Putin: użycie siły w Syrii tylko za zgodą RB ONZ
(fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV / POOL)
PAP / mh
Prezydent Rosji Władimir Putin nie wykluczył, iż Moskwa poprze operację wojskową w Syrii, jeśli będą niezbite dowody, że władze tego kraju użyły broni chemicznej. Zaznaczył jednak, że zgodę na użycie siły przeciwko Syrii może dać tylko Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Przywódca Federacji Rosyjskiej mówił o tym w środę w wywiadzie dla rosyjskich i amerykańskich mediów, poprzedzającym rozpoczynający się w czwartek dwudniowych szczyt G20 w Petersburgu.
Zapytany, czy Moskwa może zgodzić się na operację militarną w Syrii, Putin odpowiedział, że nie wyklucza tego. Przypomniał zarazem, że "zgodnie z prawem międzynarodowym zgodę na użycie broni przeciwko suwerennemu państwu może dać tylko Rada Bezpieczeństwa ONZ". Gospodarz Kremla podkreślił, że bez takiej zgody byłaby to agresja.
Putin oświadczył, że Rosja "stoi na pryncypialnym stanowisku, iż użycie broni masowego rażenia jest zbrodnią". "Jeśli będziemy mieli precyzyjne dane mówiące o tym, kto dopuścił się tej zbrodni, to wówczas będzie reakcja" - zapowiedział.
"A co będzie, jeśli okaże się, że to bojownicy użyli środków masowego rażenia? Co USA z nimi zrobią? Co sponsorzy zrobią z bojownikami? Wstrzymają dostawy broni? Zaczną przeciwko nim działania bojowe?" - zapytał rosyjski prezydent, dodając, że "Rosję w kwestii użycia broni chemicznej mogą przekonać tylko twarde dowody".
Putin oznajmił, że kadry z zabitymi dziećmi są przerażające, jednak "nie dają odpowiedzi na pytania o to kto i co zrobił, a także kto ponosi za to odpowiedzialność". "Istnieje wersja, że jest to kompilacja autorstwa bojowników, którzy - jak przyznaje administracja USA - są powiązani z Al-Kaidą i którzy zawsze wyróżniali się szczególnym okrucieństwem" - wskazał.
Prezydent FR zaznaczył, że dowody na użycie broni chemicznej w Syrii powinny zostać przedstawione Radzie Bezpieczeństwa ONZ i muszą być przekonywujące. "Przekona nas głębokie zbadanie sprawy i istnienie dowodów, które będą ewidentne; które jednoznacznie pokażą, kto użył i jakie środki zostały zastosowane" - oświadczył i dodał, że tylko po tym Rosja "będzie gotowa działać w sposób jak najbardziej zdecydowany i poważny".
Putin zauważył w tym kontekście, że wszyscy pamiętają błędne argumenty USA dotyczące broni masowego rażenia przy ataku na Irak. Zapewnił również, że Rosja nie będzie uczestniczyć w jakichkolwiek konfliktach za granicą.
Prezydent Rosji przyznał, że jego kraj przekazał Syrii niektóre komponenty przeciwlotniczych systemów rakietowych S-300, jednak dostawę pozostałych wstrzymał. "Mamy kontrakt (z Syrią) na dostawę S-300. Oddzielne komponenty dostarczyliśmy, jednak cała dostawa nie została zakończona. Na razie ją wstrzymaliśmy" - oznajmił.
Putin ostrzegł, że jeśli Rosja "zobaczy, że podejmowane są kroki naruszające obowiązujące normy prawa międzynarodowego, to zastanowi się, jak będzie postępować w przyszłości z dostawami takich systemów broni do różnych regionów świata".
S-300 to rakiety klasy ziemia-powietrze przeznaczone do zwalczania samolotów, pocisków manewrujących i taktycznych pocisków balistycznych. System jest w stanie śledzić równocześnie 100 celów na wysokości od 100 do 30 tys. metrów, a także zwalczać cele na odległość od 13 do 100 kilometrów.
Według źródła w rosyjskim Sztabie Generalnym, które w środę cytuje dziennik "Izwiestija", wtorkowe testy rakietowe USA i Izraela na Morzu Śródziemnym miały na celu sprawdzenie, czy Syria dysponuje S-300.
O dostawę takich systemów w Moskwie zabiega również Iran. Także w jego wypadku Rosja odstąpiła od realizacji zawartego już kontraktu.
Gospodarz Kremla nie wykluczył, że choć petersburski szczyt G20 poświęcony będzie problemom gospodarczym, to jednak zaproponuje on jego uczestnikom przedyskutowanie także problemu Syrii.
Oświadczył też, że liczy na to, że w kuluarach szczytu uda mu się porozmawiać z prezydentem USA Barackiem Obamą. Podkreślił, że wszystkie ich dotychczasowe spotkania były bardzo konstruktywne.
"Prezydent Obama jest bardzo interesującym rozmówcą; człowiekiem konkretnym i rzeczowym. Jestem przekonany, że jeśli do spotkania dojdzie - nawet w ramach prac +Dwudziestki+, na marginesie szczytu - to będzie ono pożyteczne" - powiedział.
Putin wyznał, że bardzo chciał, by Obama odwiedził Moskwę, jednak odwołania jego przyjazdu do stolicy Rosji nie uważa za katastrofę. Kategorycznie zaprzeczył, jakoby rozmowy z obecnym gospodarzem Białego Domu bardzo go nudziły.
Kreml informował wcześniej, że rozmowy liderów FR i USA w Petersburgu nie zostały zaplanowane, gdyż strona rosyjska wychodziła z założenia, że ich konsultacje odbędą się wcześniej podczas moskiewskiej wizyty Obamy, którą na początku sierpnia prezydent Stanów Zjednoczonych jednak odwołał.
Bezpośrednim powodem odwołania szczytu Obama-Putin w Moskwie, który planowano na 3-4 września, była decyzja Rosji o przyznaniu tymczasowego azylu byłemu współpracownikowi służb wywiadowczych USA Edwardowi Snowdenowi.
Biały Dom tłumaczył jednak, że azyl dla Snowdena jedynie pogorszył trudne stosunki między Rosją a USA i że strona amerykańska nie spodziewała się po szczycie w Moskwie postępu w innych spornych obszarach, przede wszystkim w kwestii obrony przeciwrakietowej i dalszej redukcji arsenałów nuklearnych.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł