniu śmierci księdza "Welt" pisał, że "zamordowany duchowny przysporzy reżimowi w Polsce o wiele większych trudności niż mógłby tego dokonać żywy duchowny". Oceniał, że próby Jaruzelskiego, który chciał wejść w rolę "polskiego Kadara" i stworzyć minimum zaufania między władzą a ludnością, zostały zniweczone na dający się przewidzieć czas.

"W interwałach polskiego dramatu, który rozgrywa się od końca II wojny światowej po burzach następowały czasy pozornego spokoju. Niedoinformowani obserwatorzy z Zachodu przyjmowali wówczas, że wreszcie wszystko minęło, a Polacy wreszcie stali się +rozsądni+. Potem przychodziła następna eksplozja. Wszyscy polscy szefowie partii komunistycznej od przejęcia władzy w 1944 r. ustępowali ze sceny w niesławie - stalinista Bierut, tak jak narodowy komunista Gomułka, bankrut Gierek, tak jak na wpół liberał Kania. Problemem nie były ich zamiary i zdolności, lecz fundamentalny fakt, że duża większość Polaków odrzuca komunistyczny reżim jako obce panowanie" - pisał korespondent "Welta" na Europę Wschodnią Carl Gustaf Stroehm.

Kontekst zabójstwa ks. Popiełuszki pojawił się również w informacjach o planowanej na 21 XI 1984 r. wizycie ówczesnego szefa dyplomacji RFN Hansa-Dietricha Genschera w Warszawie. "Welt" przestrzegał, że z wizytą wiąże się "spore ryzyko". "Czy z polskim reżimem można akurat w tym czasie rozmawiać, tak jakby wszystko było w porządku?" - pytał dziennik.

"Der Spiegel" (46/1984) informował, że Genscher oraz ówczesny szef frakcji SPD Hans-Jochen Vogel, który odwiedził Polskę na początku listopada, uzgodnili, że należy zachować ostrożność i unikać wszelkich gestów, mogących jeszcze bardziej utrudnić sytuacją Jaruzelskiego i wzmocnić twardogłowych w kierownictwie partii komunistycznej. "Genscher i Vogel uważają, że dla Jaruzelskiego nie ma w Polsce alternatywy" - pisał tygodnik. Genscherowi odradzano też wizytę na grobie Popiełuszki.

Ostatecznie Genscher w ostatniej chwili odwołał podróż do Polski, ponieważ władze PRL nie wydały wizy korespondentowi "Welta", który miał obsługiwać wizytę zachodnioniemieckiego polityka oraz nie wyrażały zgody na złożenie przez Genschera wieńców na grobach niemieckich żołnierzy na Cmentarzu Północnym w Warszawie oraz odwiedzenie grobu ks. Popiełuszki.

"Der Spiegel" (50/1984) w obszernej relacji z Warszawy oraz analizie sytuacji politycznej w Polsce wskazał nawet na pośredni związek wydarzeń po zamordowaniu księdza Popiełuszki z zabójstwem premier Indii Indiry Gandhi 31 października 1984 r. "Gdy w Delhi zapłonęły stosy, 3 października 250 tysięcy Polaków odprowadziło do grobu ulubieńca narodu Popiełuszkę. Niemal z przymusu włodarze w Warszawie pokazali poddanym za pośrednictwem telewizji, jak łatwo w Polsce może dojść do wydarzeń, jakie miały miejsce w Indiach. I Polacy najwyraźniej pojęli lekcję" - pisał "Spiegel".

"Bez okropnych obrazów z Indii (naturalnie także bez napominania ze strony prymasa Glempa oraz związkowca Wałęsy) polski temperament trudno byłoby uspokoić, gdy wyszło na jaw, że to trzej oficerowie służby bezpieczeństwa okrutnie zakordowali Popiełuszkę" - oceniał tygodnik, pisząc o przysłudze Indiry Gandhi dla Polaków.

"Spiegel" opublikował też w listopadzie 1984 r. m.in. wywiad z ówczesnym wicepremierem PRL Mieczysławem Rakowskim, zaś w jednym z lutowych numerów w 1985 r. (5/1985) tygodnik poświęcił tytułowy materiał rozpoczynającemu się wówczas w Toruniu procesowi zabójców księdza. Na okładce widniał portret ks. Jerzego Popiełuszki, a format tytułu: "Proces w Polsce" przypominał logo "Solidarności". "Sąd w Toruniu jest wypisanym wielkimi literami ostrzeżeniem dla kierowników tajnych służb w bloku wschodnim: Nie mogą już beztrosko torturować. Polacy zaś czczą swego męczennika Popiełuszkę" - pisał "Spiegel". Oceniał, że beatyfikacja i kanonizacja księdza przez Watykan nie wydają się sprawą odległą.

Tygodnik obszernie relacjonował proces zabójców duchownego. Niemiecka prasa uznała wyrok za oportunistyczny. "Wszechwładny aparat bezpieczeństwa zostanie wystarczająco przestraszony, ale też nie za bardzo znieważony" - pisał "FAZ".

"Spiegel" oceniał, że zapadły takie wyroki, "by reżim i aparat bezpieczeństwa, poważnie naruszony poprzez sensacyjny proces aparat, mogły z nimi żyć - choć wcale im tego nie ułatwiono".

"Jedynym prawdziwym przegranym jest generał Jaruzelski. Udało mu się popaść w konflikt ze wszystkimi stronami. Poróżnił się z hierarchią kościelną, (...) oprócz tego odebrał swojej politycznej policji poczucie bezkarności w jej sprzecznych z ustawami działaniach. Nie można już polegać na zabijakach, którzy o trzeciej nad ranem pukają do opozycjonistów. Sługusi są obrażeni" - pisał "Spiegel" w relacji z końca procesu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niemiecka prasa o zabójstwie ks. Popiełuszki
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.