Obama o milczeniu ws. ataku chemicznego

Reuters, AP / PAP / slo

Społeczność międzynarodowa nie może milczeć w obliczu barbarzyńskiego ataku chemicznego, którego dokonał reżim syryjski, i musi udzielić skutecznej odpowiedzi - powiedział prezydent USA Barack Obama w środę w Sztokholmie.

Amerykański przywódca, przebywający obecnie z dwudniową wizytą w Szwecji, podkreślił, że od decyzji w sprawie ewentualnej interwencji zbrojnej w Syrii oraz podtrzymania zakazu broni chemicznej zależy wiarygodność USA, Kongresu i społeczności międzynarodowej, a nie jego samego.

Zaznaczył, że amerykański wywiad nie powtórzy błędu, jaki popełnił w przypadku wojny w Iraku, oraz że dowody na użycie broni chemicznej przez reżim w Syrii są jednoznaczne.

W 2003 roku USA dokonały inwazji na Irak, uzasadniając ją posiadaniem broni masowego rażenia przez ten kraj. Później okazało się, że dane wywiadowcze, na których opierali się interwenci, były błędne.

Obama powiedział, że mimo jego bezpośrednich apeli rosyjski przywódca nie zgadza się na podjęcie działania przez Radę Bezpieczeństwa ONZ ws. Syrii. Mimo to wyraził nadzieję, że prezydent Rosji Władimir Putin przestanie wspierać syryjski reżim. Dodał, że USA nie przestaną szukać porozumienia z Rosją w tej kwestii.

Jego zdaniem konieczny jest "rzeczywisty, mocny sygnał" w postaci interwencji o ograniczonym zakresie i czasie trwania, która zmniejszyłaby zdolność reżimu prezydenta Syrii Baszara el-Asada do ponownego zastosowania broni chemicznej.

Obama zaznaczył, że nie miał obowiązku prosić Kongresu o zgodę na taką interwencję, ale nie był to pusty gest. Wyraził przekonanie, że Kongres zatwierdzi akcję wojskową w Syrii, ale dodał, że jako naczelny dowódca sił zbrojnych rezerwuje sobie prawo do działania w interesie bezpieczeństwa narodu.

Wobec braku mandatu dla operacji w Syrii w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, gdzie działania wobec syryjskiego reżimu blokują jego sojusznicy, Rosja i Chiny, Obama zdecydował się na taką interwencję i zwrócił się do Kongresu o wydanie na nią zgody. Obie izby Kongresu mają głosować w tej sprawie w tygodniu po wakacyjnej przerwie kończącej się 9 września, ale nieznana jest jeszcze konkretna data.

W środowym wystąpieniu prezydent USA poruszył również kwestię inwigilacji prowadzonej przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) m.in. w Europie. Informatyk Edward Snowden ujawnił po ucieczce z USA w czerwcu, że NSA prowadzi inwigilację elektroniczną na wielką skalę, obejmującą także sojuszników USA oraz instytucje unijne. Ponadto NSA i FBI miały dysponować dostępem do danych gromadzonych na serwerach czołowych firm internetowych, jak Facebook, Google, Skype.

"Mogę zapewnić opinię publiczną w Europie i na całym świecie, że nie przechwytujemy e-maili ani nie podsłuchujemy rozmów zwykłych ludzi. Staramy się koncentrować bardzo ściśle na konkretnych zagrożeniach", takich jak terroryzm, cyberprzestępczość czy broń masowego rażenia - powiedział Obama.

Programy szpiegowskie NSA mają na celu pomóc władzom USA w zrozumieniu wydarzeń na świecie, jednak nie zawsze funkcjonowały bez zarzutu - przyznał prezydent, dodając, że powzięto już kroki w celu ich "uszczelnienia". Nie wykluczył, że potrzebne będą dodatkowe zmiany. Prezydenccy doradcy ds. bezpieczeństwa i grupa niezależnych ekspertów obecnie dokonują przeglądu tych programów - poinformował.

"Może dochodzić do sytuacji, gdy zbieramy informacje (...) które nie mają związku z bezpieczeństwem narodowym, za to wywołują pytania, czy nie wtrącamy się w ten sposób w działania rządów innych państw", ale w tej sprawie USA konsultują się z UE i innymi państwami - powiedział Obama.

Po jednodniowej wizycie w Szwecji Obama uda się na szczyt gospodarczy G20 w Petersburgu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Obama o milczeniu ws. ataku chemicznego
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.